Moja kariera w FM 2016 #57: Narady wojenne z byłym Interistą
Podium w Ligue 1, 1/8 finału Ligi Mistrzów, przyzwoite występy w krajowych pucharach – zakończenie sezonu z takimi osiągnięciami usatysfakcjonowałoby wielu trenerów z Francji. Czy jednak mnie powinny one wystarczyć? Czy to jest na ten moment optymalna forma Paris FC?
Znalazłem chwilę, by w tej piłkarskiej zawierusze, zatrzymać się na moment i przeanalizować aktualną sytuację. Wprowadziłem Paris FC do elitarnego grona europejskich klubów i teraz pracowałem nad tym, by potwierdzić, że nie był to tylko jednorazowy wyskok. Zbudowałem silną, perspektywiczną kadrę, która jest wystarczająco szeroka, by rywalizować na kilku frontach. Zapewniłem też klubowej kasie odpowiednie wpływy, by zbudować przyzwoite zaplecze finansowe i pozwolić na powolny rozwój infrastrukturalny. Nie miałem się czego wstydzić, ale czułem, że nie jestem jeszcze do końca usatysfakcjonowany.
Nawet jeśli uparłbym się, by nie dostrzegać braków i rzeczy do poprawy, rzeczywistość nie pozwalała o nich zapomnieć. Triumf 5:2 z Ajaccio z jednej strony napawał optymizmem, bo potwierdzał, że Alexis Zapata to świetny ofensywny pomocnik, a Babacar Ba utalentowany młody snajper, ale jednocześnie przypominał o kłopotach z defensywą. Nasze wszystkie braki w bronieniu boleśnie wytknęła też Marsylia w hitowej potyczce Pucharu Ligi. Już w ćwierćfinale naprzeciw siebie stanęły dwie jedenastki z czołówki Ligue 1, co wzbudziło odpowiednie zainteresowanie wokół meczu. Dziennikarskich analiz i felietonów było sporo, a na boisku marsylczycy zamknęli temat krótko i treściwie. Triumf 3:1 zapewnił im genialny tego dnia Malcom, robiąc wiatraki z moich stoperów.
Zrehabilitowaliśmy się z Evian w 10. rundzie Pucharu Francji, triumfując za sprawą świetnego meczu rezerwowych skrzydłowych Bongonguiego i Gargiulo. Wiedziałem jednak doskonale, że nadchodzącemu wielkimi krokami spotkaniu z Interem bliżej może być do starcia z Marsylią niż Evian. Klasowi oponenci nadal stanowili dla nas poważne zagrożenie.
W takiej sytuacji z reguły sięga się po tajną broń. Moją w tym przypadku był sprowadzony kilka miesięcy temu właśnie z Mediolanu Gaston Camara. Na kilku spotkaniach, w których uczestniczył nasz nowy nabytek i moi współpracownicy ze sztabu szkoleniowego, analizowaliśmy grę Nerazzurri, ich mocne i słabe strony. Gaston pomagał jak mógł. Wyraźnie było widać, że zależy mu na zwycięstwie PFC w tym dwumeczu. Chciał coś udowodnić poprzedniemu pracodawcy, który tak wyraźnie go nie docenił. Omal nie złamał mu kariery, w wieku 24 lat pozbawiając go regularnej gry i dalszych szans na rozwój.
W wyniku naszej burzy mózgów powstał plan na pierwszy mecz na Stade Chariety. Wygląda dobrze, trenerze, ale nawet tak sprytne zagrywki taktyczne mogą nie wystarczyć, by zatrzymać Joveticia i Belottiego – rzucił mi asystent, wpatrując się w tablicę. To prawda, ale w tym momencie możemy tylko trzymać kciuki, by się sprawdziły – odpowiedziałem.
Jak wypadnie Paris FC z Interem? Czy sprawimy kolejną niespodziankę? Następny odcinek już wkrótce. Nie przegapisz go tylko regularnie odwiedzając profile Gralingradu Facebooku/Twitterze/YouTube.