Assassin’s Creed #6: Żądam odpowiedzi
Pytania pozostawały bez odpowiedzi. Elementy układanki nie pasowały do siebie niezależnie od tego, jak długo Altair starał się je poukładać. Al-Mualim zbywał jego wątpliwości, unikając jednoznacznych rozwiązań. Kazał ich szukać samemu, jak przystało na członka bractwa. W drodze do Akki, po życie Williama de Montferrata, zabójca toczył nieustanną walkę z targającymi nim wątpliwościami.
Król Ryszard w Akce
W kilka godzin zebrał potrzebne informacje i opracował strategię działania. Choć jego sława go wyprzedzała i miasto żyło plotkami o nieuchwytnym asasynie, szukał tropów i podpowiedzi jak dotychczas. Wypracowane schematy okazywały się niezmiennie nad wyraz skuteczne, pozwalając mu przygotować plan zamachu.
Sytuacja mu sprzyjała. W Akce zjawił się akurat król Ryszard, by rozmówić się ze swoim podwładnym. Altair wtopił się w tłum i z niewielkiego dystansu obserwował wymianę zdań władcy i de Montferrata przed twierdzą przybyszów z Europy. Zasłyszane plotki znalazły potwierdzenie i zarządcę miasta spotkała ostra reprymenda ze strony rozczarowanego jego decyzjami dowódcy. Konflikt, o którym mówiły ulice, okazał się prawdą.
Nim ostatni żołnierze ze straży przybocznej króla opuścili plac przed twierdzą krzyżowców w mieście, a wrota zamknęły się za plecami Williama, Altair piął się już po pozostawionym rusztowaniu na wysokie mury. Zdobyty plan umożliwił mu precyzyjny atak na łuczników i sprawne oczyszczenie sobie drogi do celu. Dotarł do de Montferrata wystarczająco szybko, by stać się świadkiem wymierzania kary śmierci dla dwóch rycerzy, którzy złamali twardy regulamin armii.
Jad zatruwający umysł
Gdy tylko William został sam, zabójca zeskoczył z muru i stanął z nim do walki. Równie dobrze mógłby jednym sprawnym ruchem pozbawić swój cel życia, zeskakując na niego z wysuniętym ostrzem, ale wolał wykonać zadanie bardziej tradycyjnie. Miecze szczęknęły, gdy ostrza zderzyły się ze sobą, ale dla Altaira krzyżowiec nie był żadnym przeciwnikiem. Zbyt wolny i przewidywalny w swoich ruchach, gładko uległ członkowi zakonu.
I znów asasyn usłyszał słowa, które niczym jad wsiąkały głęboko do krwi i zatruwały umysł. De Montferrat wyparł się planów zabicia Ryszarda i obsadzenia na swoim stanowisku własnego syna. – Akka należy do ludzi – słowa wypowiedziane przez mężczyznę kołatały się w głowie. Al-Mualim wysłał go z misją, która miała przywrócić ład. Pokój i bezpieczeństwo. Tymczasem znów słyszał, że swoimi czynami sprowadza cały rejon na skraj upadku.
Rafiq próbował uspokoić go przed wyruszeniem w drogę do Al-Masyaf, przypominając, że wąż produkuje swój jad także tuż przed śmiercią. Czy jednak mógł z całą pewnością stwierdzić, które słowa są prawdą? Zajęty myślami i wewnętrzną walką, która w nim rozgorzała, pokonał drogę do siedziby zakonu najszybciej jak było to możliwe.
Żądam odpowiedzi!
– Witaj, Altairze! Z pewnością opowiesz mi o swoich sukcesach – Al-Mualim powitał go z niemal ojcowską radością.
– Wykonałem powierzone mi zadanie.
– Dobrze, dobrze. Dostrzegam jednak, że Twoje myśli są gdzie indziej. Mów.
– Każdy człowiek, po którego życie mnie wysyłasz, w obliczu śmierci odpowiada zagadkami. Wracam do ciebie i otrzymuję to samo. Ale koniec z tym!
– Koniec, powiadasz?
– To ja zabijam i żądam teraz odpowiedzi – Altair nie próbował maskować wściekłości, która narosła w nim na skutek niepewności i wcześniejszego poczucia niesprawiedliwości.
– Nie podoba się mi twój ton, chłopcze. Radzę uważać.
– A mnie nie podobają się twoje oszustwa! – zabójca wiedział, że nie powinien tak odezwać się do mistrza, ale w tym momencie to już serce kierowało językiem.
– Pozwoliłem ci odzyskać honor, ale widzę, że popełniłem błąd. Szkoda, będę musiał powierzyć to zadanie komuś innego, choć nikt wydaje się nie dorównywać potencjałem tobie – mówiąc to, zakonnik wyciągnął miecz.
– Gdybyś miał kogoś innego, już dawno byś go wybrał. Mówiłeś, że odpowiedzi same do mnie przyjdą w momencie, kiedy nie będę już musiał zadawać pytań. Nie zadam więc kolejnego. Zażądam odpowiedzi. Powiedz mi, mistrzu, co łączy tych ludzi?!
– Mówisz prawdę, są oni połączeni – ton Al-Mualima uspokoił się.
– Kim są więc?! – Altair czuł, że emocje targają całym jego ciałem i nie panuje nad tym.
– Non nobis Domine, non nobis.
– Templariusze?!
– Poznałeś więc prawdziwą nature Roberta de Sable’a.
– Wszyscy ci przywódcy, dowódcy i wysoko postawieni…
– Wszyscy mają jeden cel. Zawładnąć regionem. Przywłaszczyć sobie Ziemię Świętą! I uwierz mi, że są w stanie to zrobić.
– Więc muszę ich powstrzymać. Czemu ukrywałeś przede mną tę prawdę? – Altair spojrzał w podłogę, zaciskając obie pięści. Czuł dziwną mieszaninę emocji, której nie był w stanie opisać.
– Byś sam odsłonił kotarę i ujrzał sekret. Wiedza zawsze poprzedza czyny, a informacja zdobyta jest cenniejsza od tej otrzymanej. Poza tym, twoje ostatnie działania nie wzbudzały zbyt wiele zaufania – Al-Mualim uśmiechnął się do ucznia.
– Posiadłszy tę wiedzę, wykonam resztę swojego zadania.
– Czy chcesz wiedzieć coś jeszcze?
– Co ze skarbem, który ocalił Malik?
– Wszystko stanie się dla ciebie jasne w swoim czasie, Altairze. Poznałeś prawdę o templariuszach, tak też zrozumiesz tę o artefakcie. Na razie szukaj pocieszenia w fakcie, że jest on u nas, a nie w ich rękach.
– Dziękuję, mistrzu.
Majd Addin z Jerozolimy
Jeszcze tego samego dnia asasyn wyruszył do Jerozolimy, w której od wyjazdu Saladyna władzę sprawował Majd Addin. Człowiek, który zdobył stanowisko siłą i nijak nie liczył się z ludzkim życiem. Oprawca, dla którego codziennością stały się pokazowe egzekucje, podczas których mógł dać upust chorym fantazjom, a jednocześnie nacieszyć oczy widokiem przerażonych kobiet i mężczyzn. Altair nie miał wątpliwości, że to człowiek, który zasługuje na śmierć.
Choć Malik nie szczędził mu złośliwości, dostrzegł u brata zakonnego pewną zmianę. Pomógł mu zdobyć potrzebne informacje, a później wyraził zgodę na zamach. Altair nie zamierzał czekać. Choć próba ataku podczas egzekucji była ryzykowna i skomplikowana, nie chciał dopuścić, by jeszcze jeden mieszkaniec miasta stracił życie bez powodu.
Pomodlił się w ciszy, a następnie opuścił biuro asasynów. Słońce zaczynało powoli drugą połowę swojej dziennej podróży po nieboskłonie, kiedy wyruszył w stronę placu, gdzie już gromadził się tłum…
Czy zrealizuje swój plan i odbierze kolejne życie? O tym już w następnym odcinku opowiadania z gry Assassin’s Creed. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube, by nie przegapić dalszej części opowiadania Assassin’s Creed. Możesz też postawić mi kawę, wspierając utrzymanie strony i jej rozwój. Dzięki!
Assassin’s Creed to pierwsza odsłona serii, która dzisiaj jest jedną z najpopularniejszych marek w branży gier. Opowieść o cichych zabójcach rozpoczęła się wraz z przygodą Altaira z 2007 roku. Jak ogrywa się ją po tylu latach? Moją relację w formie opowiadania znajdziesz na blogu. Zapraszam na wspólne wspominki i przeżycie jeszcze raz historii napisanej przez twórców z Ubisoftu.
<—- Piąty odcinek opowiadania Assassin’s Creed: Celem Abu’l Nuquod
Siódmy odcinek opowiadania z Assassin’s Creed: Fragment Raju —>