Monster Hunter: Lanca na śmietniku

Monster Hunter Freedom Unite

Dwie upolowane giadrome dały mi niesamowitego kopa. Dzięki cennym łupom dorobiłem się naprawdę solidnego hełmu i pancerza, które zapewniały solidną ochronę na poziomie około dwudziestukilku punktów. Zarażałem mieszkańców wioski entuzjazmem i optymizmem. Sielanka nie trwała jednak długo. Kilka dni później poczułem się, jak zanęcony marchewką i złapany w pułapkę roślinożerca.

Łowca w sidłach pychy

Naprawdę uwierzyłem we własnej siły po tych ostatnich sukcesach w pobliskich górach. Zwycięstwa nad giadrome traktowałem jako sygnał sprawnie robionego progresu i zachętę, by odważnie przeć naprzód.

I naparłem, by przypierdzielić z całą siłą w ścianę i złamać wierną lancę. Miejscowy rybak, na wieść o moich pierwszych sukcesach, zgodził się zabrać mnie do pobliskiej dżungli, w której panoszyły się zagrażające podróżnym bestie. Z radością przyjąłem kolejne zlecenia od wioskowej starościny. Początkowo te proste questy, by rozeznać się w topografii terenu, zebrać parę nowych składników i stoczyć treningowe boje z co mniejszymi mieszkańcami tropikalnego lasu.

Yian Kut-ku i Congala

Gdy już odrobiłem podstawowe lekcje, ruszyłem na prawdziwe polowania. Yian Kut-Ku, jeden z mniejszych przedstawicieli gatunku wiwern, a w rzeczywistości przerośnięty kurczak, a także różowy goryl Congalala, nie wyglądali na szczególnie groźnych. Opowieści wędrowców wskazywały jednak, że oba stwory są wyjątkowo wredne i namolne.

Yian Kut-Ku MH
Yian Kut-Ku

Przekonany, że odpowiednio wszystko zaplanowałem, ruszyłem na łowy. Najpierw na Yiana Kut-ku. Starliśmy się początkowo na plaży, gdzie nie tylko musiałem uważać na rzucającego się szaleńczymi szarżami wiwerna, ale też przerośnięte owady, które boleśnie żądliły i niemniej agresywne welociraptory. Zapas środków medycznych szybko zaczął się kurczyć, bo miałem duże problemy z wyczuciem bestii. Miałem wrażenie, że lanca niemal w ogóle nie robi jej krzywdy, a grot tylko ześlizguje się z pokrytego nieregularnie pierzem ciała.

Jakieś obrażenia Kut-ku musiał jednak odnieść, bo w pewnym momencie odleciał lizać rany. I zaczął się problem, bo nie zabrałem ze sobą paintballi, a dżungla była rozległym terenem, więc zmarnowałem kilka kwadransów na bezskuteczne poszukiwania. Gdy już namierzyłem Yiana, wyglądał na odrodzonego i wkurzonego. Nie miałem szans. Trudne warunki i zmęczenie dały się we znaki. Byłem wolny, słaby, nieskuteczny. Ewakuowałem się z podkulonym ogonem, nim było za późno.

Zregenerowałem siły i spróbowałem swoich sił z Congalalą, ale efekt był podobny. Zdecydowanie przegrałem z silnym i szybkim gorylem, który wydawał się nie przejmować wbijającym się w futro grotem lancy. Zrezygnowany, wróciłem do wioski. Kolejny dzień spędziłem zamknięty w czterech ścianach swojego domu, rozważając zakończenie łowieckiej kariery. Biłem się z myślami i odtwarzałem w myślach obie przegrane z kretesem potyczki. W końcu jednak emocje ze mnie zeszły. Przemyślałem wszystko sobie na spokojnie i postanowiłem wrócić do gry. Nowy ja, nowy plan.

Congalala Freedom Unite
Congalala – Monster Hunter Freedom Unite

Nowa strategia walki

Zrezygnowałem z lancy, która miałem wrażenie, że zbytnio mnie spowalnia i daje zbyt wąskie możliwości w ataku i wyciągnąłem ze skrzyni broń, która na treningach u lokalnego mistrza zrobiła na mnie niewiele mniejsze wrażenie. Dwa krótkie miecze wręcz zachęcały do mobilności, a czułem, że głównie jej mi brakowało w przegranych pojedynkach w dżungli. Do tego opcja „zdemonizowania” siły, dzięki której mogłem być jeszcze groźniejszy dla nieuważnych stworów. Poświęciłem wieczór na przygotowywanie mega potionów i paintballi, zebrałem wszystko w plecak i wróciłem na łowy. Starościna przyjęła mnie z uśmiechem, ciesząc się, że pokazałem charakter i charyzmę.

Zacząłem od Yiana Kut-Ku, który był dużo bardziej nieobliczalny, ze względu na umiejętność latania. Dręczył turystów, handlarzy i szukających surowców mieszkańców wioski, atakując w różnych miejscach, bez wyraźnego schematu. Tym razem zabrałem odpowiednią liczbę paintballi do znakowania bestii, a i jeszcze przed spotkaniem zjadłem dwie porcje racji, co by mieć większy zapas sił na demonizację. Nie zamierzałem znowu męczyć się i tracić czasu z tym przerośniętym kurczakiem.

Wielki rewanż

Zirytowany poprzednią porażką chciałem szybko pociąć go na kawałeczki, ale jego styl walki wymuszał ostrożność i przyjęcie taktyki ataków z doskoku. Yian Kut-Ku potrafił rzucić się szaleńczą szarżą i przewalcować się po łowcy, a i umiał ziać jakimś obrzydlistwem z paszczy, więc wyczekiwałem na jego błędy i kontynuowałem ataki z flanki. Ostrza Giaprey Claws+ szybko tępiły się na twardych nogach bestii, ale nie rezygnowałem i po kilku minutach zmusiłem ją do ucieczki. Znaczniki podpowiedziały mi, że szuka oddechu w swojej kryjówce i błyskawicznie się tam przemieściłem. Yian Kut-Ku jeszcze tylko przez chwilę, napędzany krążącą we krwi adrenaliną, był groźny. W końcu wielokrotne celne cięcia zrobiły swoje i padł z łoskotem na kamienne podłoże.

Congalala nie stanowił dużo większego wyzwania, choć musiałem uważać na jego równie bezsensowne rajdy oraz wypuszczane z wielkiego tyłka gazy, które działały niczym najskuteczniejsza toksyna. Różowy goryl początkowo stanął do walki jeden na jednego, ale szybko zorientował się, że jest na przegranej pozycji, bo tym razem ma za przeciwnika kogoś dużo lepiej przygotowanego. Zaczął szukać więc pomocy u innych mieszkańców dżungli. Przemieliłem każdego, kto pojawił się między nami. Na koniec Congalala czmychnął do jaskini, licząc na regenerujący sen. Paintballe nie zawiodły. Zbudziłem go, delikatnie obracając wbite w zadek ostrze…

Monster Hunter Freedom Unite to wydana na PSP i iOS odsłona popularnego cyklu, w którym polujemy na wielkie bestie. To właśnie w niej stawiam swoje pierwsze kroki jako łowca, podejmując się kolejnych misji, ucząc na bolesnych porażkach i pracując nad stworzeniem najlepszego ekwipunku. Jesteś łowcą i też spędziłeś już godziny w świecie Monster Huntera? Podziel się wiedzą i dobrą radą w komentarzu! Jeśli podoba Ci się ten fanfic, odwiedzaj Gralingrad regularnie, a nie przegapisz kolejnych odcinków. Growe opowieści znajdziesz na profilach bloga na Facebooku, Twitterze,Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite.

<— Poprzedni odcinek Następny odcinek —>

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.