Pamiętnik Gran Turismo 7 #15: Magia World Touring Car 800

GranTurismo 7 blog

W kolejnych dniach przygody w Gran Turismo 7 szlifuję formę w znanych dobrze wyścigach, by potem rzucić się w wir rywalizacji w ramach World Touring Car 800. Czekają mnie nowe próby i wyzwania związane z zarządzaniem paliwem i oponami. Na szczęście w garażu są maszyny, które zapewniają czystą przyjemność z jazdy.

Dzień 89

Doszedłem do etapu, kiedy każdy następny wyścig to wyzwanie. Konkurenci jeżdżą lepiej, a pojedyncze zawody trwają od dziesięciu minut w górę. Coraz częściej trzeba brać pod uwagę zużycie paliwa i opon. Przeskok niby jest łagodny, ale w rzeczywistości sprawia spore problemy. Czuję dziwne zagubienie, starając się opracować jakiś plan działania.

Pomocną dłoń wyciąga mi samo Polyphony, rzucając kolejny zestaw wyzwań tygodniowych. Z jednej strony szansa na trening na już znanych obiektach i w ramach już wcześniej wygranych pucharów. Ale nie tylko. Jest też na przykład wyścig lamborghini, w którym wszyscy startują tym samym modelem – Gallardo. Los trochę sobie ze mnie drwi, bo znów ląduję na tokijskiej ekspresówce w dobrze znanym i spędzającym mi sen z powiek układzie. Przynajmniej te wszystkie wcześniejsze powtórki się przydały, bo mogę maksymalnie skutecznie wykorzystać atuty swojego stuningowanego lambo do wygrania tego wyścigu.

Dzień 90

W trwającym wyzwaniu tygodniowym nagrodą za zaliczenie wszystkich pięciu celów jest sześciogwiazdkowy kupon na samochód. Atrakcyjna nagroda, która zachęca, by powalczyć o ukończenie dwóch pozostałych wyznaczonych wyścigów. Zmagania na katalońskim torze w ramach Schwarzwald League zostawiam sobie na deser, bo już kiedyś w nich wygrałem. Najpierw muszę sobie udowodnić, że jestem w stanie zdobyć podium w trwającej dziesięć okrążeni batalii World Touring Car 800 na torze Watkins Glen.

Przeglądam garaż pod kątem maszyn z mocą około 800 PA. Audi R8 LMS Evo z 2019 roku wygląda znakomicie i z miejsca budzi skojarzenia z Le Mans. Takie bestie są skazane na zwycięstwa, prawda? Oczywiście, o ile nie zawodzi kierowca. Z ciężarem odpowiedzialności na barkach ruszam na Watkins Glen, który błyskawicznie odsłania karty jako tor zachęcający do szybkiej i dynamicznej jazdy. Inwestycja w turbosprężarkę przed startem – jedyny element możliwy do dokupienia do tego modelu – okazuje się strzałem w dziesiątkę. Audi ma wystarczająco wiele mocy, żebym sprawnie przebił się do dziesiątki.

Opony zużywają się powoli i mogłyby spokojnie wystarczyć do mety, ale profilaktycznie wymieniam je na szóstym kółku, kiedy i tak muszę zatankować. Szybko wyliczam, ile benzyny będę potrzebować i wracam do rywalizacji w czołówce. Dwa subaru mają niezbyt mocne tempo i wymijam je sprawnymi manewrami, by potem rozpocząć szaloną pogoń za liderem – Portillą w dodge’u viperze SRT GT3-R. Do realizacji celu potrzebuję tylko podium, ale WTC 800 to kolejny puchar, gdzie jeszcze nie mam nawet jednego zwycięstwa. Ryzykuję i to ryzyko się opłaca, bo na kilka kilometrów przed metą dopadam rywala, a potem go wyprzedzam. Z przewagą połtórej sekundy kończę niezwykle satysfakcjonujący wieczór z Gran Turismo 7.

Dzień 91

BMW M3 ma mi zapewnić pewne podium w Katalonii i pozwolić zdobyć sześciogwiazdkowy kupon na samochód, który tak mnie zmotywował. Stawiam na najpewniejszego konia, jakiego mam w kolekcji, bo biała sportowa limuzyna wyrosła w ostatnich tygodniach nie tyle na największe odkrycie, co na jeden z ulubionych samochodów w GT7. Zwycięstwa za jej kierownicą przychodzą z miłą łatwością.

Jaki jest efekt tych wszystkich starań – poza oczywistą satysfakcją i ważnym pierwszym zwycięstwem w pucharze WTC 800? W ruletce do kolekcji wpada lexus SC430 GT500, a więc maszyna przypisana do Grupy 2, której PA przekracza minimalnie 800 punktów. Czuję, że niedługo dostanie swoją szansę.

Dzień 92

Emocjonujący, wygrany wyścig w klasie World Touring Car 800 rozbudził apetyt i sprawił, że nawet pomimo późnej pory postanowiłem na jeden wyścig wskoczyć do świata Gran Turismo. Przeglądam dostępne w zawody w pucharze i sugerując się wysokością nagród, wybieram ten teoretycznie łatwiejszy na torze Dragon Trail. Czy poprzednie zwycięstwo było przypadkowe? Chcę to zweryfikować, dlatego zostaję przy audi R8 LMS Evo.

Odwrócony wariant toru to coś nowego, więc na pierwszym kółku zbieram sporo potrzebnych lekcji. Nie unikam też błędów. Znacznik pokazuje, że tylko jazda z silnikiem w trybie gdzieś pośrodku pomiędzy mocą i eco pozwoli mi ograniczyć się do jednego zjazdu do pitstopu. Jeśli chcę coś ugrać, nie mogę raczej pozwolić sobie na więcej wizyt u mechaników.

Mimo tego ograniczenia, całkiem sprawnie pnę się w górę stawki. Lider trzyma mnie na bezpieczny dystans 20 sekund, ale konkurenci z drugiej dziesiątki dają się wyprzedzać jeden po drugim. Do pewnego momentu. Na trzecim kółku zbyt optymistycznie wchodzę w krętą sekcję, a jeden błąd prowadzi do drugiego. Tak zaliczam efektownego bączka, który kosztuje mnie utratę wielu sekund i pięciu lokat.

Na oparach – ja i on

Wizja triumfu oddala się. Nie mam czasu się na siebie denerwować, bo trzeba zakasać rękawy i odrabiać straty. Po pitstopie i zatankowaniu się na tyle, by wystarczyło na cztery kółka do mety, ruszam w pogoń. Wyprzedzam konkurentów jeden po drugim, jak w transie. Końcówka ma niespodziewany scenariusz.

Prowadzący pewnie Portilla w viperze najwyraźniej ma problemy z oponami lub migającą kontrolką paliwa, bo jedzie wręcz ślamazarnie. Sam jednak nie mogę mu za bardzo uciec, bo rozpoczynając ostatnie kółko otrzymuję powiadomienie, że mam paliwa na 0,8 okrążenia. Zaczyna się szukanie oszczędności na dojazdach do zakrętów czy w krętej sekcji. Robię to na tyle umiejętnie, że dojeżdżam jeszcze z zapasem, a rywala zostawiam ze stratą prawie dwóch sekund. Muszę sprawdzić, czy to magia R8 LMS Evo, czy po prostu tak dobrze czuję się w tym pucharze.

Dzień 93

Kolejny dzień, kolejny wyścig z serii WTC 800 i… kolejna lekcja jazdy w Gran Turismo 7. Grafika w menu już sygnalizuje deszczową aurę na Fuji International Speedway, a wraz z nią konieczność zmierzenia się z nowym wyzwaniem. Zmiana opon w reakcji na warunki na torze, a nie tylko spowodowana zużyciem, będzie kolejnym punktem, który odhaczę na swojej liście nowych doświadczeń w grze.

Postanawiam sprawdzić jakieś inne auto niż audi, choć warunki niespecjalnie pasują do obiektywnych testów. Ford GT w wersji wyścigowej kusi futurystycznym wyglądem, a ciepłe wspomnienia związane z drogowym odpowiednikiem stanowią tylko dodatkowy argument. Kupuję pakiet opon przejściowych i deszczowych, a potem ruszam na tor.

Zaczynam spokojnie. Opony deszczowe, a mimo to i tak muszę bardzo ostrożnie operować gazem, bo spora moc sprawia, że ford jest wyrywny. Przesuwam się do przodu w raczej przeciętnym tempie. Po trzech kółkach niektórzy rywale zaczynają zjeżdżać. Kilku kierowców ryzykuje z przejściówkami. Warunki nijak nie zdają się tego tłumaczyć. Monitoruję stan zużycia paliwa i radar pogodowy. Jest tyle zmiennych, które trzeba wziąć pod uwagę, a tu jeszcze trzeba mocno skupić się na jeździe.

Szaleniec Kokubun

Na szóstym kółku z dziesięciu ford zaczyna domagać się paliwa. Tor przesycha, ale dość powoli, więc postanawiam zostać na deszczówkach. Może chmury zaraz wrócą i zaleją Fuji ze zdwojoną siłą? Chcę w to wierzyć.

Stawka co chwila się przetasowuje, bo co kółko ktoś zalicza pitstop. Trwają poszukiwania optymalnej strategii. Na ósmym okrążeniu zostaję liderem. Mam nawet niezłą przewagę nad rywalami, ale widzę wyraźnie, że tempem odstaję coraz znaczniej. Suchy pas wydaje się wystarczająco szeroki, a wychodzące słońce zza chmur tylko motywuje mnie do ryzykownego zjazdu. Zakładam opony pośrednie.

Wyjeżdżam szósty z niewielką stratą do czołówki. Wielu przeciwników ma opony przejściowe, więc w teorii są skazani na porażkę w rywalizacji ze mną. Ale wtedy, na dohamowaniu do lewego zakrętu, Kokubun z impetem taranuje mnie i wyrzuca z toru. Tracę mnóstwo czasu, a w nerwach sam dociskam za mocno gaz i zaliczam dodatkowego bączka. Potem jest już tylko gorzej. Opony pośrednie, nerwowe manewry, sportowa złość. Kończę szesnasty, a ostatnie kółko jest moim najgorszym w karierze GT7 odkąd pamiętam. Zimny, deszczowy prysznic.

Dzień 94

Po kilku dniach przerwy wracam na deszczowy tor Fuji International Speedway, by wziąć rewanż. Ford GT race car z 2018 roku dostaje drugą szansą. Dużo mądrzejszy, bo lepiej zorientowany w panujących na torze warunkach i wyzwaniach, którym trzeba sprostać w tym wyścigu, rzucam się w wir zmagań.

Plan jest prosty. Oszczędzać paliwo i wytrwać jak najdłużej na torze, a kiedy już asfalt zacznie przesychać, zmienić deszczówki na przejściówki i na nich utrzymać wystarczająco mocne tempo, by żaden rywal nie zdołał mnie wyprzedzić. Poprzednio zdołałem przekonać się, że wielu kierowców bijających się o triumf zjeżdża dwukrotnie do boksów, w tym drugi raz na kółko przed samym finiszem. Wiem więc, że nie muszę wcale szarżować, bo mam w zapasie około 20 sekund zyskanych na jednej wizycie u mechaników mniej.

Wprowadzenie strategii w życie okazuje się całkiem proste. Skupiam się tylko na sobie i na kręceniu regularnych czasów, co i tak pozwala mi przesuwać się powoli w górę stawki. W końcówce serce przez moment zaczyna mocniej bić, kiedy grupa pościgowa zmniejsza swoją stratę, ale opanowuję nerwy i nie pozwalam wyprowadzić się z równowagi. Wystarczyłby jeden błąd, jeden bączek czy poślizg oznaczający wizytę na żwirze, żeby to przegrać. Zamiast tego wpadam jednak na metę jako pierwszy z jedenastoma sekundami przewagi nad drugim Gradym w audi R8 LMS Evo.

Gran Turismo 7 to kolejna odsłona jednej z najsłynniejszych gier wyścigowych, które kiedykolwiek ukazały się na konsolach i komputerach. Wydawana ekskluzywnie na PlayStation pozwala na długie tygodnie zatopić się w kolekcjonowaniu setek samochodów oraz na wyścigach po prawdziwych i fikcyjnych torach w różnych rejonach świata. Do tego uniwersum wracam po wielu latach przerwy, ale z bagażem ciepłych wspomnień zebranych w odsłonach z numerkami 1, 2 i 4. Jakie wrażenia wzbudzi we mnie GT7? O tym przeczytasz w kolejnych odcinkach pamiętnika – tylko w Gralingradzie!

Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli doceniasz moje starania w takiej formie gier relacjonowania – postaw mi kawę, która pozwoli na kilka wyścigów więcej podczas wieczornej partyjki! Dziękuję z góry!  

<— Czternasty odcinek pamiętnika Gran Turismo 7

Szesnasty odcinek pamiętnika Gran Turismo 7 —>

<—- Pierwszy odcinek pamiętnika Gran Turismo 7

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.