The Legend of Zelda: Breath of the Wild #13

Niepokojące wieści dotyczące Wielkiego Lasu Hyrule na pewno nie dodawały mu pewności siebie. Odkąd jednak usłyszał, że właśnie tutaj ukryty może być Master Sword, wiedział, że będzie musiał stawić czoła lękom i wszelkim przeciwnościom. Potrzebował jedynej broni zdolnej uwięzić złą moc, by móc zmierzyć się z Ganonem i uratować księżniczkę.

The Legend of Zelda Breath of the Wild blog

Las we mgle

Obszar był skąpany w gęstej mgle. Tak gęstej, że blokowała promienie słoneczne, które nie mogły dotrzeć do spragnionych światła drzew. Wysuszone, pozbawione liści konary i gałęzie tworzyły przerażający widok. Link miał wrażenie, że wiele z nich przypomina zastygłe w bezruchu twarze. Przez głowę przebiegła mu myśl, że być może to czekające na swoją ofiarę enty, które zaraz rzucą się na niego, jak tylko zrobi kilka kroków w głąb lasu.

Każdemu krokowi towarzyszył dziwny dźwięk. Czuł, że przybiera na sile i słabnie, jak gdyby reagował na jego ruchy. Podążał przed siebie ostrożnie aż nagle, w pewnej chwili, mgła jakby rzuciła się na niego i oplotła go, przynosząc ciemność. Ocknął się u wejścia do lasu. Zrozumiał wtedy, że ma do czynienia ze swoistym labiryntem, w którym musi wykorzystać wszystkie zmysły, jeśli chce znaleźć właściwą ścieżkę. Niewielką wskazówkę, co do optymalnej trasy, stanowiły palące się pochodnie rozstawione na kamiennych podwyższeniach. Często bardzo słabo widoczne w tej gęstej jak mleko mgle. W tych warunkach każdą zmianę kierunku musiał przemyśleć, nad każdym ruchem się zastanowić. To miejsce byłoby doskonałą kryjówką dla Master Sworda – pomyślał i uśmiechnął się w duchu. Czuł, że zbliża się do miecza.

Wielki Las Hyrule

Po kilkunastu minutach błądzenia i kilku nieudanych próbach wpadł na wąską ścieżkę otoczoną kamieniami. Doprowadziła go do celu – do lasu koroków. To tego miejsca szukał uparcie napotkany wcześniej Hestu i to stąd pochodziły wszystkie te maleńkie istotki, które odnajdywał w różnych miejscach krainy.

Wielkie Drzewo Deku

Obserwowały go z uwagą, kryjąc się za kamieniami i gałęziami. W centralnym punkcie, pośrodku kręgu z kamiennych bloków stał wbity ostrzem w dół miecz. Wystająca część ostrza błyszczała, a rękojeść przykuwała wzrok pięknymi wzorami. Nagle odezwał się do niego głęboki głos. – Proszę, proszę, w końcu zdecydowałeś się powrócić. Lepiej późno niż wcale – przemówiło nieco sennie Wielkie Drzewo Deku.  

Bóstwo od razu dostrzegło, że heros niewiele pamięta z przeszłości. Ostrzegło go więc przed zbyt pochopnym sięgnięciem po najpotężniejszą broń, jaką zna historia. Tylko osoba o odpowiedniej sile będzie w stanie go wyciągnąć z kamienia. Innych, którzy nieroztropnie rzucą się ku niemu, czekać może zguba.

Link wiedział, że nie odzyskał jeszcze wystarczająco wiele sił, by zmierzyć się z czekającą go próbą. Chwycił rękojeść i spróbował ją unieść, by ocenić skalę wyzwania. Szybko poczuł, jak opuszczają go siły. Głos Deku zagrzmiał, zmuszając go do puszczenia broni. Uzyskał potwierdzenie, że potrzebuje większej mocy i żywotności. Te mógł uzyskać tylko w formie błogosławieństw w zamian za zdobyte w świątyniach Spirit Orby.

Czuł na sobie wzrok koroków, które widziały w nim wielkiego bohatera i nadzieję całej krainy. Postanowił skorzystać z okazji i od razu wykonać przygotowane przez nich próby. Chciał ich, ale też samego siebie utwierdzić w przekonaniu, że będzie gotowy unieść ciężar przeznaczenia. Chciał upewnić się, że podąża we właściwą stronę.

Ciężar na barkach Linka

To były testy uważności, zręczności, ale też cierpliwości. Musiał zważać na ruchy, by nie utonąć w bagnach lub nie wpaść w sidła mgły, a jednocześnie poruszać się na tyle sprawnie, by na przykład nie zgubić tropu małego koroka wędrującego samotnie do świątyni. Podołał wszystkim tym wyzwaniom, wzbudzając podziw maleńkich istotek. Potrzebował tego, wszak wielka konfrontacja z Ganonem zbliżała się wielkimi krokami.

Następnie skierował swoje kroki na zachód. Widok otoczonego mroczną mocą zamku szybko pozbawił go poczucia optymizmu, które niedawno zbudował. Na domiar złego podczas swojej eksploracji natknął się jeszcze na ruiny budowli przypominającej koloseum lub akwedukt, gdzie obecnie zadomowiła się banda bokoblinów, moblinów i Lynel. Ten ostatni przypomniał mu, że choć nauczył się w ostatnich dniach tak wiele, to nadal nie czuł się wojownikiem zdolnym stawiać czoła najpotężniejszym bestiom zamieszkującym krainę.

Posąg konia Breath of the Wild

Z tym dodatkowym bagażem na barkach powędrował dalej. Los nie zamierzał go oszczędzać. Podążając za wskazówkami Pikango odnalazł punkt widokowy z pięknym posągiem konia, który poderwał przednie kopyta. Artysta uwiecznił go w tej majestatycznej pozie, a przeznaczenie najwyraźniej zachwyciło się dziełem tak bardzo, że oszczędziło je przed zniszczeniem w ciągu ostatnich kilku dekad. Spoglądając na niego, Link przypomniał sobie niezbyt miłe spotkanie z Zeldą, kiedy zrugała go za śledzenie jej. Wykonywał tylko rozkazy króla i z uwagą realizował swoje obowiązki, ale zmęczona i sfrustrowana brakiem postępów w poszukiwaniach swoich mocy księżniczka widziała to inaczej.

Link i Zelda_Breath of the Wild

Biały koń

Kilka godzin później odnalazł potomka białego rumaka, którym kiedyś jeździła Zelda. Czystej krwi ogier wyglądał nieziemsko. Był bardzo dostojny, nawet jeszcze przed otrzymaniem ozdobnej uprzęży. Wszystko to nałożyło się na siebie w krótkim czasie, przypominając Linkowi o ciążącym na nim obowiązku. Wracała niepewność, którą czuł w sercu.

Musiał stawić jej czoła. Tylko wtedy mógł liczyć na zwycięstwo nad kataklizmem, który zagrażał całemu Hyrule. Ganon wracał do pełni sił i niedługo miał uwolnić się z kajdan, które trzymały go od stulecia. Zelda była na skraju wytrzymałości i za chwilę miała ustąpić pod naporem najmroczniejszej z sił. Nie mógł dłużej zwlekać. Musiał uwolnić ostatnią z czterech Świętych Bestii.

The Legend of Zelda: Breath of the Wild jest przez wielu nazywane jedną z najlepszych gier ostatnich lat i wzorcowym sandboksem. Kilka lat po premierze dołączam do Linka w jego wędrówce po Hyrule, by poznać tragiczną historię krainy, ale też dowiedzieć się o losach ambitnego wojownika. Towarzyszcie nam w tej podróży w ramach kolejnych relacji z gry w Gralingradzie!

Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli doceniasz moje starania w takiej formie gier relacjonowania – postaw mi kawę, którą wypiję ze smakiem podczas wędrówki po Hyrule!

<— Dwunasty odcinek opowieści z The Legend of Zelda: Breath of the Wild

Czternasty odcinek opowieści z The Legend of Zelda: Breath of the Wild —>

<— Pierwszy odcinek The Legend of Zelda: Breath of the Wild

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.