Futuridium EP Deluxe i magia nagród w grach
Posiadanie abonamentu PlayStation Plus sprawia, że do posiadanej biblioteki tytułów na PlayStation 4 regularnie dołącza sporo indyków. Część rozbudowanych i dających nadzieje na kilka godzin przyjemnej rozrywki, inne wyglądające, jak proste zręcznościówki z automatów, którymi zająć można sobie godzinę lub dwie. Spodziewałem się, że na tyle zatrzyma mnie też przed telewizorem strzelanka Futuridium EP Deluxe.
To nie było dobre pierwsze wrażenie. Przez moment poczułem się jak ten typowy zrzędliwy posiadacz PlayStation 4, które regularnie co miesiąc wylewa jad w komentarzach pod wypisem nowych tytułów otrzymanych w Plusie. Ekran rodem z Atari czy innego Commodore’a to nie jest coś, co chciałem oglądać, inwestując w maszynę Sony.
Potem jednak wskoczyła abstrakcyjna oprawa audiowizualna, zaczął w tle pobrzmiewać nawet dobrze budujący atmosferę soundtrack i pierwsze fatalne wrażenie minęło. Daleko mi było jednak do entuzjazmu po kilku początkowych planszach. Futuridium EP Deluxe to prosta w założeniach strzelanka, w której w krótkim czasie trzeba zniszczyć wszystkie wskazane punkty na planszy, a potem posłać też kilka celnych pocisków w odsłonięte „jądro” danego statku. Jest wyzwanie dla palców, jest dynamika, ale wszystko to wygląda jak zabawka na piętnaście minut, ciekawostka do sprawdzenia i zapomnienia w chwili znudzenia.
Było naprawdę blisko, bym szybko odstawił Futuridium na bok i przeniósł się do innego wirtualnego świata. Wtedy jednak moją uwagę zwróciły nagrody, które otrzymuje się za przekraczanie kolejnych granic zniszczonych klocków. Nowe malowania statku, dodatkowe „życie”, które pozwala dotrzeć do dalszych plansz (co trzeba wiedzieć, w Futuridium po każdej porażce i zużyciu wszystkich kontynuacji następuje koniec gry i trzeba zaczynać od początku), a także nowe tryby. Nawet nie wiem kiedy wkręciłem się w zabawę, doskonaląc swoje umiejętności, bijając kolejne granice punktów i odkrywając nowe dodatki. To jest właśnie ta magia nagród. Wystarczy wręczać graczowi za postępy choćby małe upominki i wyróżnienia, by połechtać jego ego i sprawić, że inaczej spojrzy na całą produkcję i spędzi przy niej więcej czasu. Eh, jak łatwo mnie kupić.
Na razie więc Futuridium EP Deluxe zostaje na moim dysku. Zamierzam co jakiś czas wrócić sobie do świata pulsujących kolorów i dziwnych konstrukcji, w którym mogę przetestować swoją zręczność. Będzie dobra odskocznia od dłuższych i bardziej rozbudowanych gier.