Mizeria FM19 #53: Transferowe kalendarium
Spartak Trnawa po raz pierwszy od początku kadencji Stacha Mizerii rozpoczynał walkę w eliminacjach Ligi Mistrzów. Czy był na to przygotowany? Wielu obserwatorów miało poważne wątpliwości, patrząc na transferowe ruchy klubu, który swoje nadzieje na sukcesy opierał w młodzikach i 36-letnim Teemu Pukkim.
Lipcowe szaleństwa z Mizerią w tle
Wierna gwardia fanów Stacha twardo stała przy szkoleniowcu, broniąc go na forach dyskusyjnych i w mediach społecznościowych. Ich głosy jednak słabły z każdym dniem i kolejnym bezbarwnym występem drużyny, która była przecież mistrzem kraju. Start w eliminacyjnych bojach o Champions League wypadł blado. U siebie Spartak zremisował ze Żrinjskim 0:0, a w rewanżu uratował twarz remisem 1:1, który zapewnił gol Pavola Nemeca w doliczonym czasie gry pierwszej połowy.
Na domiar złego Mizeria miotał się na rynku transferowym, jak złapany w siatkę okoń. Zobrazujmy to za pomocą kalendarium zdarzeń.
7 lipca 2024 – Spartak remisuje bezbramkowo ze Żrinjskim. Stach wypycha na wypożyczenie młodego Zlatko Gorupeca, który od miesięcy nie spełnia oczekiwań.
9 lipca 2024 – napastnicy Stimac i Takac mają nabite długie godziny bez gola – pierwszy już sześć, drugi aż czternaście. Tymczasem Mizeria nie chce przedłużać wypożyczenia Czecha Zemana, który poprzednio zapewnił drużynie mnóstwo bramek, a teraz jest typowy na króla strzelców.
10 lipca 2024 – Zeman wraca do ojczyzny.
11 lipca 2024 – Spartak ściąga z Crveny Zvezdy Paula Iugulescu za 54 000 euro. Rok wcześniej Serbowie zapłacili za niego Petrolulowi Ploiesti milion euro.
14 lipca – Spartak awansuje dzięki bramkom na wyjeździe do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Skórę trenerowi ratuje Pavol Nemec.
16 lipca – Stach wypożycza Nemeca do Zlate Moravce. Musi się ogrywać, a tam pogra regularnie – tłumaczy mętnie dziennikarzom.
18 lipca – Spartak zaczyna ligowy sezon od bezbramkowego remisu z Seredem. Tym samym przedłuża serię meczów bez wygranej do siedmiu, co jest najgorszym wynikiem w historii klubu.
Stach i demony
Sytuacja w Trnawie daleka jest od spokojnej. Szkoleniowiec przypomina szaleńca z tablicą Ouija, który za wszelką cenę chce przyzwać demona przeszłości – kłopoty Spartaka ze zdobywaniem goli.
W następnej rundzie na mistrza Słowacji czeka tymczasem Dinamo Zagrzeb. Fabryka talentów, której potencjał wyprzedza szkółkę Mizerii o lata świetlne. Pierwsza potyczka kończy się skromnym triumfem gospodarzy z Chorwacji 1:0. Znakomita postawa linii obrony przedłuża nadzieje, pozwalając na gola jedynie Cortesowi. Łatwiej jednak w rewanżu nie będzie, bo z powodu kontuzji na pięć tygodni wypada podstawowy lewy obrońca Bartolewski.
Kibice zaczynają dramatyzować, ale trudno im się dziwić. Spartak w niczym nie przypomina mistrzowskiej ekipy sprzed paru tygodni. Najbardziej boli w tym wszystkim, że gra nudną i przewidywalną piłkę.
I wtedy nagle przychodzi spektakularny triumf nad Popradem. 4:0, które zapewnia duet Raul Ciobanu, autor hat-tricka oraz zepchnięty ostatnio na ławkę stoper Udeh. Może to przełamanie? Może jednak będzie dobrze?
Nóż w serce
Zarząd oddycha z ulgą, bo dzięki temu zwycięstwu stadion wypełnia się na rewanż z Dinamem. Kibice chcą pomóc zespołowi, który może nie zapomniał do końca jak się gra w piłkę. Zacięta walka na boisku przynosi sporo emocji, ale w 45 minucie Bruno Petković wbija nóż w serca słowackiej publiczności.
Mizeria nie ma żadnej tajnej broni i asa w rękawie. Nie kombinuje też taktycznie. Liczy, że ci zawodnicy i ta formacja odpalą. Spartaka stać jedynie na gola na 1:1, którego zdobywa w 78 minucie Daniel Kovac. Trzeba jednak oddać, że ostatnie minuty spotkania z pewnością podniosły ciśnienie u wszystkich związanych z Dinamem. Mistrz Słowacji żegna się z marzeniami o Lidze Mistrzów. Nadal może jednak wierzyć w fazę grupową Ligi Europy, prawda?
Przebić się przez eliminacje nie jest prosto, a Spartak wcale nie ma za sobą jakieś efektownego współczynnika, by liczyć na łatwą ścieżkę. Ląduje w trzeciej rundzie, gdzie czeka już na niego Ferencvaros. To będzie konfrontacji dwóch bardzo podobnych ekip, które z pewnością łączą plany i aspiracje.
Trio strzelców
Tym razem kibice na stadionie i widzowie transmisji nie mają prawa narzekać. Rywalizacja obfituje w gole i dzieje się wiele pod obiema bramkami. Kibice z Trnawy w końcu mogą nieco odetchnąć, bo długą serię bez gola przerywa Takac. Swoją pulę w drużynie otwiera też Iugulescu, witając się z fanami w najlepszym możliwym momencie. Do tego gola dorzuca jeszcze z karnego stoper Jalusic. Jego trafienie okazuje się szczególnie ważne, bo robi różnicę w wyniku końcowym. Słowacy pojadą na rewanż z bramką zaliczki po zwycięstwie 3:2.
Awans jest więc jak najbardziej sprawą otwartą i wielu ekspertów przewiduje, że wygra ten, kto ma mocniejszą głowę. Jeden z dziennikarzy pyta o to Stacha na konferencji. Odpowiedź zbija go zupełnie z tropu.
– Od zawsze traktowałem alkohol jako coś normalnego w moim życiu. Nigdy nie miałem problemów, nie czułem się źle po wypiciu kilku szklaneczek wódki. O głowę bym się więc nie martwił – zakomunikował szkoleniowiec.
Karny Pukkiego
Redakcje jakimś sposobem solidarnie pomijają ten fragment konferencji w swoich relacjach. Z artykułów i felietonów biją za to obawy o losy Spartaka. Słowacja ma powody do zmartwień, bo krajowi grozi sezon bez choćby jednej ekipy w fazie grupowej. Na podopiecznych Mizerii jakoś specjalnie nikt nie liczy. Na pewno wpływa na to ich średni start w lidze, gdzie w czterech spotkaniach zdobyli pięć punktów. Rywale reprezentujący barwy Slovana i Dunajskiej skompletowali w tym czasie dwanaście oczek, odjeżdżając na niemały dystans.
Dunajska Streda ma tym większe powody do zadowolenia ze swojego osiągnięcia, że na liście ogranych ma też już mistrza. Na własnym obiekcie wyszarpała pełną pulę po spektaklu na miarę tej ligi. Pantić otworzył wynik w 4 minucie i na tym podsumowanie pierwszej odsłony można by zamknąć. Za to co się działo w drugiej! Nabuzowani chłopcy Stacha wyszli na murawę żądni krwi. Prawy obrońca Bily zagotował się nawet za bardzo i za głupi faul został wyrzucony z boiska. Spartak jednak nie spuścił z tonu i w dziesiątkę wywalczył rzut karny. Po piłkę pewnie sięgnął Pukki – niejeden raz ładował futbolówkę do siatki z jedenastu metrów. Mylił topowych golkiperów Premier League. Teraz za to wypierdzielił prosto w trybuny. Osiem minut później Martin Benko podwyższył na 2:0, pokazując weteranowi, jak się trafia w światło bramki.
Spartak nie złożył broni i próbował się odgryźć, ale ukąsił dopiero w 91 minucie za sprawą Iugulescu. Honorowy gol pocieszał na tyle, że sygnalizował niezłą formę nowego nabytku Stacha. Może jednak za Zemanem nie trzeba będzie zbyt długo tęsknić?
Dzień po tej batalii mistrz Słowacji wyjechał na Węgry. Zmobilizowany. Gotowy na każde wyzwanie. Mizeria nie kłamał – głowy okazały się mocne. Goście wywalczyli na trudnym terenie bezbramkowy remis, zdobywając przepustkę do play-offów eliminacji Ligi Europy.
Następny przystanek? Dania, gdzie czekał już Midtylland.
Mizeria FM19 to kariera polskiego trenera-obieżyświata. Dorastał na Haiti i tam postanowił zostać nowym Kazimierzem Górskim. Stach Mizeria rozpoczął swoją przygodę w Puszczy Niepołomice, a później trafił do Zagłębia Sosnowiec. Widząc pusty trybuny miejscowego stadionu, zwątpił w szansę powodzenia projektu i wyjechał na Słowację, gdzie trafił do Spartaka Trnawa. Jego kolejne perypetie będziecie mogli śledzić w opowiadaniu w Gralingradzie. Nie chcesz przegapić następnego odcinka? Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli przyjemnie czytało Ci się tę karierę – postaw mi kawę, żebym mógł zarwać nockę na kolejną partyjkę z Football Managerem. 🙂
<—— Kariera FM 19: Stach i komplikacje w przygotowaniach do Ligi Mistrzów
Kariera FM 19: Spartak i jego mistrzowskie popisy —->
<—– Pierwszy odcinek kariery Stacha Mizerii w Football Manager 2019