The Legend of Zelda: Breath of the Wild #11

The Legend of Zelda Breath of the Wild blog

Dostanie się do stolicy Gerudo okazało się dużo bardziej kłopotliwe niż przypuszczał. Nie tylko musiał, podobnie jak wcześniej w przypadku miast Zory i Goronów, stawić czoła ekstremalnym warunkom. Zderzył się też ze zwyczajem zakazującym mężczyznom wstępu za mury stolicy nacji kobiet.

Zamknięte miasto kobiet

Zebrane wcześniej rupie okazały się przydatne. Dzięki nim mógł szybko uzupełnić kolekcję strojów o ten lepiej przystosowany do wysokich temperatur. Kosztował niemało, ale pozwalał mu uniknąć konieczności wypijania wielu schładzających eliksirów, by móc w ogóle kontynuować marsz przez pustynne wydmy. Stopy grzęzły mu w piasku, a na domiar złego wokół czaiły się lizalfossy, które perfekcyjnie wtapiały się w tło.

To była wyczerpująca podróż w piekącym słońcu. Zmęczony Link dotarł pod mury miasta, gdzie napotkał kupca, który również szukał sposobu na wejście do środka. To od niego dowiedział się o istnieniu handlarza, który zdołał przechytrzyć straże. W przebraniu kobiety wszedł do wewnątrz. Plotki mówiły, że regularnie odbywał kursy pomiędzy oazą i miastem. Bohater nie potrzebował więcej informacji. Wyruszył na poszukiwania.

Śledztwo nie było zbyt skomplikowane. W oazie przebywało niewiele osób, więc szybko znalazł odpowiedni trop. Właścicielka lokalnego przybytku oferującego noclegi wskazała mu tajemniczą personę odpoczywającą na dachu. Link miał szczęście. Nie tylko zastał ją na miejscu, co jeszcze zyskał jej sympatię. W efekcie wkrótce sam mógł ruszyć w drogę do miasta Gerudo w przebraniu kobiety, z zasłaniającą usta i nos woalką.

Link Disguise Breath of the Wild

Królowa Riju

Nie wzbudził zainteresowania stojących na straży wojowniczek. Odbył kilka rozmów w mieście z kobietami sprzedającymi różne produkty i żadna nawet nie zasugerowała, że coś ukrywa. Będąc bardziej pewnym siebie, udał się do stojącego w centralnym punkcie wysokiego budynku. Siedziby aktualnej przywódczyni nacji, Riju. Młoda dziewczyna przejęła schedę po matce i cały czas mozolnie budowała swoją pozycję oraz zaufanie wśród współobywatelek.

Link został błyskawicznie zdemaskowany. Riju zareagowała na jego obecność ze spokojem. Wiedziała o legendach i znała historię. Zupełnie jakby spodziewała się tego spotkania. Chciała jednak mieć pewność, że przybysz jest tym, o którym mówiły podania. Los dał jej w ręce doskonałą szansę, by sprawdzić nieznajomego.  

Okazało się, że niewiele przed wizytą młodego mężczyzny zuchwali złodzieje z klanu Yiga ukradli z pałacu przekazywany od pokoleń hełm. Złocisty przedmiot miał niezwykłą właściwość. Potrafił chronić właściciela przed piorunami, co okazywało się teraz niezwykle potrzebne, by móc stawić czoła Świętej Bestii. Poplecznicy Ganona doskonale wiedzieli, co robią, przypuszczając atak i zabierając przedmiot.

– Pomóż nam go odzyskać. Potwierdź, że jesteś tym, za kogo się podajesz, a razem wyruszymy na spotkanie z Vah Naboris – zadeklarowała królowa.

Klan Yiga

Link nie zamierzał odmawiać. Chciał pomóc, a jednocześnie doskonale rozumiał, że bez wsparcia królowej nie zdoła nawet zbliżyć się do majestatycznie krążącej po pustyni bestii. Antyczna machina wznosiła tumany pyłu wokół siebie, a przy tym uważnie monitorowała cały obszar, by karcić wyładowaniami elektrycznymi każdego, kto śmiałby podejść zbyt blisko. Jej widok, przypominający dwugarbnego wielbłąda, robił podobne wrażenie, co wcześniejszych Świętych Bestii.

Link wynajął pustynną fokę i początkowo niepewnie wyruszył w stronę kryjówki klanu Yiga. W dłoniach mocno trzymał linę, którą ciągnęło zwierzę, a stopami starał się utrzymać na położonej na piasku tarczy. Miał nadzieję, że solidna, wzmacniana konstrukcja lizalfossów wytrzyma tę podróż.

Zatrzymał się kilkadziesiąt metrów od wejścia do wąwozu, który miał go zaprowadzić do celu. Szybko upewnił się, że porusza się we właściwym kierunku. Każdy jego krok zdawały się obserwować żabie posągi ustawione w rzędach po kilka na skałach, klifach i wydmach. Niewiele wiedział o wojownikach klanu, z którymi miał się zmierzyć. Trochę usłyszał o nich w wiosce Kokoriko. Parokrotnie natknął się na udających zwykłych wędrowców zabójców. Te informacje przypominały mu, by zachowywał wzmożoną czujność, bo atak może nadejść z każdej strony.

Kryjówka klanu Yiga Breath of the Wild

Banany

Pierwszych napotkał łuczników, którzy wykorzystywali swoje łuki duplex, by posyłać w jego kierunku po dwie strzały. Szybcy, potrafiący znikać i pojawiać się w innym miejscu po kilku sekundach, stanowili trudne wyzwanie.

Nie byli jednak tak groźni, jak wyposażeni w broń białą masywni wojowie patrolujący sam teren kryjówki. Link szybko uporał się z zagadką i otworzył sobie wejście do środka. Po chwili natknął się na zamkniętą w celi wojowniczkę Gerudo, która ostrzegła go przed niebezpieczeństwem i odradziła bezpośrednią konfrontację. Musiał wykazać się sprytem, bo w starciu na siłę nie miał większych szans.

Na szczęście dla śmiałka wrogowie mieli łatwy do zidentyfikowania słaby punkt. Uwielbiali do przesady banany i jak tylko widzieli kiść żółtych owoców, tracili czujność. Posuwając się ostrożnie naprzód, zastawiał więc na nich kolejne pułapki, by móc z zaskoczenia zadać jeden ogłuszający cios.

Niezdarny przywódca

Proces dotarcia do skarbca był długi i wymagał cierpliwości. Strażników było wielu, a ich ścieżki się przecinały, więc musiał planować posunięcia, by nie dać się zauważyć. Najmniejszy błąd oznaczałby wykrycie i śmierć, bo nie miałby szans z tak wieloma przeciwnikami.

Komnata z kosztownościami okazała się pusta. Nie było w niej hełmu, którego szukał. Wykorzystując możliwości Sheikah Slate, odkrył drogę za kamienną ścianą i odblokował ją. Prowadziła na otwartą przestrzeń. Jakby wielki plac zaprojektowała i utworzyła z piasku i skał sama matka natura. Tam czekał na niego lider klanu.

Przywódca klanu Yiga Breath of the Wild

Nie tak go sobie wyobrażał. Był dziwnie… fajtłapowaty. Przekonany o swojej niezwykłości, walczył czytelnym i prostackim stylem, który Link łatwo odczytał. Kiedy więc próbował korzystać ze swojej magii i zasypać go głazami, on trafiał go z łuku i sprawiał, że kamieniami ranił sam siebie. Prosty pojedynek zakończył się szybkim triumfem wędrowca, który wrócił do Hyrule po stu latach.

Odzyskawszy przedmiot, mógł wrócić do miasta Gerudo. Przez skórę czuł już, że za moment czeka go dużo ważniejsze starcie. Znów zmierzy się z wytworem czarnej magii Ganona, by uwolnić spod jej jarzma Świętą Bestię Vah Naboris.

The Legend of Zelda: Breath of the Wild jest przez wielu nazywane jedną z najlepszych gier ostatnich lat i wzorcowym sandboksem. Kilka lat po premierze dołączam do Linka w jego wędrówce po Hyrule, by poznać tragiczną historię krainy, ale też dowiedzieć się o losach ambitnego wojownika. Towarzyszcie nam w tej podróży w ramach kolejnych relacji z gry w Gralingradzie!

Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli doceniasz moje starania w takiej formie gier relacjonowania – postaw mi kawę, którą wypiję ze smakiem podczas wędrówki po Hyrule!

<— Dziesiąty odcinek opowieści z The Legend of Zelda: Breath of the Wild

Dwunasty odcinek opowieści z The Legend of Zelda: Breath of the Wild —>

<— Pierwszy odcinek The Legend of Zelda: Breath of the Wild

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.