Otagowano: Moja kariera FM 2016
Na zakończenie tej bodaj najdłuższej kariery w Football Managerze, jaką przyszło mi opisywać, wypada zrobić podsumowanie. W 130. odcinku zebrałem trochę swoich przemyśleń na temat tych kilkunastu miesięcy gry.
Przegrywając z kretesem z Liverpoolem w półfinale Ligi Europy, straciliśmy szansę na trzecie potencjalne trofeum. Zostawał tylko Puchar Francji. Z uwagą obserwowałem swoich podopiecznych w pierwszych dniach po klęsce na Anfield Road, próbując odczytać ich nastroje. Szukałem potwierdzenia, że nie poddali się i nadal mają w sobie siłę, by dowieźć ten sezon do końca w dobrym stylu. A było o co walczyć, bo w...
Cztery mecze w siedem dni. Trzy kolejne wyjazdy. Sytuacja wyglądała na taką, z którą miałby problem poradzić sobie topowy klub Europy, o rozbudowanej kadrze i przygotowanym zapleczu. Co dopiero, nieśmiało stawiające swoje kroki w elicie Paris FC.
Do przerwy w ćwierćfinałowym dwumeczu Ligi Europy z udziałem ACF Fiorentina i Paris FC ekipa z Francji prowadziła już 3:0. Rywalizacja w tej parze wyglądała na rozstrzygniętą. Piłkarscy bogowie mieli jednak nieco inne plany.
Kwiecień miesiącem uzyskiwania odpowiedzi. Tych na temat możliwości obecnej kadry Paris FC oraz tych dotyczących moich umiejętności trenerskich. Taka mini sesja na studiach, ale bez możliwości podejścia do poprawek. Każdy uwalony egzamin oznaczał koniec marzeń o jednym trofeum.
Dobre kilkanaście miesięcy temu nagłe odkrycie strategii „szybkowar” pozwoliło Paris FC zanotować kilka świetnych wyników. Ostatecznie rywale połapali się i przygotowali odpowiednie przeciwdziałania, ale raz zdobytych punktów już nikt nam nie mógł odebrać. W marcu 2024 roku znowu zacząłem kombinować, tym razem w kontekście dużo bardziej indywidualnym.
Szczęście nie przestawało się do nas uśmiechać w tym sezonie 23/24. Mieliśmy trochę potrzebnego farta w losowaniach, unikając trudniejszych rywali na wczesnym etapie rywalizacji. 11. runda Pucharu Francji z Lens też okazała się spacerkiem, co mogłem głównie zawdzięczać trenerskiej karuzeli w obozie przeciwników.
Moussa Diaw do pewnego momentu mógł czuć się bardzo pewnie. Jako najlepszy strzelec Paris FC i jeden z trzech najskuteczniejszych zawodników Ligue 1, miał prawo myśleć, że rozdaje karty. A o tym, że warto stawiać na swoim wiedział doskonale, bo przecież dzięki uporowi doprowadził do transferu z Lyonu do Paris FC przed paroma miesiącami. Teraz najwyraźniej rozważał powtórkę z rozrywki.
Francuska federacja piłkarska zaplanowała, że początek 2024 roku będzie czasem wzmożonej aktywności w obu krajowych pucharach. Musiałem szybko decydować, czy zależy mi na dobrych występach Paris FC, czy raczej na szybkim odpadnięciu i oszczędzaniu sił na ważniejsze rozgrywki.
Przedsezonowe ambicje musiałem chować po kieszeniach, bo po kiepskim starcie Paris FC wstyd było choćby wspominać w wywiadach czy komunikatach prasowych o mistrzostwie czy Lidze Mistrzów.