The Legend of Zelda: Breath of the Wild #12

The Legend of Zelda Breath of the Wild blog

Słońce skryło się za horyzontem, a temperatura na pustyni zaczęła szybko spadać. Widok zapierał dech w piersiach. Pofalowane morze piasku łączyło się w oddali z ciemnogranatowym jednolitym całunem nocnego nieba, które rozświetlały liczne gwiazdy. W takiej oto przepięknej scenerii Riju czekała na Linka w wyznaczonym punkcie gotowa do walki w imieniu całej swojej nacji.

Vah Naboris

Okolica byłaby bajkowo spokojna, gdyby nie huk kroków Świętej Bestii, która od dłuższego czasu maszerowała po pustyni, zbliżając się stopniowo do stolicy Gerudo. Dotrzymanie jej kroku na wciągających stopy wydmach byłoby niemożliwe, dlatego Link i Riju musieli skorzystać z pomocy pustynnych fok.

Wcześniej jeszcze omówili plan działania. By wedrzeć się do środka antycznej machiny, trzeba było ją wcześniej unieruchomić, a to było możliwe za pomocą strzał z ładunkami wybuchowymi posłanych w każde z czterech kopyt. Gigant odpowiednio się przed tym bronił, rażąc błyskawicami każdego, kto ośmielił się podejść zbyt blisko. Nawet wyposażony w odpowiedni strój Link mógłby nie wytrzymać takiej ofensywy.  

Riju wzięła w dłonie złotą maskę, którą podróżnik niedawno odzyskał z rąk klanu Yiga. Nałożyła ją na głowę, a po chwili przedmiot opadł jej na twarz, jakby chciał złośliwie podkreślić, że wciąż jest dzieckiem. Link zachował powagę, patrząc z zaciekawieniem w jej kierunku. – Trzymaj się blisko mnie. Ta maska wygeneruje pole ochronne, które uchroni nas przed atakami Vah Naboris – stwierdziła z powagą.

Vah Naboris

Celne strzały

Wyruszyli w kierunku bestii i po chwili pokonali barierę wzniecanego pyłu. Machina zareagowała błyskawicznie. Link nie zdążył jeszcze posłać pierwszej strzały, kiedy usłyszał charakterystyczny trzask. Na moment okolica rozjaśniła się po uderzeniu pioruna w barierę. Musiał się pospieszyć, bo ataki mogły tylko zyskać na sile, a obawiał się też, czy za moment foki nie wystraszą się i nie pozostawią ich samym sobie na środku pustyni.

Po chwili Vah Naboris poczuła pierwsze ataki. Link starał się szybko i celnie trafiać kolejne kopyta, ale manewrowanie na tarczy utrudniało obsługę łuku. W pewnym momencie omal nie wypadł poza granicę bariery. – Uważaj! – krzyknęła Riju, kiedy walczył o utrzymanie równowagi. Wziął się w garść i wystrzelił kolejne strzały.

Kolejne eksplozje rozniosły się echem po pustyni. Po chwili Święta Bestia spowolniła. Zrobiła jeszcze kilka kroków i w akompaniamencie donośnego ryku zatrzymała się. Nogi ugięły się w kolanach i machina położyła się brzuchem na piasku. To była okazja, której potrzebował Link. Za moment był już w środku.

Zagadka z cylindrami

Powitał go mrok. Spowijający wnętrza konstrukcji i skrywający w sobie wszystkie tajemnice. Wojownik wyciągnął z kołczana ognistą strzałę i naciągnął cięciwę. Grot zaczął lekko oświetlać obszar przed nim, pozwalając nieco pewniej ruszyć przed siebie. Wkrótce powitał go głos czempionki Gerudo, Urbosy. Wskazała miejsce, gdzie uzyska mapę potrzebną do poruszania się po wnętrzu Vah Naboris, a jednocześnie sposób, by w pewnym stopniu ją kontrolować.

Tym razem mechanizm okazał się wyjątkowo skomplikowany. W środku machiny funkcjonowały trzy cylindry, którymi mógł obracać. Nie tylko ich właściwe ustawienie miało znaczenie, uruchamiając lub blokując przepływ energii, ale też pozwalało mu przemieszczać się i docierać do niedostępnych w pierwszej chwili miejsc. Wyzwanie nie było małe, bo kolejne terminale znajdowały się między innymi w obu garbach.

Inside Vah Naboris

Długo zajęło mu zrozumienie mechaniki działania cylindrów i wykorzystanie jej na swój użytek. Po kilkudziesięciu minutach wypełnionych gimnastyką fizyczną i umysłową, aktywował wszystkie punkty wskazane przez Urbosę. Nadeszła pora decydującej konfrontacji o kontrolę nad Świętą Bestią.

Thunderblight Ganon

Czempionka Gerudo była znakomitą wojowniczką. Mimo to poległa w starciu z pomiotem Ganona. Pierwsze sekundy pojedynku przyniosły mu odpowiedź dlaczego. Uzbrojony w wielki topór stwór potrafił się błyskawicznie przemieszczać. Był szybki niczym błyskawica i atakował w sposób, przed którym wyjątkowo trudno było się bronić. Jakże pomocna okazała się w tym momencie moc Daruka. Pozwoliła uniknąć kilku ciosów i jeszcze otworzyła szansę na celny kontratak.

To była wyczerpująca i przedłużająca się bitwa. W drugiej części przeszedł na walkę na dystans, kiedy przeciwnik próbował aktywować swoją moc i na krótkie chwile zamierał w bezruchu. Taktyka okazała się skuteczna, a kolejne strzały zadały spore obrażenia złej sile. W końcu ostatnia dosięgnęła celu. Ciężko oddychając, nasycił oczy widokiem wykręcanego bólem i ginącego z krzykiem monstrum.

W ten sposób Urbosa odzyskała wolność, podobnie jak Vah Naboris. Link tymczasem dopisał do listy sojuszników trzecią ze Świętych Bestii.

The Legend of Zelda: Breath of the Wild jest przez wielu nazywane jedną z najlepszych gier ostatnich lat i wzorcowym sandboksem. Kilka lat po premierze dołączam do Linka w jego wędrówce po Hyrule, by poznać tragiczną historię krainy, ale też dowiedzieć się o losach ambitnego wojownika. Towarzyszcie nam w tej podróży w ramach kolejnych relacji z gry w Gralingradzie!

Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli doceniasz moje starania w takiej formie gier relacjonowania – postaw mi kawę, którą wypiję ze smakiem podczas wędrówki po Hyrule!

<— Jedenasty odcinek opowieści z The Legend of Zelda: Breath of the Wild

Trzynasty odcinek historii Linka z The Legend of Zelda: Breath of the Wild —>

<— Pierwszy odcinek The Legend of Zelda: Breath of the Wild

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.