The Legend of Zelda: Breath of the Wild #5

The Legend of Zelda Breath of the Wild blog

Jedenaście zdjęć, które mogą pomóc mu odzyskać wspomnienia. Cztery Święte Bestie, które musi uwolnić spod kontroli Ganona. To były jego cele w tym momencie. Zadania, które musiał zrealizować, jeśli liczył na zwycięstwo w bitwie z kataklizmem zagrażającym istnieniu całego świata.

Kupić dom w Hyrule

Sheikah Slate miał dostęp tylko do niewielkiego wycinka mapy Hyrule. Kilka punkcików migotało na obrysach krainy, wskazując kierunek, ale nic poza tym. Początkowo skierował kroki do wioski Hateno, ale poza kilkoma pokrzepiającymi słowami od Purah nie zyskał nic więcej. Na obrzeżach osady natrafił na budowniczych, którzy pracowali nad zburzeniem opuszczonego od wielu lat domu. Zagadnął mężczyznę kierującego pracami. Zrobiło mu się szkoda budynku, który zapewne miał jakąś piękną historię w swoich fundamentach i wnętrzach. Jakimś sposobem umówił się na odkupienie domostwa.

30 000 rupii wydawało się zupełnie poza zasięgiem biednego wędrowca, który do tej pory zebrał może kilkaset rupii. Rozmówca najwyraźniej to dostrzegł, a przy okazji zauważył dobrą szansę na zysk osiągnięty niskim nakładem pracy. Obniżył cenę do 3 000, ale tylko wówczas, gdy Link przyniesie również czterdzieści paczek drewna. Wojownik zaakceptował propozycję i obiecał wrócić, kiedy tylko zbierze potrzebne środki.

Rozglądając się po okolicy, z wysokiego wzgórza w pobliżu wioski Hateno, zauważył świątynię jeszcze dalej na południu. Tamtego obszaru nie miał jeszcze na mapie w tablecie, ale mając tak bliski i konkretny cel, postanowił najpierw tam skierować swoje kroki, a dopiero później ruszyć tropem Świętych Bestii.

Właściwa droga

Obiekt znajdował się na szczycie wysuniętego wzniesienia wchodzącego od zachodu w Morze Necluda. O zmroku zbliżył się do niego. Pora dnia pomogła mu minąć spory obóz bokoblinów i niezauważonym dostać się do świątyni. Czekała go tam próba walki przygotowana przez Muwo Jeema. Test przewyższający jego obecne zdolności, o czym przekonał się już po kilku sekundach starcia. Jego oręż nie robił większych szkód antycznemu robotowi, który z kolei niemal każdym atakiem zdolny był odesłać go na tamten świat. Wycofał się, rozsądnie mierząc siły na zamiary.

Dręczyły go wyrzuty sumienia, kiedy wrócił na powierzchnię. Czy zmarnował czas? Nie chcąc, by długa wędrówka zakończyła się bez żadnych zdobyczy, zaatakował pobliski obóz bokoblinów. Po cichu wyeliminował łuczników stojących na straży, posyłając dobrze wymierzone strzały w ich kierunku. Potem ruszył na wojowników odpoczywających w środku skalnej groty. Magiczna bomba zrobiła wystarczająco dużo zamieszania w szeregach wroga, by potem zdążył wykończyć potwory w pojedynkach jeden na jednego. W ten sposób arsenał Linka rozrósł się o kilka cennych broni o większej sile – w tym dobrze naostrzone i zadbane miecze trzykrotnie silniejsze od maczug i ostrzy, którymi wojował do tej pory.

Breath of the Wild blog z gry

Skoro na południu natrafił na tak mocnych wrogów, nie był to najwyraźniej najwłaściwszy kierunek do dalszej eksploracji na tym etapie. Wyruszył więc na północ, zaczynając od wioski Kakariko i kierując się w nieznane.  Po krótkim marszu dotarł na skraj urwiska. Obszar poniżej był skąpany w gęstej mgle, która utrudniała dostrzeżenie czegokolwiek. Zaryzykował i skoczył, otwierając paraglidera i szybując w nieznane.

Lizalfossy

Opadając powoli niżej, mógł przyjrzeć się kolejnym szczegółom terenu. Rozciągająca się niemalże po horyzont mokradła wyjaśniały obecność mgły i kiepską widoczność. Zdecydował się wylądować blisko skalnej ściany urwiska, z którego wyskoczył. Postawił stopy na stałym i bezpiecznym gruncie.

Szybko spostrzegł zniszczone domostwo na uboczu. Kolejny dowód długiej i tragicznej w ostatnich dziesięcioleciach historii Hyrule, gdzie rozpanoszyły się potwory. Nie musiał czekać długo, kiedy napotkał na swojej drodze nowych wrogów. Lizalfoss był przypominającym jaszczura, pewnie władającym bronią i bardzo szybkim przeciwnikiem. Link musiał do konfrontacji podejść zupełnie inaczej niż w przypadku bokoblinów i decydować się albo na szybki atak, albo na uważną obronę tarczą. Ryzykowna i agresywna strategia opłacała się z racji kiepskiej wytrzymałości gadzich istot. Przynosiła też cenne korzyści w postaci ciekawego uzbrojenia i mocniejszych tarcz. Wojownik poczuł, że tym razem podążył w odpowiednim kierunku.

Bagnisty teren Breath of the Wild

Książę Sidon

Minął w bliskiej odległości ruiny wioski. Ciekawość kusiła go, by zajrzeć tam w poszukiwaniu skarbów, ale widok maga skutecznie zniechęcił przed podjęciem próby. Poprzednia bitwa z innym czarnoksiężnikiem nauczyła go ostrożności. Idąc wzdłuż kolejnych małych jezior i akwenów, nagle usłyszał damski głos. Początkowo nie potrafił zlokalizować, skąd pochodzi. Dopiero po chwili zauważył machającą do niego z wody rękę. Tajemnicza istota przypominająca morskie stworzenia powitała go z niezwykłym entuzjazmem w głosie, nie mogąc uwierzyć, że jest przedstawicielem rasy Hylian.

– Właśnie ciebie szukałam! Jestem Tula i chciałabym poprosić cię o dużą przysługę! – powiedziała bez zbędnego wprowadzania.

Tula - spotkanie z Zora Breath of the Wild

Tak oto Link poznał pierwszą przedstawicielkę rasy Zora i dowiedział się o istnieniu księcia Sidona, który miał na niego czekać w okolicach pobliskiego mostu. Idąc we wskazanym kierunku natrafił na jeszcze innych pomocników następcy tronu. Każdy z nich witał go z podobnym zapałem, jakby stanowił wybawienie z wielkiego problemu. Wtedy jeszcze wojownik nie wiedział, że przeznaczenie właśnie pchnęło go na spotkanie z pierwszą ze Świętych Bestii. Już niedługo miał poznać Vah Rutę w całej swojej majestatycznej postaci…

The Legend of Zelda: Breath of the Wild jest przez wielu nazywane jedną z najlepszych gier ostatnich lat i wzorcowym sandboksem. Kilka lat po premierze dołączam do Linka w jego wędrówce po Hyrule, by poznać tragiczną historię krainy, ale też dowiedzieć się o losach ambitnego wojownika. Towarzyszcie nam w tej podróży w ramach kolejnych relacji z gry w Gralingradzie!

Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli doceniasz moje starania w takiej formie gier relacjonowania – postaw mi kawę, którą wypiję ze smakiem podczas wędrówki po Hyrule!

<— Czwarty odcinek The Legend of Zelda: Breath of the Wild

Szósty odcinek opowiadania z The Legend of Zelda: Breath of the Wild —>

<— Początek opowiadania z The Legend of Zelda: Breath of the Wild

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.