Mizeria FM19 #24: Jak rekordzista Abreu

Sebastian Abreu Guiness

Niepołomice nigdy specjalnie nie żyły futbolem. Niewielki stadionik rzadko kiedy się wypełniał, a w popularyzacji klubu na pewno nie pomógł fakt, że ekstraklasowe potyczki rozgrywał on w Niecieczy. Trudno było jednak zaprzeczyć, że od przybycia Stacha Mizerii, wokół Puszczy działo się sporo i wielu mieszkańców do tej pory tylko z doskoku interesujących się sytuacją drużyny, teraz potrafiło regularnie śledzić jej poczynania.

Ciasna 1. liga

Zainteresowanie ekipą Stacha po niedawnej degradacji z ekstraklasy na pewno potęgował fakt, że w pierwszoligowej tabeli było bardzo ciasno i co tydzień dochodziło do przetasowań. Zdarzały się wręcz sytuacje, gdy w przeciągu jednego miesiąca zespół potrafił włączyć się do walki o awans, a moment później znaleźć na krawędzi strefy spadkowej. Siódmą Puszczę Niepołomice i szesnasty ŁKS, dla przykładu, dzieliły zaledwie trzy oczka. Wystarczyło więc małe potknięcie, kilka glupio straconych punktów, by ciepła posadka zaczęła parzyć w zadek. Mizeria zdawał sobie sprawę, że nie trzeba było wiele, by znowu znalazł się na celowniku krytyków. A na to nie mógł sobie pozwolić, gdy na szczycie trwała negocjacyjna przepychanka na linii prezes Pieprzyca i inwestor Jankowski.

Tymczasem nadszedł czas „bitwy spadkowiczów”, jak poetycko zapowiedział starcie Odry Opole z Puszczą Niepołomice pewien dziennikarz górnośląskiego tygodnika. Dwie najgorsze ekipy poprzedniego sezonu ekstraklasy nie wyglądały na mocnych kandydatów do szybkiego powrotu do elity, więc łapano się wszelkich sposobów, by wypromować mecz. Znalezienie mocnych stron obu składów było jednak trudniejsze, niż szukanie igły w stogu siana. W kadrach brakowało gwiazd, w pomocy nikt nie czarował, a napastnicy rzadko kiedy trafiali w światło bramki. Skoro więc nie szło na piłkarskich fundamentach, postawiono na sprawdzone kontrowersje.

Tina Turner i Sebastian Abreu

Dziennikarze zastawili kilka pułapek na graczy, zapraszając ich na wywiady. Ci wpadli w sidła zgodnie z oczekiwaniami. Jeden przyznał się do wypijania zalewy z ogórków na śniadanie przed każdym meczem. Drugi opowiedział o tym, że w spodenki zawsze wkłada zdjęcie Tiny Turner, bo dzięki temu ma później podobną do niej wytrzymałość. Rafał Śledź z kolei wyznał, że jego idolem jest Sebastian Abreu, który do dzisiaj z mniejszym lub większym powodzeniem kopie piłkę w różnych rejonach globu. Zapisał się w pamięci nie tylko lokalnie, bo zrobił też swoje na mundialu w 2010 roku, strzelając decydujący rzut karny w ćwierćfinale z Ghaną.

Jak  uzasadnił ten wybór? Golami, występami w kadrze? Nie, u Śledzia odezwał się duch podróżnika i wspomniał o liczbie miast, które podczas swojej kariery zobaczył starszy kolega po fachu. Problem w tym, że Abreu jest rekordzistą Guinessa pod względem liczby reprezentowanych klubów. Słabo spisujący się Śledz momentalnie więc trafił do gorących tematów na forach i stał się bohaterem memów, które przewidywały mu świetlaną przyszłość na bazie dotychczasowych doświadczeń. Mając już na koncie Stomil Olsztyn, Sokół Ostróda, GKS Wikielec i Puszczę Niepołomice mógł celować wysoko, żartowali kibice. 

Vantruba niszczy Opole

Mizeria wiedział, że młody napastnik raczej kiepsko znosi nową falę popularności, więc zostawił go poza kadrą meczową. Z dwójki Vantruba – Mukha, zadanie zniszczenia defensywy gospodarzy z Opola powierzył temu pierwszemu. Znów błysnął trenerskim nosem. Czech bowiem bardzo dosłownie wziął sobie do serca sugestię „zniszczenia” rywali. Zakończył mecz z hat-trickiem, prowadząc Puszczę do efektownego triumfu na wyjeździe 5:0. Prasa miała o czym pisać.

Vantruba demoluje Odrę

Parę dni później Puszcza przywitała u siebie wicelidera Olimpię. Ostatnie tygodnie poprawiły nastroje w klubie, ale również wśród kibiców, którzy postanowili zobaczyć swój zespół na żywo. To był dobry moment dla Stacha, by umocnić swoją pozycję, zwłaszcza, że inwestor Jankowski wycofał swoją ofertę i normowała się też sytuacja w zarządzie.

Widowisko z Olimpią

Mecz, wydawało się, ułożył się pod gospodarzy idealnie, bo w 12 minucie na moment zgubił rozum Michał Bierzało, który z wysoko podniesioną nogą próbował urwać to i owo Trąbce. Sędzia bez wahania pokazał czerwoną kartkę. Puszcza przejęła inicjatywę i za sprawą wspomnianego Trąbki oraz Żurka dwukrotnie wychodziła na prowadzenie. W obu przypadkach odpowiadał jednak Przemysław Kita, ratując punkt dla przyjezdnych.

Stach mógł wymarzyć sobie lepszy scenariusz i końcowy wynik, ale wiedział, że i tak jego skład zanotował postęp. W piłce nożnej wszystko jest możliwe, więc nie radzę skreślać nas jeszcze z walki o bezpośredni awans – zadeklarował na pomeczowej konferencji. Trudno było w tym momencie z niego szydzić, nawet, jeśli wyjątkowo nie lubiło się jego pracy w Polsce…

Mizeria FM19 to kariera polskiego trenera-obieżyświata, który dorastał na Haiti i postanowił zostać nowym Kazimierzem Górskim. Stach Mizeria rozpoczyna swoją przygodę w Puszczy Niepołomice, a jego kolejne perypetie będziecie mogli śledzić w opowiadaniu w Gralingradzie. Nie chcesz przegapić następnego odcinka? Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite.

<—— Kariera FM 19: O klatce Mizerii

Kariera FM19: Ostatnia Trąbka Mizerii —->

<—– Pierwszy odcinek kariery Stacha Mizerii w Football Manager 2019

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.