Mizeria FM19 #7: Koniec czystej gry
Pierwszoligowy kalendarz ułożył się tak, że kibice w krótkim odstępie czasu dostali dwie potyczki na szczycie. Nikt nie miał wątpliwości, patrząc na sytuację w tabeli, że to właśnie w tych bitwach zdecydują się losy awansu do ekstraklasy. Peleton miał za dużą stratę, a czołowe trio grało zbyt dobrze, by nagle ktoś oprócz Rakowa, Puszczy i Odry Opole miał włączyć się do tego wyścigu.
Szaman z Haiti?
Zwycięstwo nad Odrą ustawiło Puszczę Stacha w dobrej pozycji wyjściowej. Uległa ona jeszcze poprawie w momencie, gdy opolanie przegrali drugą ważną bitwę. Z Rakowem również skończyło się na 0:1, tym razem po golu Kasperkiewicza w 71 minucie. Marzenia, którymi zaczynały żyć całe Niepołomice, stawały się z każdym tygodniem coraz bardziej realne.
Eksperci zachodzili w głowę, co przed sezonem zażyli zawodnicy Puszczy, że od wakacji grają tak równo. Testy antydopingowe z łapanki, jak na złość, nic nie wykazywały. Co niektórzy zaczynali podejrzeważ, że Mizeria zaprzedał duszę diabłu lub przyjechał do Polski z ukrywanym gdzieś w domu szamanem z Haiti. Momentami tylko tak dało się racjonalnie wytłumaczyć to, co działo się w meczach z udziałem klubu z Niepołomic.
Zawodnicy co najwyżej przeciętni i do niedawna pozostający bez kontraktu nagle wspinali się na wyżyny umiejętności, grając tak, że nawet skauci Legii czy Lecha mieli podstawy, by wpisywać ich nazwiska do swoich notesów. Mizeria triumfował na kolejnym froncie. Nie tylko jako znakomity strateg i motywator, ale też król rynku transferowego i łowca talentów. Wyśmiewany przed paroma miesięcami Krzysztof Słaby, którego niektórzy bezczelnie nazywali futbolowym parodystą, nagle potrafił zawsze znaleźć się w dobrym miejscu na boisku i na tyle skutecznie machał nogami, że pakował kolejne gole. A to pogrążył GKS Katowice z woleja, a to znowu jeszcze bardziej efektownie dołożył swoją cegiełkę w pogromie Stali Mielec 4:0.
Kierunek? Ekstrak(l)asa!
Nie było w Puszczy słabych punktów, które rywale mogliby namierzyć z nadzieją na przerwanie zwycięskiej passy zespołu. Nawet, gdy z konieczności do wyjściowego składu wskakiwał nieopierzony Jamroży, wypożyczony z Cracovii, zostawał od razu graczem meczu. Kroczący dumnie z szatni do ławki Stach był niczym szpieg z krainy deszczowców, którego nikt nie potrafił rozszyfrować.
Kibice z Niepołomic byli gotowi szturmować urząd miasta z wnioskiem o pomnik dla szkoleniowca, a zarząd zacierał ręce na nadchodzące pokaźne kontrakty reklamowe i wpływy z transmisji telewizyjnych. Budżet bardzo tego potrzebował, bo choć Mizeria mocno zacisnął pas w swoim prochowcu, to miesięcznie klub nadal notował około trzydziestu tysięcy euro straty. Ekstraklasa wydawała się w tej sytuacji jedynym wyjściem ratunkowym, by projekt nadal mógł się rozwijać i nie popadł w kłopoty finansowe, cechujące tak wiele drużyn z 1. ligi.
Koniec czystej gry
Tymczasem w obozach rywali trwały gorączkowe poszukiwania sposobu na zatrzymanie Puszczy. Na boisku niewielu potrafiło przeciwstawić się zespołowi Mizerii, więc podjęto decyzję, by zastosować parę brudnych trików, które utrudnią życie trenerowi.
Było już długo po zmroku, gdy w jednej z ulic Zaodrza w Opolu spotkały się czarna skoda i nieco sfatygowany wiśniowy citroen. Samochody zatrzymały się koło siebie na minutę, ale sprawne oko zdążyłoby dostrzec niewielki pakunek przekazany przez jednego kierowcę drugiemu. W owiniętej gumką kopercie znajdowały się instrukcje, parę zdjęć, krzywo wydrukowana mapka Niepołomic z zaznaczoną lokalizacją stadionu i zwitek banknotów.
Wiesław nie chciał mieć przy sobie żadnych inkryminujących dowodów, więc szybko rzucił okiem na pierwszy z dokumentów, a potem podpalił go zapalniczką i spróbował wyrzucić przez drugie okno. Kartka zawiesiła się jednak na szybie, psując nieco efektowność całego procesu i sprawiając, że Wiesław tak czy siak musiał wysiąść z auta. Po chwili wrócił za kierownicę i odjechał do swojego niewielkiego mieszkania na przedostatnim piętrze starej kamienicy. Chciał się wyspać, bo z rana jechał do Niepołomic.
Wypadki chodzą po ludziach
W Częstochowie tymczasem postawiono na sprawdzone sposoby. Ktoś znał kuzyna kolegi byłego skazańca, a obecnie trenera na lokalnej siłowni. Ten z kolei w kraju miał wielu znajomych, którzy działali w tym samym fachu. Po nitce do kłębka wysłannicy klubu dotarli do człowieka, który zajmował się wsparciem treningu piłkarzy Puszczy.
Zaproponowano mu parę tysięcy za mały błąd w sztuce, który nie powinien wzbudzić niczyich podejrzeń, a następnie wskazano cel. Parę dni później Niepołomicami wstrząsnęła informacja o kontuzji bramkarza Wróbla, który przesadził na siłowni i zerwał mięsień brzuchaty łydki, wypadając na pięć miesięcy. Do dyspozycji Stacha zostawał więc jedynie, dopiero wracający do zdrowia po równie poważnej kontuzji, Mleczko.
Kibice wstrzymali oddech, obawiając się najgorszego scenariusza, gdy tymczasem na klubową skrzynkę Puszczy przyszedł mail od niejakiego Jacka Magiery…
Mizeria FM19 to kariera polskiego trenera-obieżyświata, który dorastał na Haiti i postanowił zostać nowym Kazimierzem Górskim. Stach Mizeria rozpoczyna swoją przygodę w Puszczy Niepołomice, a jego kolejne perypetie będziecie mogli śledzić w opowiadaniu w Gralingradzie. Nie chcesz przegapić następnego odcinka? Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite.