Moja kariera w FM 2016 #45: Przed maturą
To nie było najgorsze losowanie w historii. Dokooptowani z czwartego koszyka, jako drużyna o drugim najniższym współczynniku w całych rozgrywkach, uzupełniliśmy stawkę w grupie B. A więc to z Bayernem, Porto i Zenitem przyjdzie nam rywalizować o punkty i duże pieniądze.
Francuscy dziennikarze byli bardzo ciekawi moich przemyśleń po zakończeniu ceremonii w Nyonie. Można było nawet odnieść wrażenie, że sytuacja Paris FC interesuje ich bardziej od tej Paris Saint-Germain, któremu przewidywano gładkie przebrnięcie do kolejnej fazy. Nie jesteśmy bez szans, co pewnie deklarują też w swoich wywiadach opiekunowie Porto i Zenita – stwierdziłem, otoczony ciasnym kordonem mikrofonów i dyktafonów. Eliminując Sporting, pokazaliśmy, że mamy potencjał i możliwości walczyć z silnymi europejskimi jedenastkami. Rywale z Portugalii i Rosji są w naszym zasięgu i równie dobrze możemy pod koniec roku cieszyć się z awansu do fazy pucharowej, jak i kulić ogon jako ostatnia drużyna grupy – dodałem.
W drodze powrotnej do Paryża rozmyślałem przede wszystkim o potencjalnych konsekwencjach walki na kilku frontach. Na pewno nie mogliśmy oszczędzać się w Ligue 1, bo w grę wchodził tylko kolejny awans do europejskich pucharów, z naciskiem na Ligę Mistrzów. W elitarnych rozgrywkach też nie mogłem wypuszczać do walki zmienników, wszak były spore szanse na sukcesy i kolejne miliony premii. Jedynym rozsądnym wyjściem wydawało się bagatelizowanie Pucharu Francji i Pucharu Ligi. Wszyscy jednak będą mi w tych rozgrywkach patrzeć na ręce, nadzieję się też na kary od federacji, jeśli będę grał głębokimi rezerwami. Czekało mnie trochę gimnastyki.
Pierwsza połowa września zapowiadała się nad wyraz ciekawie dla Paris FC. Wyjazdowe starcie z Lyonem, potyczka u siebie z Monaco i wreszcie konfrontacja w Monachium z wielkim Bayernem. Seria trudnych sprawdzianów dla moich podopiecznych, taka piłkarska matura dla paryskiej jedenastki, która wchodzi w nowy etap. Trzy porażki mogłyby nie tylko skomplikować naszą sytuację w rozgrywkach, ale dodatkowo mocno nadszarpnąć pewność siebie całej kadry. Zwycięstwa umocniłyby nas psychicznie, ale i wzmocniły prestiżowo.
Na Olympique zdecydowałem się wypuścić sprawdzony skład. Zmęczonym bocznym defensorom pozwoliłem odetchnąć, zrzucając odpowiedzialność na towarzyszących mi od lat Cantiniego i Sanaię. Jedynym nazwiskiem, który mógł zaskakiwać dziennikarzy i komentatorów, był Jung na szpicy. Snajper bez gola od ponad dziesięciu godzin w meczu z bezpośrednim rywalem do miejsca na podium? Przyznam sam, że ryzykowałem. Miałem jednak nadzieję, że Francuz w końcu się przełamie – potrzebowałem więcej niż jednego napastnika potrafiącego nastraszyć defensorów przeciwników, a na razie z tej roli wywiązywał się tylko Muratović.
Jung nie zawiódł. Jego dwa gole pozwoliły nam odrobić straty i zwyciężyć na stadionie Lyonu 2:1. Na ustach wszystkich był jednak nie nasz snajper, a skrzydłowy Khaloua, który po raz kolejny zrobił różnicę i zdecydowanie wybił się ponad poziom prezentowanych przez pozostałych dwudziestu jeden piłkarzy. Miałem powody do radości, bo dzięki solidnemu występowi udało się wykorzystać m.in. absencję Alvaro Moraty u gospodarzy. Po pięciu kolejkach byliśmy w ścisłej czołówce, obok m.in. PSG, Marsylii i… Angers.
To nie będzie łatwy sezon – rzuciłem asystentowi, z którym wspólnie oglądałem magazyn podsumowujący kolejkę – Lyon i Monaco słabo zaczęli i będą gonić, a wygląda na to, że niespodzianki chcą sprawić Angers i Dijon. Będzie z kim się bić o Ligę Mistrzów – dodałem.
Czy Paris FC potwierdzi wysokie umiejętności z Monaco i Bayernem? Jak będzie dalej przebiegać moja kariera w FM16? Nie przegap kolejnego odcinka – śledź profile Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube.