Recenzja NeuroVoider na Switcha

NeuroVoider recenzja Switch

Są takie produkcje, które próbują wnosić powiew świeżości do danego gatunku i modyfikować znane od lat schematy. Są też te, które trwają przy sprawdzonych rozwiązaniach, by zaserwować graczom dokładnie to, czego mogą oczekiwać. Bezpieczną opcję reprezentuje NeuroVoider, w którym autorzy skupili się na przyjemności strzelania i efektowności prowadzonych potyczek z przeważającymi siłami wroga. Zapraszam na recenzję NeuroVoidera na Switcha.

Mózg na wojennej ścieżce

Produkcja studia Flying Oak Games przenosi nas do futurystycznego świata science-fiction, w którym próżno szukać istot organicznych. Są za to uzbrojone i śmiertelnie niebezpieczne roboty, którym musimy stawić czoła. Kim jesteśmy? Tego tytuł specjalnie nie wyjaśnia. W króciutkim wprowadzeniu widzimy jedynie uwalniający się z laboratorium mózg, który następnie zasiada za sterami jednej z maszyn i rozpoczyna pełną eksplozji krucjatę ku tytułowemu głównemu złemu.

Brak jakiejkolwiek otoczki fabularnej można traktować jako wadę produkcji, ale nie zamierzam krytykować NeuroVoidera za coś, co powinno tylko moim zdaniem się w grze znaleźć. Autorzy podjęli inną decyzję projektową i wypada ją uszanować. Skupmy się na pozostałych aspektach tego roguelike’a i jego całościowym kształcie.

NeuroVoider recenzja

Do dyspozycji graczy oddane zostają trzy maszyny różniące się dość znacznie cechami. Jest nastawiony na atak Rampage, skupiony na defensywie Fortress oraz szybki Dash. Każdy z nich ma własną umiejętność specjalną i nieco inne atrybuty. To przekłada się na różny styl zabawy, wymuszając konkretne zachowania w konfrontacjach z nacierającymi hordami wrogów. O ile więc Fortess ze swoją dużą wytrzymałością może dość długo opierać się dziesiątkom uderzających go pocisków, o tyle już Dash powinien trafień zdecydowanie unikać i dążyć do szybkiego zakończenia każdego starcia. To ułatwia dobranie maszyny do preferowanego stylu gry.

Progres, który czuć

Tym, co napędza zabawę w NeuroVoider jest poczucie ciągle robionego progresu. Kolejne poziomy są stosunkowo niewielkie i zajmują mało czasu, a pomiędzy nimi mamy okazję sprawdzić zebrane części, zamontować nowe elementy w swoim robocie i wybrać dwie bronie na następną mapę z szerokiego arsenału dostępnych narzędzi mordu. Nasza maszyna składa się z pięciu takich możliwych do swobodnego modyfikowania sekcji – wizjera, korpusu, napędu oraz wspomnianych broni. Co chwila więc możemy bawić się w domorosłego konstruktora i ulepszać naszego mecha, czy to za sprawą zebranych coraz lepszych części, czy inwestując w ulepszenia tych już posiadanych. Postęp jest tutaj odczuwalny i satysfakcjonujący.

NeuroVoider character

Dużo frajdy sprawia zwłaszcza dobór broni. Twórcy pobawili się trochę przy projektowaniu, więc mamy wiele rodzajów działek, wyrzutni, granatników czy miotaczy płomieni. Każda broń w jakiś sposób różni się od innej. Może to być detal zauważalny, jak inny tryb strzelania czy szybkość wypluwania pocisków, ale też drobna różnica w sile strzału opisywana liczbowo w statystykach danej spluwy.

Rozwałka RPG

Kiedy już jesteśmy zadowoleni i gotowi do walki, ruszamy na plac boju, gdzie dzieje się dużo. NeuroVoider ma przyjemną dla oka oprawę graficzną. Pixel-art wygląda solidnie, choć przydałoby się nieco więcej różnorodności w sceneriach. Zbyt szybko losowo generowane mapy zaczynają wyglądać do siebie bliźniaczo podobnie, kiedy kolejny raz odwiedzamy opuszczoną stację metra czy laboratorium. Gra nadrabia jednak w sferze audio. Soczyste dźwięki wystrzałów i eksplozji sprawiają masę satysfakcji, a przygrywający podczas eksploracji soundtrack Dana Terminusa pompuje adrenalinę. Zdecydowanie wpisuje się w mroczną, tajemniczą atmosferę kolejnych obszarów.

NeuroVoider Switch

NeuroVoider jest typowym roguelike’em, w którym dodano szczyptę rozwiązań znanych z RPG-ów, w tym prosty do zrozumienia, ale dający duże możliwości motyw rozwoju naszego robota. Autorzy zadbali, by gra była równie atrakcyjna dla osób o różnych umiejętnościach i podejściu do zabawy. Gracz może wybierać z trzech poziomów trudności. Łatwo odnajdą się tutaj osoby chcące postrzelać dla przyjemności, jak też wyjadacze gatunku żądający wyzwania.

Nie ma mowy o rewolucji, ale jest solidna rzemieślnicza robota prezentująca jakość tam, gdzie powinna. Strzelanie sprawia frajdę, jest satysfakcjonujące uczucie progresu i odpowiednia różnorodność, by powtórki po przegranych miały sens. To roguelike doprawiony wyróżniającą się strefą audio, przy którym można przyjemnie spędzić wieczór. Warto mieć go też w pamięci z jeszcze jednego powodu. Jest opcją nie tylko dla samotników, ale też fanów zabawy wieloosobowej. Nawet do czterech graczy może wspólnie oddać się beztroskiej rozwałce w NeuroVoiderze. To propozycja z gatunku tych nie do odrzucenia.

Moja lista tytułów sprawdzonych na Nintendo Switch:

Urban Flow
This War of Mine
Transcripted
NeuroVoider
Hyperparasite
Steredenn
Madness Beverage

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.