GRID Autosport #16: Szansa od Intela na odbicie

GRID Autosport blog

Był pierwszy na mecie, ale niespecjalnie dumny ze swojego osiągnięcia. Zwycięstwo w drugim wyścigu na Autodromo do Algarve miało gorzki posmak, bo zmusiło polskiego kierowcę do kilku niezbyt czystych zagrywek i mało eleganckich manewrów. Kiedy po świętowaniu na podium wrócił do swojego małego pokoju w boksie Team Kicker, miał wiele tematów do przemyślenia.

Dżentelmen czy brutal

Dla szefostwa niemieckiego zespołu taka postawa Brucevsky’ego była perfekcyjnym rozwiązaniem. Dawała szanse na zwycięstwa w prestiżowych potyczkach z Ravenwestem, a to dla każdego teamu startującego w GRID Grand Slam był cel niemalże priorytetowy. Włodarzom zależało więc, by zakontraktowany kierowca pokazał tę zadziorność w następnych rundach pucharu.

Polak wiedział, że bez rozpychania się łokciami nie ma szans na długą i pełną sukcesów karierę w motorsporcie. Nie chciał jednak być kojarzony z jazdą na granicy przepisów i zdrowego rozsądku. Nie tak jeździły jego autorytety z Formuły 1.

Podczas zawodów na torze klubowym Autosport Raceway w bolidach formuły C wydawało się, że znalazł swego rodzaju kompromis. Nie zalazł specjalnie za skórę żadnemu konkurentowi, zanotował kilka udanych manewrów, a drobny incydent z Loganem Parkerem w walce o trzecie miejsce w pierwszym wyścigu był bardziej wynikiem nieuwagi jego rywala niż złośliwości zawodnika Team Kicker. Cóż jednak z tego skoro nie zdołał wskoczyć wyżej niż na najniższy stopień podium? W obu zawodach stracił do rywalizujących o triumf Ravenwestów ponad trzy sekundy.

Endurance na Spa

Zajęty rozmyślaniami i analizowaniem swoich poczynań, Polak zupełnie nie zauważył, że kolejną pozycją w harmonogramie GRID Grand Slam jest legendarny tor Spa-Franconchomps w Belgii. Szybki i wymagający, a do tego w tym przypadku mający stanowić arenę walki w samochodach klasy endurance. I to w wariancie odwróconym, który dość rzadko trafia do kalendarzy wyścigowych.

Mercedes Endurance

Młody kierowca czuł, jakby dosiadł byka i próbował nim przeprawiać się przed rwącą rzekę. Mercedes niespecjalnie chciał współpracować na długich łukach, a przy wychodzeniu na prostą wierzgał tyłem niczym wściekły rumak. Jedenaste miejsce z sześcioma sekundami straty do zwycięzcy klasyfikacji po kwalifikacjach nie wyglądały na papierze tak źle, jeśli ktoś przeanalizowałby przejazdy Polaka i nastroje w kabinie jego maszyny.

Jakimś sposobem, a może bardziej szczęściem, zdołał jednak na początku awansować o kilka miejsc, kiedy stawka skotłowała się na mocnym nawrocie w lewo, a później miała kłopot z pokonaniem dwóch zakrętów w zbyt dużym ścisku. Przesunął się wyżej, by przez kolejne dwa okrążenia, walcząc z samochodem i rywalami, zaciekle bronić swojego miejsca. Dwie utracone lokaty nie były takie złe, jak na najgorszy samochód, który przyszło Brucevsky’emu do tej pory prowadzić. Nieprzemyślany komentarz w wywiadzie tylko podkręcił temperaturę wokół fotela zawodnika, który w generalce może był trzeci, ale na finiszu pucharu stracił do prowadzącego McKane’a 93 punkty. Podobnie gigantyczna wydawała się różnica dzieląca w rankingu konstruktorów Ravenwest i Team Kicker.

Przegrana kampania

W prestiżowym pojedynku dwóch kierowców, którzy w ostatnim czasie najczęściej gościli na ustach ekspertów w rozmowach o przyszłości motorsportu, McKane przez cały czas był górą. Gładko wygrywał rywalizację z każdym z konkurentów, z którym próbowano go zestawiać – także Brucevskym. Na jego korzyść przemawiała regularność godna dobrze zaprogramowanej maszyny. Nawet w gorszym dniu, w zaskakujących warunkach lub przy słabiej przygotowanym pojeździe, lądował w ścisłej czołówce. Tego nikt do tej pory nie był w stanie powtórzyć.

GRID Grand Slam generalka

Polak przegrał tę kampanię i czuł, że Massimo liczył na lepszy występ z jego strony. Agent nie krył się, dzieląc krytycznymi spostrzeżeniami, ale też zachęcał swojego klienta, by ten nie składał broni. Szybki powrót Brucevsky’ego na tor na pewno mógł pomóc obu.

Areną zmagań miał stać się cykl Import & Muscle World Masters, w którym to kierowcę chciał koniecznie wystawić Intel Motorsport.

To był raczej oczywisty wybór. Będący alternatywą Oakley dał się już poznać Brucevsky’emu jako przyjemne miejsce pracy, ale również pozbawione szans na większe sukcesy. Po przegranej rywalizacji w GRID Grand Slam potrzebował odbicia, a takie zapewnić mu mógł tylko bogatszy i dysponujący lepszymi samochodami Intel Motorsport.

Sponsorowana przez potężną korporację z branży IT ekipa wyciągnęła wnioski z wcześniejszych wpadek i nie zamierzała znów tylko statystować Ravenwestom. Wystawiając Brucevsky’ego w Import & Muscle World Masters, liczyła na zwycięstwa, bo tylko one interesowały włodarzy. W czołówce Intel był od dawna, ale cały czas brakowało czegoś, by wskoczyć do pierwszej linii.

Indianapolis GRID Autosport

Wejście smoka

Zaczynali na Indianapolis. Coś na wzór domowego wyścigu dla uwielbianego przez lokalnych fanów superszybkiej jazdy McKane’a. Legenda wśród torów i optymalny test umiejętności kierowców. Długa prosta przechodząca w drugą sekcję toru, gdzie wąskie pasy asfaltu okalają całe połacie zieleni. Polak szybko zgłosił uwagi do ustawień forda mustanga, który jego zdaniem był zbyt twardy i oporny na ruchy kierownicy. – Bez tego nie wygramy z McKane’em – zakończył swój wywód na odprawie. Nikt nie kwestionował tych sugestii, bo wszystkim zależało na prestiżowej wygranej w Stanach Zjednoczonych.

Triumf o prawie pół sekundy zaskoczył kibiców i dał Brucevsky’emu potężny kredyt zaufania. Skorzystał z niego na Yas Marina, gdzie miał wystartował za kółkiem Hondy S2000. W kwalifikacjach młody kierowca złożył perfekcyjne, jak mu się zdawało, okrążenie. Wywalczył pole position, ale z niedowierzaniem patrzył później na klasyfikację, w której szybszy od McKane’a okazał się zaledwie o 0,029 sekundy. Jeden mniej pewny ruch czy później wciśnięty gaz na wyjściu z zakrętu i byłby za jego plecami. To jakiś potwór – pomyślał kierowca, stojąc przed monitorem w boksie…

GRID: Autosport to kolejna odsłona wyścigowego cyklu od ekspertów gatunku ze studia Codemasters. Tytuł jest duchowym spadkobiercą serii TOCA i pozwala wkroczyć w świat motorsportu, by sprawdzić się w szeregu różnych zawodów. Jak wypada gra i na co pozwala w trybie kariery? O tym przeczytasz w fabularyzowanej relacji w Gralingradzie!

Nie chcesz przegapić następnego odcinka? Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli przyjemnie czytało Ci się tę karierę – postaw mi kawę, przyda się przed następnymi zawodami. 🙂

<—- Poprzednia relacja z GRID Autosport: Trzeci do tanga w GRID Grand Slam

Następny odcinek kariery z GRID Autosport —->

<— Zacznij lekturę od pierwszego odcinka opowieści z GRID: Autosport

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.