Mario + Rabbids: Kingdom Battle #1: Królestwo zaatakowane!
Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami istniało sobie pewne królestwo bez wyznaczonych granic. Choć opowieść ta zaczyna się w dobrze znany ci sposób, nie będzie w tej bajce opisanych wcześniej losów. Historia ta bowiem świat magii i wyobraźni przeplata ze wszystkim tym, co ludziom jest tak dobrze znane. Oto przed tobą legenda Mario+Rabbids: Kingdom Battle, w której technologia zagroziła wszystkiemu, co w pewnym królestwie kochane.
Nadchodzi wielka pralka
Wszystko zaczyna się w niewielkim pokoju. Z pozoru zwyczajnym, trochę zabałaganionym, ale gdy się przyjrzeć bliżej pełnym też dowodów różnych pasji. To tutaj swoje eksperymenty i badania prowadzi pewna ambitna wynalazczyni. Choć wieczór jest już późny, postanawia raz jeszcze spróbować uruchomić swoje najnowsze dzieło. W dłonie ujmuje zaprojektowane gogle, którym daleko jest do zwyczajności. Urządzenie ma moc niezwykłą i potrafi połączyć każde dwa przedmioty czy istoty w jedną całość. Cokolwiek właściciel weźmie na cel, może ze sobą spoić, zyskując kombinację najlepszych cech i funkcjonalności. Prawdziwy technologiczny skarb, w którym wielu widzi rozwiązanie najbardziej palących problemów.
Młoda geniusz znów jest bliska sukcesu, ale komunikaty ostrzegające o przegrzaniu systemu studzą jej zapał. Zmęczona, a z pewnością też zniechęcona porażką, żegna się ze swoimi robocim kompanem Beep-O i idzie na górę, by położyć się spać. Ledwie kilka chwil później pomieszczeniem wstrząsa dziwna siła. Kilka wyładowań elektrycznych, niczym maleńkie błyskawice, przecina powietrze, będąc sygnałem zapowiadającym pojawienie się wielkiej… pralki.
Zabawa i kłopoty
To niezwykły wehikuł dla niezwykłych podróżnych. Z bębna wyskakują Kórliki, jak zwykle skore do psot i dowcipów. Choć mały robot Beep-O próbuje je zatrzymać, na nic zdają się jego starania. Przybysze są po prostu zbyt skorzy do działania. Cokolwiek zauważą, biorą do zabawy. Wtem jeden z Kórlików dostrzega nagle gogle kuszące go z powierzchni biurka. Nie mija chwila, daje po nie nurka i zakłada na głowę. Urządzenie brzęczy, sygnalizując, że jest gotowe do pracy. Nieświadomy mocy otrzymanej w łapki, mały kórlik napędza kolejne straszliwe wypadki…
Magiczny promień trafia kolejnych jego kompanów i łączy ich ze stojącymi nieopodal przedmiotami. Wszyscy zaśmiewają się z tych dziwnych kreacji, a on jeden czuje tymczasem nieskończone pokłady inspiracji. Zabawa wydaje się niegroźna, choć Beep-O ostrzega. Nagle dochodzi do przeciążenia, które w połączeniu z mocami pralko-wehikułu do podróży w czasie i przestrzeni wyrzuca kórliczych bohaterów i Beep-O do innego wymiaru. Trafiają tam, gdzie do tej pory z niecnych zamiarów słynęły tylko żółwie i pewien groźny Bowser, co to nie miał żadnego umiaru.
Teraz wszystko to odchodziło w niepamięć. Mushroom Kingdom miało stanąć przed nowym wyzwaniem. W szaleńczym pędzie podróży między wymiarami jakimś sposobem Kórlik zespoił się z goglami! Tracąc wolność wyboru, wszystko zaczął mieszać, strzelając promieniami zwiększać, zmniejszać, łączyć i zawieszać. Księżniczka Peach, Mario, Luigi i inni ich kompani spojrzeli w niebo wyraźnie zatroskani, lecz było już za późno…
Zapobiec katastrofie nijak się nie dało…
Początek wyprawy Mario i Kórlików
Mushroom Kingdom zostało wywrócone do góry nogami. Tak najprościej można wyjaśnić to, co trudno opisać słowami. Spokojna kraina, której Bowser ostatnio nijak nie zagrażał, nagle przestała być tak sielska i radosna. Tu pralka, tam toster, gigantyczna bielizna wisząca na mostach! Nijak nie dało się tego wyjaśnić!
Kórlicza zabawa doprowadziła do powstania Megabuga – przedziwnej istoty zdolnej łączyć światy i manipulować rzeczywistością. Na domiar złego wśród mieszkańców krainy pojawiły się teraz pozbawione własnej woli Kórliki pod kontrolą tego informatycznego błędu, które wymagały pokonania i w ten sposób jakby zresetowania.
Mario musiał zakasać rękawy i znów zabrać się do pracy. Ruszył śladem sprawcy całego zamieszania. Nim się obejrzał już Starożytne Ogrody przemierzał. Tam soczysta zieleń i bujna roślinność na każdym kroku oczy zachwycały. Nikt z mieszkańców nie zakładał, że już za chwilę areną zaciętych zmagań będą stać się miały. Bohater chwycił mocniej broń trzymaną w dłoniach. Wyrzutnia pocisków energetycznych moc miała niezwykłą. Zdolna była ocalić dziwnych przybyszów, uwalniając ich z władania hipnozy Megabuga. Sam przeciw wszystkim? Nawet Mario mógłby nie dać rady. U jego boku więc, podobnie uzbrojeni, stawali niecodzienni kompani. Kórlik-Peach i kórlik-Luigi, gotowi wziąć udział w dobrej zabawie, która jawiła się teraz przed ich oczami.
A po drugiej stronie barykady czekali tymczasem Ziggies i Hoppers, których błąd złączył z dziwnymi przedmiotami – szczotkami czy sprężynami. Batalie z nimi zmuszały do kombinowania, łączenia różnych taktyk i szybkiego strategii majstrowania. Mario takie wyzwania są niestraszne, więc dziarsko zabrał się do działania. Nie była to wszak pierwszyzna, kiedy świat czekał do uratowania…
Mario+Rabbids: Kingdom Battle to taktyczny RPG łączący uniwersa kultowej serii Nintendo i zwariowanych Kórlików w nowej opowieści. O możliwościach, które oferuje produkcja graczowi, a także opowiadanej przez nią historii, przeczytasz w ramach odcinkowej relacji z elementami bajki w Gralingradzie!
Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli doceniasz moje starania w takiej formie gier relacjonowania – postaw mi kawę, która napędzi kolejne opowieści.
Drugi odcinek: Mario i kórliki wyruszają do Starożytnych Ogrodów —>