Mizeria FM19 #28: Ogórek
Stach nie był ogórkiem. Nigdy nie chciał nim być. Zamierzał więc zrobić wszystko, żeby nie spędzić kolejnego sezonu, kisząc się w 1. lidze. Ekstraklasa mu zasmakowała, choć potraktowała go brutalnie i ledwie po roku wyprosiła za drzwi, rzucając na odchodne, żeby nie wracał. Nie przejął się tym. Chciał elity, pragnął jej każdym koniuszkiem swojego pulchnego ciała.
Ścisk w barażówce
W Niepołomicach mile wspominano krótką przygodę w ekstraklasie i sporadycznie, najczęściej przy alkoholu, popuszczano wodze fantazji dotyczące możliwego powrotu Puszczy do najwyższej klasy rozgrywkowej. Sytuacja w tabeli 1. ligi nie wskazywała jednak, by do tego miało dojść jeszcze w 2021 roku. Piast i Ruch daleko odjechały konkurentom, a ekipa Mizerii tłukła się niemiłosiernie w przedziale barażowym z wieloma konkurentami. I wcale nie wyglądała na tego, który najmocniej rozpycha się łokciami.
Po 28. kolejkach klub zajmował czwarte miejsce z teoretycznymi szansami na wicemistrzostwo i równie prawdopodobną możliwością wypadnięcia poza top 6. Nic nie było pewne, a wrażenie to potęgowała nierówna forma podopiecznych polskiego trenera. A to wygrali ledwo 1:0 z zagrożoną spadkiem Sandecją, bo Żurek przybył z ławki z odsieczą, a to przegrali z Podbeskidziem. Brak postępów zespołu pokazała potyczka z Piastem, przegrana 0:1 po golu Kuchty w 42 minucie. Co gorsza, Stach przegrał czwarty z pięciu ostatnich spotkań u siebie, robiąc sobie kiepską reklamę w oczach nowych właścicieli.
Stara Gwiazda i nowa gwiazda
Sentymentalnie zrobiło się, gdy Puszcza pojechała do Łodzi na mecz z ŁKS-em. W barwach gospodarzy grał Gwiazda, dawny heros z Niepołomic, który po krótkiej przygodzie w Lechu został wypożyczony do niższej klasy rozgrywkowej na ogranie. To jego gole te dwa lata temu dały Puszczy niespodziewany awans. Teraz jego robotę robili Vantruba i Mukha, na ile pozwalały im umiejętności. W Łodzi obaj okazali się górą, prowadząc klub do wygranej 2:1. Po tym spotkaniu, nieco zirytowany najwyraźniej swoimi ostatnimi doświadczeniami, Gwiazda udzielił wywiadu, w którym tak skomplementował Vantrubę, że mogło mu się zrobić przykro. Puszcza ma na pewno wielkie szczęście, że taki zawodnik reprezentuje jej barwy i strzela dla niej gole. Gdy na niego patrzę, widzę Krzyśka Słabego, z którym miałem okazję trenować – powiedział dziennikarzowi snajper. Tak, wspomniał dokładnie tego Słabego, który wyleciał z Puszczy po paru miesiącach, zapisując się może paroma niezłymi zagraniami i tym jednym golem z woleja.
Niedługo później, w meczu na szczycie, trzeci wówczas Ruch pokonał ścigającą go Puszczę 1:0, zamykając Stachowi przed twarzą szansę na bezpośredni awans. Zdenerwowany Mizeria wrócił wtedy do ustawienia ze skrzydłowymi, co by rozruszać trochę obecnych w kadrze pomocników. Efekty przerosły oczekiwania – rozbita 4:1 Odra Opole i pokonany wicelider Olimpia po trafieniu Kotwicy. Puszcza umocniła się w strefie barażowej, kompensując sobie króliczka, który uciekł jej kilka dni wcześniej.
Nie dla ogórków
Widząc taką grę ekipy z Niepołomic, włodarze Śląska Wrocław, którym właśnie udało się pomyślnie spuścić klub do 1. ligi, wrócili z propozycją kontraktu dla szkoleniowca. Jakoś im się ubzdurało, że Mizeria będzie odpowiednim człowiekiem do poprowadzenia restrukturyzacji klubu. Naprawiać miał facet, który na rynku transferowym łowił takie talenty, jak Szynka, Rak, Śnieg i Stypa. Być może gdzieś w tym wszystkim był sens.
Stach jednak odpowiedział krótkim „nie”, bo nie był przecież ogórkiem do kiszenia na zapleczu ekstraklasy. Oczami wyobraźni wracał już do elity, by ściskać się z trenerami Legii, Lecha i Lechii. Nie po to wyprowadził zespół na prostą. Nie po to wywalczył, w trudzie i znoju, czwarte miejsce w lidze, mając aż jedenaście punktów przewagi nad siódmym miejscem. Teraz tylko przebić się przez baraże, które zaczynało starcie z Widzewem na własnym obiekcie.
O awans z Widzewem
Łodzianie na koniec sezonu złapali wiatr w żagle i przystępowali do walki w bardzo optymistycznych nastrojach. Czuli się mocni i zdolni przechylić szalę na swoją korzyść z każdym z rywali z pierwszej ligi. Mizeria nie przejmował się jednak formą przeciwnika – znał atuty swojego składu i wiedział, że ma komu powierzyć zadanie eliminacji Widzewa. Wynik otworzył w 9. minucie Słomka, ścinając ze skrzydła i uderzając obok zasłoniętego bramkarza. Puszcza zaczynała rozdanie i zamierzała szybko zakończyć partię karetą.
Widzew jednak przetrwał napór, uspokoił sytuację, a w 78. minucie odgryzł się trafieniem Frimmela. Zniechęcony sędzia pokręcił głową, widząc w 93 minucie remis na tablicy wyników, po czym zagwizdał koniec. Czekała go dogrywka i pół godziny więcej słabo opłacanej bieganiny. Co gorsza, żadna ze stron w tym czasie nie ustrzeliła nic więcej, więc w tym przepoconym stroju musiał jeszcze wytrzymać serię jedenastek.
A więc doszło do ostatniego pokerowego rozdania. Obaj gracze weszli all-in. Stach pewny siebie, bo widział, że ma w ręku dobre karty.
Byle nie skisnąć
Dobre karty jednak zawiodły. Nowak przestrzelił. Czarny kopnął prosto w bramkarza. Dwaj piłkarze będący od początku przygody w Niepołomicach, u boku Stacha, zawalili sprawę. Widzew wygrał 4:2 w konkursie jedenastek. Żegnaj ekstraklaso. Mizeria nie mógł w to uwierzyć. Został ogórkiem.
A co może zrobić trener, który właśnie został ogórkiem? Gdzie szukać azylu, tej mitycznej bezpiecznej przystani na kolejne miesiące? To chyba oczywiste.
W Sosnowcu.
Mizeria FM19 to kariera polskiego trenera-obieżyświata, który dorastał na Haiti i postanowił zostać nowym Kazimierzem Górskim. Stach Mizeria rozpoczyna swoją przygodę w Puszczy Niepołomice, a jego kolejne perypetie będziecie mogli śledzić w opowiadaniu w Gralingradzie. Nie chcesz przegapić następnego odcinka? Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite.
<—— Kariera FM 19: Konsorcjum zainwestowało w Puszczę
Kariera FM 19: Co tam słychać w Zagłębiu Sosnowiec? —->
<—– Pierwszy odcinek kariery Stacha Mizerii w Football Manager 2019