Need for Speed: Most Wanted 2012 #4: McLaren MP4-12C
Samochód perfekcyjnie zbalansowany. Dobrze trzymający się drogi, ładnie zbierający się z zakrętów i mogący pochwalić się niezłą prędkością maksymalną. Wypośrodkowany pomiędzy masywnym krążownikiem szos, a zwinnym roadsterem do przemykania po zatłoczonych ulicach miasta. Lexus LFA na papierze miał wszystko na swoim miejscu. Derek wybrał go nie bez przyczyny.
Bestia vs Lexus LFA
Teoria i praktyka nie zawsze idą jednak w parze. Analityczny umysł siódmego kierowcy listy musiał mieć spory zgryz, widząc jak mój mercedes-benz 65SL AMG w niczym nie ustępuje skrupulatnie wybranej przez niego maszynie. Godziny spędzone nad arkuszami i raportami nie wystarczą, jeśli nie czujesz jedności z samochodem i nie potrafisz uwolnić jego potencjału. Tego popołudnia udowadniałem to Derekowi na każdym zakręcie i następnej prostej ciągnącej się przez Fairhaven.
Nie musiałem wspinać się na wyżyny umiejętności. Samochód zapewniał mi wystarczająco duże pole manewru, by wystarczył zaledwie solidny przejazd. Bez fajerwerków, zażartej walki i zniszczonych drogowskazów walających się na ulicach. Siódemka był zwyczajną siódemką z listy Most Wanted. Mógł mieć wielkie plany, ale braków talentu nie zdołał zamaskować.
Zajmując jego miejsce, wkraczałem do świata poważnej rywalizacji. Każdy kolejny przeciwnik był kierowcą z charakterem, który zapracował na swoją pozycję i nie zamierzał jej łatwo oddawać. Czekało mnie sporo pracy, zwłaszcza, że stawka top 6 Most Wanted jeździła po mieście potężnymi maszynami. To nie były seryjne auta z salonu czy importy po tuningu, a produkowane w ograniczonej liczbie egzemplarzy i przeznaczone dla największych zapaleńców samochody marzeń od mclarena, porsche czy bugatti.
Wyższa liga wyścigowa
Pierwszym celem była Lucy, jedna z dwóch kobiet na liście Most Wanted. Wraz z siostrą przełamywała stereotypy dotyczące kobiet-kierowców, wielokrotnie karcąc zbyt pewnych siebie przedstawicieli płci przeciwnej. Była szybka, ale kiedy trzeba też bardzo groźna. Precyzyjna w ruchach i poruszająca się cały czas na granicy błędu. Nigdy jednak nie posunęła się o krok za daleko. Jej mclaren MP4-12C nigdy jakoś bardziej nie ucierpiał w wyniku ulicznej rywalizacji.
Wiedziałem więc na co muszę się przygotować i czym zdobyć inicjatywę. Mój mercedes-benz w uczciwym starciu z mclarenem miał dużo mniejsze szanse na końcowy triumf. Różnica mocy i wagi robiła swoje. Ciężar mógł mieć też jednak dobrą stronę, o ile będę potrafił zrobić z niego użytek. Wcześniej należało przyzwyczaić wzrok do wyższych prędkości i podszlifować refleks. Zabawa na poziomie 200 kilometrów na godzinę odchodziła w niepamięć wraz z triumfem nad lexusem Dereka. Teraz z każdym wyścigiem zbliżaliśmy się do sytuacji, w której 300 na godzinę na liczniku nie robi już najmniejszego wrażenia.
Emerson Beltway
W Fairhaven są miejsca, w których liczy się przede wszystkim prędkość. Wielu kierowców startuje w szalonych rajdach po obwodnicach metropolii, gdzie nie brakuje miejsca, by rozpędzić się, a później mknąć po długich prostych z pedałem wciśniętym w podłogę. Taka rywalizacja nic by mi jednak nie dała. Potrzebowałem czegoś więcej. Czegoś, co wyostrzy zmysły i przygotuje mnie na ostrą rywalizację w centrum Fairhaven. Tylko jeden wyścig wpisywał się w to idealnie. Emerson Beltway.
Infrastruktura miasta jest przemyślana i uwzględnia też potrzeby mieszkańców, którzy muszą szybko przedostać się z jednej części na drugą. Bez irytujących sygnalizacji świetlnych i skrzyżowań co kilkadziesiąt metrów. Z myślą o nich wszystkich powstała sieć podziemnych tuneli oraz połączeń z kolejnymi zjazdami do ważnych punktów. Idealna przestrzeń dla drogowych maniaków prędkości i życia na krawędzi.
Mercedes utrzymywał stałą prędkość na poziomie ponad 200 kilometrów na godzinę, a ja koncentrowałem się na szybko zmieniającym się widoku przede mną. Dwupasmowe tunele pełne były maruderów, w których łatwo było się władować, kończąc wyścig z silnikiem na przednich siedzeniach. Przeoczyć takiego zawalidrogę mógł każdy, bo co kilkaset metrów opuszczaliśmy ciemne tunele i wskakiwaliśmy na rozświetlone drogi nad nimi, by za moment znów wracać w mrok podziemnych połączeń. Wzrok potrzebował krótkiej chwili, by się przestawić, ale ten moment jazdy po omacku pompował adrenalinę do krwi.
Do tego co i rusz na trasie znajdowały się rozjazdy dla osób opuszczających długą podziemną ścieżkę. Barierki zabezpieczone kilkoma beczkami z wodą, które nie miały żadnego znaczenia przy takich prędkościach. Jeden zły ruch, zbyt późna reakcja i wbijało się w metalowe ostrze, które rozcinało karoserię niczym nożyczki kartkę papieru. Kapitalne przeżycie i idealny trening przed walką z kolejnym rywalem z listy.
Ostrzeżenie z porsche’a
Tak przygotowany mogłem planować już spotkanie z Lucy. Zmierzając wieczorem do domu napotkałem w okolicach portu jednak nie nią, a jej siostrę, Danicę. Porsche 918 spyder concept czekał ukryty za metalowym kontenerem, niczym pająk czyhający na swoją ofiarę. Warkot silnika był niczym ryk bestii szykującej się do ataku. Pojazd wyskoczył z zaułku i zrównał się ze mną. Jechaliśmy tak przez moment aż dotarliśmy do łuku prowadzącego na autostradę. Danica wykorzystała moment, nim jeszcze prędkość zaczęła zagłuszać słowa. Opuściła szybę i rzuciła tylko krótkie – nie zrób niczego głupiego, bo nie będziesz mieć już nigdy więcej okazji poczuć zapachu benzyny. Po tych słowach dodała gazu i odjechała w ułamku sekundy. Groźba? Heh, najwyraźniej martwiła się o siostrę, która już jutro miała stawić mi czoła. Nadchodziłem, a członkowie listy zdawali sobie sprawę, że tym razem ich pozycja jest naprawdę zagrożona.
Kolejny rywal – mclaren MP4-12C
McLaren MP4-12C to sześciusetkonna bestia z silnikiem V8, której opływowy kształt i niewielka waga – mniej niż półtorej tony – predestynują ją do miejsca wśród najszybszych maszyn świata. Szósta pozycja na liście Most Wanted wydawała się jakimś nieporozumieniem i tylko utwierdzała mnie w przekonaniu, że właścicielka nie do końca potrafi ujarzmić moc swojego auta. Pozostało mi tylko to potwierdzić w bezpośrednim starciu.
Tym razem mój mercedes wyraźniej ustępował szybkością i zwrotnością, ale Lucy nie próbowała tego wykorzystać. Wyznaczona przez nią trasa długo prowadziła nas przez centrum Fairhaven, gdzie liczne krzyżówki i ostre zakręty utrudniały mclarenowi zbudowanie odpowiedniej przewagi. Pamiętałem doskonale słowa Daniki i przy każdej, nawet najmniejszej okazji sprzedawałem mojej rywalce kuksańce w zderzak lub błotnik. Nic specjalnie groźnego, o ile rzeczywiście panujesz nad swoim samochodem.
Zgubna nerwowość za kółkiem
Lucy zaczęła robić się nerwowa, co potwierdzały nieczysto pokonywane zakręty i ryzykowne manewry wyprzedzania. Policja na karku nie powinna być już dla niej żadną nowością, a teraz jakby wytrącała ją z równowagi. Wypadliśmy na wjazd na trasę szybkiego ruchu i pomknęliśmy się przed siebie. Zaczynało robić się pochmurno. Deszcz nadchodził wielkimi krokami. Nawigacja przypomniała, że do mety pozostały trzy kilometry.
Mieliśmy mnóstwo miejsca, bo trasa w tym miejscu ma trzy pasy dla każdego kierunku jazdy, a są jeszcze kilkumetrowe, ziemiste pobocza i podobny pas po środku. Blokady drogowe ustawiane przez policję miały w tym momencie tyle samo sensu, co wyprawa na letnich oponach w góry. Na półtora kilometra przed metą wykorzystałem moment nieuwagi Lucy i wyskoczyłem zza kolumny samochodów, by lekko puknąć ją w lewy bok. Zaskoczona nie zdołała zrobić kontry i złapała prawymi kołami ziemię. Pobocze wciągnęło mclarena niczym ruchome piaski wędrowca, który odłączył się od karawany. W lusterku widziałem tylko tumany wzniesionego w górę pyłu i przebijający się momentami przez nie, dziko tańczący pojazd.
Zrobiłem sobie przewagę, której nie mogłem już oddać. Obserwowałem w lusterku, jak mclaren stara się wrócić do gry, ale dystans był już zbyt znaczący. Mercedes miał wystarczający zapas mocy, by dowieźć ten triumf do mety. Wiedziałem, że czasu na odpoczynek nie będzie. Już za moment czeka mnie kolejny test. Danica zjawi się szybko, by wziąć rewanż. Będzie chciała pomścić siostrzyczkę i odzyskać mclarena, z którym właśnie zaczynałem się zaprzyjaźniać.
Need for Speed: Most Wanted (2012) to przygotowana przez Criterion, twórców genialnego Burnouta, gra wyścigowa z otwartym światem. Produkcja dzieli tytuł z jedną z najbardziej uwielbianych odsłon serii, ale poza listą kierowców do pokonania, nie łączy ich zbyt wiele elementów. Moje przygody za kółkiem w fikcyjnym mieście Fairhaven przeczytasz na blogu, w kolejnych opowiadaniach z gry.
Chcesz poznać dalsze losy Bobby’ego w Fairhaven? Zaglądaj na bloga, gdzie w kolejnych tygodniach ukażą się nowe odcinki opowiadania z Need for Speed: Most Wanted (2012). Jeśli nie chcesz przegapić żadnych materiałów, obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite. Możesz też wesprzeć mnie w podboju Fairhaven, każda postawiona kawa daje mi potrzebnego boosta. Dzięki!
<—- Trzeci odcinek opowiadania Need for Speed: Most Wanted (2012)
Piąty odcinek opowieści z gry Need for Speed: Most Wanted (2012) —->