Assassin’s Creed #4: Przebiegły Talal
Altair był dopiero u początku swojej ścieżki odkupienia. Zdołał odebrać ledwie dwa z dziewięciu żyć, które wyznaczył mu Al-Mualim. Jak miał wkrótce się przekonać, odzyskanie zaufania mistrza to jedno. Zdobyć na nowo szacunek współbraci może być mu o wiele trudniej.
Nieskrywana niechęć
– Pokój i bezpieczeństwo z Tobą, Maliku – rzekł Altair, przekraczając próg biura zakonu w Jerozolimie.
– Twoja obecność odbiera mi obie z tych rzeczy – odparł gniewnie brat. Czego chcesz?
– Al-Mualim nakazał mi…
– Nakazał ci wykonać jakieś drobne zadania, byś mógł odkupić swoje winy? – zdenerwowany obecnością Altaira Malik nie pozwolił mu dokończyć.
– Powiedz mi, co wiesz o mężczyźnie, którego zwą Talal.
– To twoje zadanie dowiedzieć się o celu i znaleźć go, Altairze.
– Jego śmierć pomoże wielu mieszkańcom krainy, więc postaraj się bardziej.
– A na pewno pomoże też tobie.
– Nie obchodzi mnie to.
– Ale twoje poczynania bardzo mnie obchodzą! – Malik podniósł głos, a prawą ręką chwycił się za ramię, które stracił w niedawnej walce.
– Dobrze więc, sam znajdę wszystko, czego potrzebuję – zabójca nie pozwolił się sprowokować.
– Eh, zaczekaj. Nie będzie miało sensu, byś biegał po mieście niczym ślepiec – Malik uspokoił się nieco i oparł o blat stołu. Idź na targowisko położone na granicy, gdzie stykają się społeczności żydowska i muzułmańska. Sprawdź też okolice kościoła i synagogi.
– Czy to wszystko?
– Na pewno więcej niż zasługujesz – odparł Malik i gestem ręki odprawił przybysza.
Spryt Talala
Altair powtórzył sprawdzający się schemat. Wspinając się na wieże strażnicze i najwyższe budynki, rozpoznał teren, by sprawniej poruszać się po dzielnicy miasta. Potem wytropił ludzi mogących mieć istotne informacje. Tak wszedł w posiadanie planów dotyczących stacjonowania strażników. Opracował plan ataku i późniejszej ucieczki. Był jak zwykle niezauważalny, a jednocześnie bardzo skoncentrowany. Chciał udowodnić Malikowi, że niczego nie zostawia przypadkowi i jest rzeczywiście godzien tytułu jednego z najzdolniejszych asasynów w historii.
Nawet pomimo przygotowania i dobrego planu nie mógł przypuszczać, że Talal będzie na niego czekać. Mężczyzna słynący przede wszystkim z celnego oka i znakomitych umiejętności łuczniczych wydawał się łatwym celem dla zabójcy, który podejdzie do niego wystarczająco blisko. Śmierć Tamira i de Naplouse’a postawiła go jednak w stan wyższej gotowości. Nie był naiwny. Wiedział, że i on jest celem.
W domostwie, gdzie Talal miał więc poddawać ocenie nową partię niewolników, Altair go nie zastał. Budynek był dziwnie pusty i pogrążony w półmroku. Szybko okazało się dlaczego. Talal spojrzał na zabójcę z góry, z ukrycia, zachowując bezpieczną odległość.
– Nie powinieneś tu przychodzić, asasynie – rzekł, a jego głos rozszedł się echem po całym pomieszczeniu.
Dwa spojrzenia
Altair rozejrzał się wokół siebie, próbując dostrzec w ciemnościach autora osobliwego powitania.
– Czemu, handlarzu niewolników? – odpowiedział spokojnym tonem.
– Nie nazywaj mnie tak! Zapewniam tym ludziom bezpieczeństwo, przygotowując ich na czekającą ich podróż! – odparł Talal, wyraźnie poirytowany.
– Podróż? Raczej przygotowujesz ich do życia w charakterze sług.
– Głupotą i błędem było wierzyć, że jest sens spotkania z tobą. Nigdy nie zrozumiesz. Nic nie wiesz i nigdy nie poznasz prawdy.
– Rozumiem wystarczająco wiele, a teraz okaż odwagę i pokaż się!
Altair stanął w centrum pomieszczenia. Skromne snopy światła wpadające przez niewielkie, okrągłe okna nie pozwalały dostrzec wiele, więc asasyn zachowywał wzmożoną czujność.
– A więc chcesz zobaczyć człowieka, który cię tu wezwał? – zapytał wyraźnie zadowolony z siebie Talal.
– Nikt mnie tu nie przyzwał. Przybyłem z własnej woli i w konkretnym celu.
– Tak sądzisz? A czy ktokolwiek ci przeszkodził? Czy musiałeś choć raz użyć swojego miecza, by zlikwidować któregoś z moich strażników? Oto spełniam twoje ostatnie życzenie i staję przed tobą – mówiąc to, stanął wreszcie na widoku. Założył ręce i uniósł głowę, z uwagą przypatrując się swojemu rozmówcy.
W pułapce Talala
Dzieliło ich kilka metrów wysokości. Talal był poza zasięgiem ataku. Altair dokładnie widział założone na plecy łuk i kołczan. Ciemnoskóry mężczyzna był ubrany w lekką szatę, a na przedramionach i nogach miał skórzane rękawice i nogawice, które chroniły kończyny i zapewniały mu odpowiednią mobilność.
– Zejdź na dół i rozstrzygnijmy to z honorem – rzucił asasyn.
– Czy przemoc musi być zawsze rozwiązaniem? Wygląda na to, że nie będę mógł ci pomóc. Zagrażasz moim interesom, a na to nie mogę pozwolić. Nadszedł twój koniec – powiedział, a następnie skinął głową na obserwujących go podwładnych.
Altair został otoczony przez uzbrojonych ludzi, którzy ustawili się w okręgu. Wyciągnął broń. Skoncentrował się i wyciszył. Wsłuchiwał się w ruchy mężczyzn za plecami. Kiedy pierwszy wyruszył, obrócił się błyskawicznie i poziomym cięciem rozpłatał mu brzuch. Cios kolejnego zablokował rękawicą, odepchnął miecz i wbił ostrze swojej broni w ciało wroga. Rozpoczął się taniec śmierci. Parę chwil później na środku pokoju stał już tylko jeden człowiek.
Trzecie życie
Asasyn spojrzał w górę i dostrzegł przerażenie na twarzy Talala. Błyskawicznie wspiął się wyżej i ruszył w pościg. Mężczyzna był szybki i równie zwinny, ale w panice nie myślał rozsądnie. Próbował uciec ulicami Jerozolimy, ale w wąskim przejściu utknął na dwóch mijających się kupcach. Przepychając się, dał wystarczająco wiele czasu zabójcy. Ostrze zagłębiło się w plecy łucznika.
– Odegrałem swoją rolę, ale bractwo poradzi sobie bez kogoś takiego jak ja – zaczął mówić ostatkiem sił.
– Bractwo?
– Sądzisz, że tylko Al-Mualim ma plany wobec regionu? Nic więcej się ode mnie nie dowiesz.
– Dobrze więc, błagaj swojego boga o przebaczenie.
– Boga? On już wszystkich nas opuścił. Dlatego wyciągnąłem dłoń do tych opuszczonych kobiet i mężczyzn. Dziwki, żebracy, uzależnieni. Wziąłem ich nie na sprzedaż, a by ich ocalić.
– Nie, próbowałeś zarobić na wojnie i nieszczęściu innych.
– I to mówi ktoś, kto specjalizuje się w sztuce zabijania. Dostrzegasz ironię? Jeszcze nie, ale wkrótce zaczniesz.
Talal łapczywie złapał powietrze i wypuścił je po raz ostatni. Duch opuścił jego ciało. Altair otarł pióro we krwi i zniknął z oczu strażników, nim zdążyli zjawić się koło ofiary. Szybko dotarł do miejscowego biura zakonu.
Cel uświęca środki
– Całe miasto wie o twoim sukcesie, Altairze! Czy zapomniałeś na czym polega dyskrecja?! – Malik był wyraźnie zdegustowany.
– Wyszkolony asasyn dba o to, by o jego sukcesie dowiedziało się wielu.
– Nie, wyszkolony asasyn umie zrobić użytek z otoczenia, by nie wszczynać alarmu na całe miasto.
– Możemy tak dyskutować jeszcze długo, ale cel nie żyje i Al-Mualim powinien się o tym dowiedzieć.
Malik musiał powstrzymać się od kolejnych komentarzy i przyznać rację.
– Ruszaj więc, niech sam oceni, która strona tej dyskusji ma rację – powiedział i odprawił brata.
Altair szybko opuścił miasto i wyruszył w drogę do zakonu w Al-Masyaf. Chciał podzielić się informacjami z mistrzem i pomówić o sekretach, które jego ofiary zabrały ze sobą na tamten świat. W głowie dźwięczały mu słowa Al-Mualima o dziewięciu życiach, którymi odkupi winy. Z pewnością każda śmierć przysłuży się światu i ludziom. Wierzył, że Al-Mualim poprowadzi go i jego rękami przywróci spokój w Ziemi Świętej.
O tym już w następnym odcinku opowiadania z gry Assassin’s Creed. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube, by nie przegapić dalszej części opowiadania Assassin’s Creed. Możesz też postawić mi kawę, wspierając utrzymanie strony i jej rozwój. Dzięki!
Assassin’s Creed to pierwsza odsłona serii, która dzisiaj jest jedną z najpopularniejszych marek w branży gier. Opowieść o cichych zabójcach rozpoczęła się wraz z przygodą Altaira z 2007 roku. Jak ogrywa się ją po tylu latach? Moją relację w formie opowiadania znajdziesz na blogu. Zapraszam na wspólne wspominki i przeżycie jeszcze raz historii napisanej przez twórców z Ubisoftu.
<—- Trzeci odcinek opowiadania Assassin’s Creed: Ten, w którym celem jest Garnier de Naplouse
Czwarty odcinek opowieści Assassin’s Creed: Ten z przyjęciem, które spłynęło krwią