Assassin’s Creed #5: Abu’l Nuquod

Assassins Creed blog

Krew na ostrzu, widok zachodzących mgłą oczu, ostatni oddech opuszczający ciało kolejnego celu. Altair obcował ze śmiercią. Była mu bliska i traktował ją jak sprzymierzeńca, u boku którego przywróci pokój mieszkańcom Ziemi Świętej. Słowa mistrza tylko pokrzepiały go, by kontynuował swoją misję. Dziewięć żyć, by odkupić winy. Dziewięć żyć, by pomóc milionom.

Daj mi ich imiona

Współbracia mogli uważać go za butnego, ale on dla zakonu i całej Ziemi Świętej gotów był choćby teraz wyruszyć po życia króla Ryszarda i Saladyna. Dwaj wielcy wodzowie szykowali się do kolejnej konfrontacji, której wynik mógł zadecydować o dalszych losach regionu. Planowali bitwę, w której zetrzeć miały się dwie wielkie armie, a zginąć mogły dziesiątki tysięcy żołnierzy. Obaj głęboko wierzyli w słuszność swoich idei. Żaden nie przejmował się losem społeczności, które od lat egzystowały w tym tyglu walk, próbując ledwo związać koniec z końcem.

– Daj mi imiona, a ja dam ci ich krew – zadeklarował Altair.

– Tak też się stanie. Najbogatszy człowiek w Damaszku, Abu’l Nuquod, Majd Addin, regent Jerozolimy. William of Montferrat, wasal Akki.

– Czym zawinili?

– Chciwością, arogancją, mordowaniem niewinnych. Udaj się do miast i posłuchaj zwykłych ludzi, a poznasz prawdę o grzech całej trójki – tajemniczo odparł Al-Mualim.

– A więc zginą i nie będą już przeszkodą na drodze pokoju.

Altair and Al Mualim meet

Król kupców z Damaszku

Altair opuścił twierdzę zakonu i wyruszył w drogę. Ostrzeżony przed mistrza, by uważał, bo jego niedawne dokonania zwróciły uwagę odpowiednich osób, zamierzał jak najsprawniej wykonać powierzoną misję. Za pierwszy cel obrał sobie króla kupców z Damaszku. Znów sprawnie przedostał się do miasta, korzystając z pomocy kapłanów. Wewnątrz poruszał się już sprawniej i radził sobie lepiej ze zbieraniem potrzebnych informacji. Z gzymsów wież obserwował dzielnice i namierzał cele, a gdy tylko mógł pozyskiwał sojuszników, ratując niewinnych przed znęcającymi się nad nimi strażnikami. Choć miał nie zwracać na siebie uwagi, nie mógł przejść obok tych oczywistych niegodziwości. Pojedynki z żołnierzami okazywały się najlepszym treningiem umiejętności, dzięki którym coraz sprawniej parował i kontrował ataki, a gdy nadarzała się okazja sam wyprowadzał zabójcze ciosy.

Al-Mualim nie kłamał. Uważnie obserwując mieszkańców miasta i przysłuchując się ich rozmowom, zdobył więcej dowodów obciążających Abu’l Nuquoda niż potrzebował. Mężczyzna obracający się w kręgach najzamożniejszych obywateli Damaszku był przez nich szczerze znienawidzony. Sam nie krył odrazy wobec swoich rzekomych przyjaciół i wspólników. Skorumpowany do szpiku kości, okradał każdego przy każdej okazji, byle tylko móc powiększyć swoje bogactwa. Ironią losu miał stać się fakt, że zginąć miał na kolejnym wystawnym przyjęciu, które organizował.

Plan zamachu na bogacza

Altair opowiedział o wszystkim Rafiqowi z lokalnego biura i przedstawił mu swój plan.

– Jestem pod wrażeniem, bracie. Wiele głosów mówiło, że jesteś nieuważny w działaniach i niegodny zaufania. Widzę jednak coś zupełnie innego – chwalił go, choć Altair wcale nie prosił o ocenę. – Masz moją zgodę, idź i czyń swoją powinność.

Zabójca bez większych trudności przedostał się na teren przyjęcia. Służba krzątała się wokół ubranych w drogie szaty gości. W cieniu palm wewnętrznego patio ogromnej posiadłości Abu’la skrywali się kupcy oraz ich towarzyszki życia, a ktokolwiek na moment wyszedł na palące słońce, oślepiał innych odbijającą promienie biżuterią. Wszyscy zgromadzeni czekali pod balkonem, na którym za moment miał pojawić się gospodarz. W ich rękach połyskiwały złote kielichy.

Altair wyczekiwał z tyłu, obserwując krzątaninę. Stojąca na środku patio fontanna szumiała kojąco. Było tak cicho i spokojnie, jakby wokół od lat nie toczyła się wojna, a mieszkańcy Damaszku żyli w pokoju i opływali w dostatki. W końcu Nuquod zjawił się na balkonie. Powitał wszystkich i kurtuazyjnie zapytał, czy są zadowoleni z poczęstunku i napitku.

AbulNqud

Fałszywa wdzięczność

– Cieszy mnie, że jesteście usatysfakcjonowani. To w końcu wasze wsparcie pozwala Saladynowi walczyć o naszą przyszłość. Proponuję toast! Za was, przyjaciele, dzięki którym znaleźliśmy się w tym miejscu. Obyście otrzymali za to wszystko to na co zasługujecie – jego ciężki i donośny głos rozchodził się szeroko i docierał do uważnie przyglądających się mu zgromadzonych.

Słowa ucieszyły gości, którzy wychylili kielichy za własne zdrowie i pomyślność. Niektórzy wznieśli wiwaty lub zaczęli bić brawo.

– Dziękuję, jakże to miłe z waszej strony! Nigdy bym nie pomyślał, że jesteście do tego zdolni, wy wszyscy, którzy jesteście tak prędcy w ocenianiu mnie. Gniewni i okrutni! – ton głosu Abu’la niespodziewanie przybrał dużo mniej przyjazny ton. Altair zaczął powoli przesuwać się bliżej balkonu, podążając w cieniu zabudowań po lewej.

– Wasze monety finansują działania, które prowadzą do śmierci milionów. Dlaczego? Bo są inni? Ja też jestem inny i dlatego mną też gardzicie. Myślicie, że nie słyszałem tych rozmów prowadzonych za moimi plecami? Tych przekazywanych plotek i oszczerstw?

AbulNqud Celebrations

Altair nie odrywał wzroku od mówcy, ale słyszał, jak wśród zgromadzonych pojawia się zdumienie. Kupcy byli wyraźnie zaskoczeni i zmieszani.

– Mówię temu koniec! Postanowiłem poświęcić się realizacji celu, który pozwoli stworzyć nowy, lepszy świat. Świat, w którym wszyscy żyją w pokoju, ramię w ramię. Szkoda tylko, że nie będzie wam dane go zobaczyć!

Gdy wypowiadał ostatnie zdanie, jeden z blisko stojących kupców zaczął kaszleć. Chwycił się mocno za szyję, łapczywie łapiąc oddech. Oczy zaszły mu krwią, a skóra zaczęła blednąć. Minęło tylko kilka chwil, nim upadł w bezruchu na piasek. Ludzie wokół rozstąpili się przerażeni.

– Zabić wszystkich, którzy będą próbowali uciec! – zakrzyknął z balkonu Nuquod.

Wykorzystać okazję

Wybuchła panika. Część ludzi próbowała rzucić się do wyjścia. Ktoś zaczął szarpać się ze strażnikiem, który wyciągnął miecz. Kobiety i mężczyźni dusili się i umierali.

Altair wiedział już, że gospodarz otruł wszystkich uczestników spotkania. Zamierzał wykorzystać okazję, którą cel sam mu stworzył. Ruszył pędem do zaułka po lewej i wspiął się na balkon po wystających kamieniach i dekoracjach na murze. Wszedł na wąskie kurtyny okalające boki balkonu i zajął pozycję nad Abu’lem i jego dwoma strażnikami.

Skok nie był wystarczająco precyzyjny i nie zdołał dosięgnąć króla kupców. Ten szybko zorientował się, że asysyn przyszedł po jego życie. Rzucił się do ucieczki, podczas gdy strażnicy podjęli bezsensowną walkę z zabójcą. Szybko się z nimi rozprawił. Otyły mężczyzna nie miał szans uciec. Był na schodach, gdy Altair skoczył i szybkim pchnięciem zanurzył ostrze w jego ciele.

Death of AbulNqud

– Możesz odejść spokojnie. Ich słowa cię już nie zranią.

– Czemu to zrobiłeś?

– Kradniesz pieniądze od ludzi, którym miałeś przewodzić i przeznaczasz na nieznany cel. Chcę wiedzieć po co i dla kogo.

– Spójrz na mnie! Nie widzisz odpowiedzi?! – nawet w obliczu śmierci był wzburzony na samą myśl o swoich wspólnikach.

– A więc chodzi o zwykłą zemstę.

– Nie, o moje sumienie. Jak mogę finansować świętą wojnę w imieniu boga, który sam nazywa mnie wybrykiem natury?

– Skoro nie służysz Saladynowi, więc komu?

– Poznasz ich w swoim czasie. Być może nawet już miałeś ku temu okazję.

– Po co te tajemnice? Czemu więc te wszystkie grzechy?

– Czy jesteśmy tak bardzo różni? Obaj musimy grzeszyć, by osiągnąć większe dobro. Jesteśmy tacy sami.

– Nic nas nie łączy.

– Ależ przeciwnie. I widzę, że sam zaczynasz wątpić w swój cel. Nie zdołasz nas powstrzymać…

Abu’l stracił siły i odszedł. Altair otarł otrzymane wcześniej pióro, które przybrało brunatną barwę krwi. Szukał odpowiedzi, a znalazł tylko kolejne pytania. Rafiq dostrzegł, że targają nim nowe wątpliwości. Posłał go do mistrza, by ten udzielił mu wsparcia, którego zabójca tak bardzo potrzebował.

O tym już w następnym odcinku opowiadania z gry Assassin’s Creed. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube, by nie przegapić dalszej części opowiadania Assassin’s Creed. Możesz też postawić mi kawę, wspierając utrzymanie strony i jej rozwój. Dzięki!

Assassin’s Creed to pierwsza odsłona serii, która dzisiaj jest jedną z najpopularniejszych marek w branży gier. Opowieść o cichych zabójcach rozpoczęła się wraz z przygodą Altaira z 2007 roku. Jak ogrywa się ją po tylu latach? Moją relację w formie opowiadania znajdziesz na blogu. Zapraszam na wspólne wspominki i przeżycie jeszcze raz historii napisanej przez twórców z Ubisoftu.

<—- Czwarty odcinek opowiadania Assassin’s Creed: Celem Talal

Szósty odcinek opowiadania Assassin’s Creed: Altair żąda odpowiedzi —>

<— Początek historii Assassin’s Creed

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. Qeliasz pisze:

    Ciekawe opowiadanie. Fajnie jest sobie powspominać grę od której powstała cała kultowa seria gier. Przy okazji zapraszam na konkurs na dying light 2: https://www.bananki.pl/event/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.