The Legend of Zelda: Breath of the Wild #2

The Legend of Zelda Breath of the Wild blog

Górujący nad resztą krainy Hyrule płaskowyż był idealną areną treningową dla młodego podróżnika, który próbował odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Testował umiejętności, a przy tym pobudzał zmysły. Link szybko dał się porwać przygodzie w tej rzeczywistości.

Pewniejsze kroki

Z każdym kolejnym kilometrem, następną trudną wspinaczką i zwycięskim pojedynkiem z bokoblinem, ciało wędrowca przypominało sobie o dawnej sile i zręczności. Coraz sprawniej radził sobie z łukiem, zaczynał opanowywać umiejętność skradania, a w starciach unikać ataków wrogów i odpowiadać skutecznymi kontrami.

Dawne kłopoty w walce odeszły w niepamięć, podobnie jak braki w uzbrojeniu. Teraz jego plecak ważył już całkiem sporo, mieszcząc przedmioty zdobyte w potyczkach, znalezione skarby, jedzenie, różne rodzaje strzał, łuki, tarcze i bronie. Znalazł nawet lepsze spodnie i buty, które w końcu pasowały na niego rozmiarem. Nie mógł jednak poczuć się zbyt pewnie, bo nadal wszystko było dla niego pewnego rodzaju nowością.

Musiał przyzwyczaić się do faktu, że wiele z posiadanych broni jest łatwo podatnych na zniszczenia. Drewniane maczugi bokoblinów rozpadały się po kilku ciosach, a zardzewiałe miecze wytrzymywały tylko parę cięć. Na razie spełniały swoją rolę w wystarczającym zakresie, by mógł z większym spokojem eksplorować. A obszar płaskowyżu wyraźnie do tego zachęcał.

Początek przygody Breath of the Wild

Groźne maszyny

Wkrótce Link natrafił na niespodziewaną przeszkodę. W drodze do jednej ze świątyń odnalazł ruiny wioski lub twierdzy, którą dzisiaj symbolizowały tylko pokryte mchem resztki ceglanych murów. Pośród nich spoczywały wraki maszyn, jakich widział już w tym krótkim czasie trochę. Niespodziewanie, kiedy zbliżył się do jednej z nich, jej światła zamigotały. Okazało się, że nadal funkcjonowała, choć nie potrafiła się poruszać. Mimo że unieruchomiona, nadal była śmiertelnie groźna. Wystrzeliwane przez nią promienie mogły z łatwością mocno zranić młodego bohatera. Próbował chwilę walczyć, ale strzały nie robiły na mechanicznym stworze wrażenia. Ataki z bliska były równie nieskuteczne, a przy tym narażały go tylko na obrażenia. W końcu zdecydował się uciec i przedostać do świątyni.

Było to trudniejsze niż myślał, bo niedaleko wpadł na drugiego aktywnego robota. Biegnąc co sił i rozsądnie planując trasę, dotarł do celu. Droga do kaplicy okazała się trudniejsza niż czekający na niego w środku test, wymagający poznania sposobu działania magicznych bomb.

Zdobywszy kolejną moc, dzięki której mógł teraz w dowolnej chwili utworzyć bomby o kolistym lub kwadratowym kształcie, chciał udać się do następnego oznaczonego celu na mapie. Przekroczył ładnie ozdobiony łuk u stóp góry i ledwie po kilku krokach poczuł, jak uderza go potworny chłód. Lodowaty wiatr smagał jego ciało i z łatwością przedzierał się przez cienki materiał tuniki. W ten sposób nigdy nie dotrze w okolice szczytu, gdzie znajdowała się kolejna kaplica.

Tajemnicza receptura

Zawrócił i po odrobinie błądzenia w lesie natrafił na obozowisko starca. Ten znów miał dla niego propozycję. Jeśli zdoła odtworzyć recepturę jego kulinarnego specjału, którą przez wiek i gapiostwo zapomniał, odda mu ocieplaną tunikę, idealną na wyprawy w górskie rejony. Dwa z trzech składników były znane. Trzeci, nadający daniu kluczowego posmaku, pozostawał zagadką. Jedynym tropem był fakt, że brodaty mężczyzna wspomniany element potrawy zdobył gdzieś w okolicach Wieży Zmartwychwstania. A w każdym razie tak mu się wydawało.

Link początkowo z entuzjazmem zabrał się do eksperymentowania przy misie zawieszonej nad paleniskiem. Dodał do mięsa i papryczek chili zioła i grzyby różnego rodzaju, ale bez efektu. Po kilku próbach poddał się i postanowił upolować trochę świeżego mięsa oraz poszukać tropów.

Wokół wieży nie znalazł żadnego unikalnego składnika. Błądziłby tak pewnie jeszcze długo, gdyby nie szósty zmysł i podpowiedź kierująca go w stronę niewielkiego akwenu wodnego. Ryba? Nie sądził, by to właśnie dodatkowe mięso stanowiło rozwiązanie zagadki, ale nieco zdesperowany postanowił spróbować.

Kamienny golem

Starzec tylko poczuł charakterystyczny zapach i już wiedział. Link odkrył zapomnianą recepturę. Mężczyzna z radością dotrzymał słowa i oddał mu nieco cieplejszą tunikę, która pozwała swobodnie spacerować po zaśnieżonych górach płaskowyżu. Podróżnik ubrał ją od razu i tylko spojrzał na Sheikah Slate, by obrać właściwy kierunek do dwóch czekających świątyń.

Nim jeszcze opuścił niewielki zagajnik, natrafił na rozświetloną promieniami słońca polanę pośród drzew. To tam natknął się na niespodziewanego przeciwnika. Niepozorne białe głazy ożyły, tworząc wywołującego respekt golema. Link dobył miecza. Za moment w jego stronę poleciał pierwszy duży kamień. Trafienie nim mogło skończyć się dla podróżnika bardzo źle, więc utrzymywał dystans, by dać sobie czas na reakcję i unik. Kiedy golem odrzucił głazy stanowiące jednocześnie coś na wzór jego rąk i pochylił się po zebranie kolejnych, nadarzyła się okazja do kontrataku.

Stone Talus Breath of the Wild

Choć golem nie był specjalnie wysoki, to wdrapanie się na jego plecy i tak stanowiło wyzwanie. Istota próbowała zrzucić go z siebie nieskoordynowanymi ruchami. Link zdołał zadać kilka ciosów, nim stracił równowagę i w ostatniej chwili zeskoczył bezpiecznie na trawę. Ostrze miecza odczuwało zderzenia z powierzchnią głazów. Stępiło się, nim golem padł. Wybudzony ze stuletniego snu rycerz miał jeszcze inny oręż przy sobie, którym dobił rannego stwora. Równie szybko, co stanął na nogi, runął teraz, zamieniając się w zupełnie zwyczajny stos kamieni pośrodku polany. Niewielki dowód zwycięstwa, które odniósł coraz lepiej radzący sobie w walce wojownik.

Nowe moce

Niska temperatura w wyższych partiach płaskowyżu nie stanowiła już wyzwania. Link stąpał jednak ostrożnie, by nie wpaść przypadkowo w pułapkę bokoblinów lub nie stoczyć się do rwącej rzeki z lodowatą wodą. Chwilę zajęło mu dotarcie do obu kaplic, gdzie czekały kolejne sprawdziany. Tam zdobył nowe magiczne moce, mogące znacznie wesprzeć go podczas czekającej wędrówki. Pozyskał umiejętności pozwalające zamrażać ciecz i wstrzymywać na krótką chwilę ruch. Opiekunowie obu świątyń przygotowali wyzwania, które wyraziście zaznaczyły potencjał tych zdolności.

Lodowata rzeka Breath of the Wild

Kiedy tylko opuścił zwycięsko drugą z niepozornych budowli, usłyszał znajomy głos. Starzec znowu dokładnie wiedział gdzie będzie i w pierwszych słowach pogratulował mu sukcesu. Nie byłby sobą, gdyby nie okazał się choć trochę tajemniczy. Wyznaczył miejsce ich kolejnego spotkania na punkt, gdzie przecinają się linie łączące cztery świątynie. Link skupił wzrok na mapie w tablecie.

Zniszczony kościół. I tak planował się tam udać, by odebrać obiecaną nagrodę od bogini, która odezwała się od niego, kiedy stanął u stóp statui. Bez zawahania ruszył do celu, pchany ciekawością i poczuciem misji.

Kościół na płaskowyżu Breath of the Wild

Król Rhoam

Od bóstwa otrzymał wybór. W zamian za orby mógł zyskać większą żywotność lub wytrzymałość. Wybrał to pierwsze, bo czuł, że liczba czekających go potyczek będzie tylko rosnąć. Wyszedł na zewnątrz i usłyszał znajomy głos wołający go z góry. Pospiesz się, chłopcze! Wspiął się po drabinie i szybkimi susami przedostał po resztkach dachu do wieżycy.

Starzec przywitał go z uśmiechem, a potem w końcu ujawnił swoją prawdziwą tożsamość. To był król Rhoam – ostatni władca królestwa Hyrule, który zginął tragicznie podczas ataku kataklizmu wywołanego atakiem Ganona. Stał tam w pełnym majestacie, z długą, białą brodą i w wystawnych szatach, otoczony ciepłą aurą. Wyczekiwał na przybycie Linka długo jako zabłąkana dusza. Kiedy ten się pojawił, poczuł, że powinien ostrożnie go powitać. Nie chciał narażać kruchej i pozbawionej wspomnień pamięci prawdą, dlatego ukrył się pod postacią samotnego starca.

Teraz przyszedł czas na przekazanie ciężaru odpowiedzialnej misji. Opowiedział o przepowiedni i legendach dotyczących Ganona, a także magicznych artefaktach stworzonych przez pradawną cywilizację. Wielkich machinach ukrytych pod ziemią, które mieszkańcy królestwa odnaleźli, by przygotować się na kolejne przybycie największego zła. Wspomniał o setkach mniejszych Strażników, tym samych, których zniszczone konstrukcje heros napotykał już na płaskowyżu.  

Z mistrzami u sterów Świętych Bestii i setkach Strażników, z księżniczką Zeldą obdarzoną wielką mocą i jej wiernym rycerzem u boku, zwycięstwo nad Ganonem wydawało się być w zasięgu ręki.

Ale on okazał się bardziej przebiegły. Miał już przygotowany plan. Wypełzł z otchłani pod zamkiem Hyrule i wykorzystał przedziwną moc, by przejąć kontrolę nad pradawnymi artefaktami. Te zwróciły się przeciwko herosom broniącym królestwa. Czempioni zginęli, a rycerz broniący księżniczki został ciężko ranny. Zelda samotnie stawiła czoła Ganonowi i zdołała powstrzymać go przed uzyskaniem pełnej mocy. Tak walczy w pojedynkę od stu lat, ale jej energia się wyczerpuje.

Jej jedyną nadzieją jest odrodzony po stuleciu rycerz. Jedyną nadzieją jest Link.

– Udanie się teraz do zamku byłoby raczej nierozsądne i zbyt niebezpieczne, dlatego sugeruję byś wyruszył na wschód. Tam znajdziesz wioskę Kakariko i mędrczynię Impę, która z pewnością udzieli ci niezbędnego wsparcia – poradził władca. Proszę, uratuj Zeldę – rzucił na koniec i zniknął, pozostawiając Linkowi wyczekiwany paraglider.

Skrywające wiele sekretów i pełne wyzwań, ale też wyczekujące na powrót bohatera Hyrule było teraz na wyciągnięcie ręki.

The Legend of Zelda: Breath of the Wild jest przez wielu nazywane jedną z najlepszych gier ostatnich lat i wzorcowym sandboksem. Kilka lat po premierze dołączam do Linka w jego wędrówce po Hyrule, by poznać tragiczną historię krainy, ale też dowiedzieć się o losach ambitnego wojownika. Towarzyszcie nam w tej podróży w ramach kolejnych relacji z gry w Gralingradzie!

Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli doceniasz moje starania w takiej formie gier relacjonowania – postaw mi kawę, którą wypiję ze smakiem podczas wędrówki po Hyrule!

<— Pierwszy odcinek The Legend of Zelda: Breath of the Wild

Trzeci odcinek opowieści z The Legend of Zelda: Breath of the Wild —>

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.