Pamiętnik Gran Turismo 7 #12: World Touring Car 600

GranTurismo 7 blog

Puchar samochodów turystycznych z ograniczeniem mocy do 600 punktów rzuca nowe wyzwanie i jednocześnie symbolicznie pokazuje, z czym będę musiał się zmierzyć w ramach postępów w karierze. Doskonaląc techniki jazdy, nadrabiam nieukończone lub niewygrane wyścigi z przeszłości, w tym pechowy Puchar Porsche. Tym razem stawiam na lepszego konia, by mieć szansę na końcowe triumfy.

Dzień 70

Pierwszy przejazd. Po kilkudniowej przerwie usiadłem za kółkiem porsche 917 living legend i za pierwszym podejściem wykręciłem swój nowy rekord na High Speed Ring. Poprawiłem się o niemal półtorej sekundy, choć wcześniej wielokrotnie nie potrafiłem zrobić nic, by urwać choćby dziesiąte części z ustalonego wyniku. Wskoczyłem w ramy srebrnego limitu. Jeśli nikt z innych graczy na świecie nie poprawi się nagle w niewyobrażalny sposób o kilka dziesiętnych, na konto wpadnie bardzo potrzebny milion kredytów.

Siedemdziesiąty dzień z Gran Turismo 7 wykorzystałem też na kilka wyzwań tygodniowych i planowanie strategii na dalsze wyzwania. Mam mclarena, którym spróbuję ukończyć puchar grupy 1, ale czuję, że będę musiał wycisnąć maksimum z samochodu i wymagać tyle samo od siebie.

Potrzebuję nabrać trochę praktyki w rywalizacji uwzględniającej zużycie paliwa i opon. Chyba zabiorę się wreszcie za czekające puchary samochodów turystycznych z limitami punktów osiągów do 600, 700 i 800. Wygląda to na dobrą szkołę.

Dzień 71

Dzień spędzony z nissanami. Nadrobiłem jeden z wyścigów w Pucharze GT-R, dając szansę R32, a potem przesiadłem się ponownie do Skyline R34 w malowaniu nawiązującym do filmu „Szybcy i wściekli”, by sprawdzić się w zmaganiach samochodów turystycznych. Limit punktów osiągu ustalony na poziomie 600 punktów stanowi przyjemne utrudnienie, zmuszając do kombinowania przy wyborze i ustawianiu samochodu. Lepiej dorzucić trochę koni pod maskę czy może zmienić opony na wyścigowe? Dobrze będzie to sprawdzić.

Nissan Skyline R34 World Touring 600 GT7

Niestety na tym poziomie nie ma jeszcze zabawy z kontrolowaniem zużycia paliwa i opon, więc tę lekcję będę musiał odłożyć na trochę później. Pozostanie szlifowanie umiejętności prowadzenia coraz szybszych aut i poznawania charakterystyki różnych torów. Pierwsze dwa wyścigi nissanem skończyłem na drugim i pierwszym miejscu. Na ekspresówce Tokio zabrakło trochę, by dopaść lidera, a przejazd nie był najgorszy. Kluczowe są dwa ostre nawroty, na których łatwo o błąd kosztujący utratę wielu sekund. Muszę zastanowić się, czy będę w stanie wycisnąć coś więcej ze skyline’a R34 w tych zmaganiach.

Na Spa postanowiłem spróbować z alfą romeo 4C. Szybka, mała i zwrotna wydawała się idealnym przepisem na sukces, ale niestety okazało się, że w tej włoskiej piękności brakuje mocy. Przejazd skończyłem na zaledwie czwartej lokacie. Szukamy dalej, ale przynajmniej budżet wciąż rośnie i zaczyna zbliżać się do dwóch milionów kredytów.

Dzień 72

Dawno nie zaglądałem do modułu misji. Czekał mnie teraz zestaw „Moby Dick”, a w nim zapewne solidna porcja pomysłowych wyzwań. Zacząłem od próby wyprzedzenia konkurentów na odcinku Trial Mountain za kierownicą wyrywnego klasyka. Podpowiedź mówiąca o ostrożnym operowaniu przepustnicą nie była przypadkowa. Zbyt mocno dociśnięty gaz na wyjściu z łuku oznaczał z miejsca szalony taniec mechanicznej bestii. Na domiar złego ten rodzaj wyzwania ma irytującą mechanikę karania za najmniejsze dotknięcie rywala – nawet, kiedy to on jest sprawcą kolizji. W najlepszym przejeździe dotarłem na metę trzeci i z dużą stratą do dwóch konkurentów.

Eunos Roadster Moby Dick Missions

Na szczęście dalej poszło lepiej. Tym razem za trzecim podejściem zbiłem wszystkie osiem pachołków na wielkim placu. Eunos Roadster przyjemnie współpracował i okazał się wystarczająco skrętny. Łatwo poszedł też wyścig z manualną skrzynią biegu na ćwierć mili, w którym wystawiłem bmw M3.

Potem jeszcze drift ugrany na razie na srebro. Wydaje się, że nie będzie mi tak trudno sięgnąć po złoto, jak przy wcześniejszej próbie jazdy w kontrolowanym poślizgu. Całkiem szybko zdobyłem najlepszy wynik również w jeździe o kropelce starą toyotą. Spory zapas paliwa oznaczał, że nie trzeba było nawet przesadnie oszczędzać. Poprzednio w pickupie było z tym o wiele trudniej i dotarcie na metę w wyznaczonym limicie sprawiło mi więcej trudności.

Dzień 73

Puchar samochodów turystycznych z ograniczeniem mocy do 600 punktów osiągów okazuje się całkiem problematyczny. W kolekcji nie brakuje samochodów, które mogę wystawić, ale cały czas nie jestem w stanie znaleźć tego, który pozwoli dotrzeć na metę jako pierwszy. Sprawdziłem w kolejnym wyścigu skyline’a R34, ale znów zabrakło trochę do lidera. Niewiele lepiej poszło nissanowi Z performance z 2023 roku, który pomimo 599 PO nie był w stanie dopaść nikogo z pierwszej trójki na Michelin Raceway Road Atlanta. Nie sprawdziła się też alfa romeo 4C i mercedes SLS, którym odpuściłem w połowie pierwszego kółka na Grand Valley. Źle się prowadził, był mało zwrotny i wcale nie taki szybki.

Szukając chwili oddechu, zajrzałem do misji. Drugie podejście do wyzwania wyprzedzenia czterech konkurentów na odwróconym Trial Mountain w klasyku mach forty zakończyło się sukcesem, potwierdzając teorię o źle wyważonym poziomie trudności. Tym razem rywale byli dużo wolniejsi i wystarczyło, że poprawiłem się o 0,4 sekundy, by sięgnąć po złoto. Teraz jeszcze muszę wybrać dobry moment na pierwszy mini-endurance w Gran Turismo 7 – 30 kółek na deszczu w Tsukubie.

Dzień 74

Gryzł mnie ten Puchar Porsche, w którym perturbacje z taycanem turbo sprawiły, że miałem wygrany ledwie jeden wyścig z pięciu. Zajrzałem do salonu niemieckiego producenta, by zorientować się w maszynach, którymi mógłbym poprawić wyniki. Tak trafiłem na porsche 911 GT3 RS (992) z 2022 roku, a więc model wyścigowy. Maszynę, której możliwości powinny pozwolić mi poprawić wcześniejsze rezultaty.

Porsche Cup Gran Turismo 7

Szybko zyskałem potwierdzenie, że była to dobra decyzja. 911-ka pięknie zbierała się po zakrętach, była szybka, zwrotna i dobrze trzymała się drogi. Zacząłem od prostszych wyzwań, jak tory Autodrome Lago Maggiore czy Circuit de Barcelona, by po lepszym zaznajomieniu się samochodem rzucić wyzwanie rywalom na Spa i Nurburgringu. W dwóch ostatnich nawet mocniejsze auto nie zapewniło mi spacerku po parku – musiałem przejechać dobre zawody, żeby przekroczyć metę jako pierwszy, z przewagą nie większą niż dwie sekundy. W Niemczech o zwycięstwie zadecydowały zresztą ostatnie zakręty.

Dzień 75

Wracam do łamania sobie głowy kwestią Pucharu samochodów turystycznych 600. Najpierw chcę poprawić wynik na Grand Valley. Wystawiam stuningowaną pod limit alfę romeo 8C competizione. 4C nie dała sobie rady, ale może mocniejszy wariant z Włoch spisze się lepiej.

Tor jest wymagający. Łatwo przeszarżować i wypaść na piach, który odbiera wiele cennych sekund. Czasu na wyprzedzanie jest niewiele, manewry trzeba planować, a prowadzący w stawce Haywood z lamborghini huracanie mknie przed siebie. Na przedostatnim kółku jestem za jego plecami i mam za sobą zaciętą walkę o miejsce z Suswilo w nissanie GT-R nismo z 2017 roku. Lider nie zostawia wątpliwości. Na prostych jest o wiele szybszy, a moja alfa nie ma szans z tym przyspieszeniem zielonej strzały. Pozostaje mi wygrać wyścig na krętej sekcji w pierwszej połowie okrążenia, by potem móc utrzymać go na prostej za plecami.

Alfa Romeo 8c vs Lamborgini Huracan

Wyczekuję na odpowiedni moment i atakuję agresywnie po wewnętrznej. Haywood musi ostrożnie operować gazem w tym fragmencie, co daje mi przewagę. Na prostą wypadam z nieco ponad sekundą przewagi, która zaczyna błyskawicznie topnieć w oczach. Flaga w szachownicę pojawia się w idealnym momencie, kiedy siedzi mi już na tylnym zderzaku. Pierwszy punkt odhaczony.  

Dzień 76

Wieczór spędzam z kolejnymi podejściami do pucharu samochodów turystycznych 600. Alfa romeo 8C competizione, podobnie jak wcześniej nissan skyline R34, pozwala mi wygrać jeden z trzech wyścigów, do których ją wystawiam. W tych zawodach nie ma złotego środka. Muszę do każdego wyzwania podchodzić indywidualnie, by mieć szansę na wywalczenie pierwszego miejsca.

Michelin Raceway Road Atlanta to głównie łuki i zakręty, więc postanawiam sięgnąć po wyścigowego subaru wrx grupy 4. Jego PO przekracza limity, więc pakuję do środka balast i ogranicznik mocy. W pierwszej chwili na torze przychodzi zdumienie, bo samochód okazuje się zaskakująco wolno. Kiedy wskazówka prędkościomierza osiąga 200 km/h zaczyna z wielkim mozołem wspinać się dalej w górę. Subaru ma jednak czym nadrabiać. Jest przyklejony do drogi i ma cholernie mocne hamulce, dzięki czemu w krętych sekcjach szybko skracam dystans do lidera. Na czele znowu ten Haywood w lamborghini.

Subaru wrx gr 4 vs huracan GT7

Meta znajduje się zaraz za łagodnym prawym zakrętem, do którego prowadzi zjazd z górki. Wielu rywali tutaj hamuje, gubiąc cenne sekundy. Moja przyczepność pozwala mi, jeśli złapię idealny tor jazdy, przejechać ten fragment perfekcyjnie i bez dotykania hamulca. Mknę do mety za zielonym lambo, ale szczwany Haywood zmyślnie ustawia auto tak, by mnie nieco przyblokować. Wygrywa o 0,1 sekundy.

Nie zamierzam tego tak zostawić. Od razu chcę powtórki. Choć nie planuję zemsty, nadarza się ku temu znakomita okazja. Zaangażowany w walkę o pierwsze miejsce na trzecim kółku Haywood wpada w lekki poślizg i ustawia się pod kątem tuż przed moją maską. Lekkie stuknięcie wyrzuca go w trawnik i spycha wiele miejsc w dół stawki. Ja tymczasem wygrywam batalię z astonem martinem i sięgam po kolejny triumf do kolekcji.

Gran Turismo 7 to kolejna odsłona jednej z najsłynniejszych gier wyścigowych, które kiedykolwiek ukazały się na konsolach i komputerach. Wydawana ekskluzywnie na PlayStation pozwala na długie tygodnie zatopić się w kolekcjonowaniu setek samochodów oraz na wyścigach po prawdziwych i fikcyjnych torach w różnych rejonach świata. Do tego uniwersum wracam po wielu latach przerwy, ale z bagażem ciepłych wspomnień zebranych w odsłonach z numerkami 1, 2 i 4. Jakie wrażenia wzbudzi we mnie GT7? O tym przeczytasz w kolejnych odcinkach pamiętnika – tylko w Gralingradzie!

Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli doceniasz moje starania w takiej formie gier relacjonowania – postaw mi kawę, która pozwoli na kilka wyścigów więcej podczas wieczornej partyjki! Dziękuję z góry!  

<— Jedenasty odcinek pamiętnika Gran Turismo 7

<—- Pierwszy odcinek pamiętnika Gran Turismo 7

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.