Need for Speed: Most Wanted 2012 #5: Porsche 918 Spyder
Nigdy nie rozumiałem zawodowych kierowców, którzy niby pragną adrenaliny, a w rzeczywistości dają się zamykać w świecie przepisów, twardych reguł i licznych ograniczeń. Zdrowa, sportowa rywalizacja? Dobre żarty. W ulicznych wyścigach istniał tylko prosty kodeks, w którym najważniejsze były zwycięstwa. A po nie sięgali po prostu najszybsi. Do nich zaliczali się właśnie kierowcy z listy Most Wanted.
Słabości listy z Fairhaven
Im więcej czasu spędzałem w Fairhaven, tym coraz częściej uświadamiałem sobie, że tutejsza grupa kierowców nie miałaby specjalnych szans w hipotetycznym starciu z członkami listy z Rockport. Niby groźni, niby szybcy, ale w gruncie rzeczy odpadali jeden po drugim, nie zmuszając mnie nawet do wspinania się na wyżyny umiejętności. Dobry samochód, trochę praktyki i szczypta sprytu wystarczyły, żeby wygrywać rywalizację o najwyższą stawkę.
Danica odwiedziła mnie jeszcze tego samego dnia, w którym pokonałem jej siostrę.
– Przegiąłeś, już jesteś trupem! – wrzeszczała. Naciesz się ostatnimi godzinami życia, gnojku!
W skromną brunetkę wstąpił demon, a jej wyraz twarzy wyraźnie wskazywał, jakie emocje w tej chwili nią kierują. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo wszystko wskazywało na łatwą robotę. Za kółkiem nie można sobie pozwalać na proste błędy, a działanie pod wpływem emocji z pewnością do nich należało.
Pierwsze kilometry mclarena
By jednak mieć pewność, że jej porsche 918 spyder concept nie zostawi mnie na jakiejś barierce, postanowiłem wcześniej przetestować w boju mclarena. To był inny samochód od mercedesa. Równie dziki, ale jednocześnie jakby bardziej nieobliczalny. Nawet w kontrolowanych poślizgach cały czas zdawał się sugerować, że za moment wyrwie się spod kontroli i rzuci w kierunku, w którym akurat będzie mieć ochotę.
O jego narowistości, która przypominała dzikiego mustanga z amerykańskiej prerii, przekonałem się na ostatnim zakręcie jednego z wielu zwyczajnych wyścigów w Fairhaven. Sytuację miałem pod kontrolą, stawkę trzymałem za plecami na odpowiednim dystansie i pewnie zmierzałem po kolejny triumf. Do ostatniego ostrego zakrętu. Mocny skręt w prawo chciałem pokonać efektownym poślizgiem przy zachowaniu wysokiej prędkości, ale mclaren miał nieco inny pomysł. Koła zabuksowały, tylna oś zebrała zbyt wiele mocy i przekazała je na koła, które pchnęły maszynę mocniej w prawo niżbym chciał. Błyskawiczna reakcja uratowała mnie przez pocałunkiem z barierą, ale nie ocaliła już pozycji w zmaganiach. Widziałem tylko w tylnym lusterku, jak reszta stawki mija mnie i pędzi do mety. Niespodziewane potknięcie.
Wśród mijających mnie maszyn ujrzałem jeszcze ujrzałem lamborghini aventadora w charakterystycznej bieli. Czwarty na liście Lewis najwyraźniej nie zamierzał pozostawiać zbyt wiele przypadkowi i poświęcał mi odpowiednio wiele uwagi, by przygotować się na nasze nieuniknione spotkanie. Być może mclaren wyświadczył mi małą przysługę, robiąc taką antyreklamę. Uśpiłem czujność konkurenta. Na to w każdym razie liczyłem.
Anonimowe porsche
Pojechałem na wybrzeże wyciszyć nerwy. Byłem szósty na liście. Nabrałem rozpędu i zająłem już pozycję do ataku na szczyt listy Most Wanted. W Fairhaven byłem po tych kilku dniach doskonale znany, bo zostawiłem swoje ślady. Mój „rysopis” ozdabiał wiele billboardów w metropolii, w każdym radiowozie byłem oznaczony jako topowy cel. Rozrósł się też mój prywatny garaż samochodów, którymi lubiłem wyjechać na miasto. Zadomawiałem się, choć nie mogłem pozbyć się uczucia pewnego rodzaju rozczarowania. Dużo więcej spodziewałem się po wielkich kierowcach Most Wanted.
Rywalizacja z Danicą była anonimowa, niewarta zapamiętania, nudna i przewidywalna. Nazywajcie to jak chcecie, ale moja przeciwniczka, która tak bardzo chciała pomścić swoją siostrę, nie zaprezentowała nic, by mnie zaskoczyć. To był zwyczajny wyścig, w którym musiałem rozdzielić uwagę pomiędzy wyciskającą niewiele ze swojego porsche 918 spyder concept rywalką, a nacierającą na nas obydwoje policją. Tej drugiej nie obawiałem się już w ogóle, odkąd nauczyłem się zabierać na takie kluczowe zmagania opony dopompowywane.
Ekskluzywne maszyny elity
Została mi najlepsza czwórka. Tajemnicza, podobno bardzo groźna. Przyzwyczajona do swoich pozycji. Przetasowań na szczycie nie było od lat. Z pewnością wpływ na to miał dobór maszyn. Czwarty Lewis, o którym już wspomniałem, jeździł lamborghini aventadorem LP 700-4. Trzeci JP miał bugatti veyrona 16.4 super sport. Nad nimi czekali już na mnie kierowcy zasiadający w pagani huayrze i koenigseggu agera r. Potężne bestie, samochody dla wybrańców i szaleńców. Znaleźć auto zdolne z nimi rywalizować nie jest łatwo. Czułem jednak, że mój narowisty mclaren spełni swoją rolą i nie zawiedzie. To metalowy rumak godny czekającego nas obu wyzwania.
Nie zamierzałem jednak wybiegać zbyt daleko w przyszłość. Cele odhaczałem pojedynczo. Mój najbliższy wręcz zmuszał mnie do wyższej ostrożności, wszak miałem zmierzyć się z byłym kierowcą mafii. Jego znajomości mogły być problematyczne, ale chyba nawet bardziej życie utrudnić miała jego znakomita znajomość miasta i wszelkich zakamarków.
Nieczyste zagrywki Lewisa
Sęk w tym, że sam zdążyłem już w Fairhaven pokonać kilkaset kilometrów. Podczas wyścigów uczyłem się rozkładu przecznic i smakowałem szutrowe przesmyki. Miałem nawet okazję poszaleć terenówką po miejskim parku, w którym z innymi SUV-ami próbowałem zmieścić się na wąskich betonowych alejkach. Wiele lekcji dały mi też ucieczki przed glinami. Nic nie wbija pewnych obrazów do głowy lepiej niż migające światła koguta w tylnym lusterku.
Lewis mógł poprosić o małe wsparcie swoich dawnych zleceniodawców, którzy z pewnością chętnie przytuliliby kilka milionów za dyskretną pomoc. Był na to jednak zbyt dumny. To musiała być kwestia ego, bo nie wierzę, że Most Wanted kierowali się jakimś kodeksem honorowym w walce na śmierć i życie. W bezpośrednim starciu mój konkurent w białym lamborghini zabrał mnie na całkiem interesującą wycieczkę krajoznawczą po Fairhaven. Ani przez moment nie zdołał jednak mnie zgubić, a gdy do zabawy włączyła się policja, w końcu popełnił mały błąd, który pozwolił mojemu mclarenowi wysunąć się przed jego lamborghini. Kolejne zwycięstwo, o którym nie ma nawet co opowiadać. Aż za łatwo to szło.
W rywalizacji z numerem trzy, gościem o ksywce JP, nie musiałem się bać nieczystych zagrywek i pomocy z zewnątrz dla przeciwnika. On sam miał podobno tylu wrogów, że musiał baczniej ode mnie rozglądać się wokół. To powinno tylko ułatwić mi zadanie i pozwolić wskoczyć na podium szybciej niż przypuszczałem przed przyjazdem do Fairhaven.
O tym jednak opowiem już w następnym odcinku.
Need for Speed: Most Wanted (2012) to przygotowana przez Criterion, twórców genialnego Burnouta, gra wyścigowa z otwartym światem. Produkcja dzieli tytuł z jedną z najbardziej uwielbianych odsłon serii, ale poza listą kierowców do pokonania, nie łączy ich zbyt wiele elementów. Moje przygody za kółkiem w fikcyjnym mieście Fairhaven przeczytasz na blogu, w kolejnych opowiadaniach z gry.
Chcesz poznać dalsze losy Bobby’ego w Fairhaven? Zaglądaj na bloga, gdzie w kolejnych tygodniach ukażą się nowe odcinki opowiadania z Need for Speed: Most Wanted (2012). Jeśli nie chcesz przegapić żadnych materiałów, obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite. Możesz też wesprzeć mnie w podboju Fairhaven, każda postawiona kawa daje mi potrzebnego boosta. Dzięki!
<—- Czwarty odcinek opowiadania Need for Speed: Most Wanted (2012)
Need for Speed: Most Wanted (2012) – odcinek szósty —->
<—- Początek opowiada z gry Need for Speed: Most Wanted (2012)