InFamous #3: Bohater z przypadku

InFamous blog

„Zbawca Empire City”. Jeśli którykolwiek z mieszkańców dystryktu Neon dochodził do wniosku, że tak należy mnie nazywać i nie bał się tego głośno mówić, byłem gotów pogratulować mu rozstania się z rozumem. Nie byłem superbohaterem, choć z boku mogło tak to wyglądać. Mieli jednak prawo się mylić. Nikt z wielbiących mnie desperatów nie wiedział w końcu tego, co mam w głowie.

Nie taki do końca bohater

Nie minęło wiele dni, odkąd tłum omal nie rozerwał mnie na strzępy na wieść, że to ja zaniosłem bombę, która rozpoczęła cały ten burdel. Nikt nie chciał wtedy słuchać wyjaśnień. Nikt nie zamierzał choćby rozważyć przebaczenia. W zwróconych na mnie oczach widziałem tylko żądzę zemsty. Żądzę krwi. To tamta sytuacja skłoniła mnie do próby ucieczki, po której wpadłem w ręce FBI i stałem się kontaktem Moyi w objętym kwarantanną Empire City.

Wróciłem tu, by oczyścić swoje dobre imię. Może też trochę dlatego, że chciałem wierzyć w szansę odzyskania Trish. Na pewno nie było w tym żadnych głębszych intencji. Miałem w dupie mieszkańców, tak samo jak w dupie mieli mnie oni do tej pory. Wszyscy musieliśmy sobie jakoś poradzić w gównianej sytuacji, w której się znaleźliśmy.

Szczęśliwie dla mnie i jeszcze bardziej dla nich – nasze cele i potrzeby się pokrywały. Żniwiarze gnębili ludzi i podporządkowali sobie cały dystrykt. Gdyby na tym poprzestali i po cichu wyciskali z uwięzionych kobiet i mężczyzn co się da, pewnie położyłbym na to laskę. Ale oni mieli nierówno pod sufitem. Odurzyli się czymś mocniejszym niż dragi. Mocą. Siłą. Pozycją, którą nagle zaczęli zajmować w społeczeństwie. Latali więc z gnatami na wierzchu i dla rozrywki napadali, rabowali i zabijali.

InFamous SubStation

Kolejarz Cole

Ponieważ irytowało mnie ciągłe ostrzeliwanie z różnych stron, zacząłem działać. Postanowiłem posprzątać w najbliższym otoczeniu twierdzy Zeke’a, by przestać się martwić otrzymaniem kulki podczas drapania się po tyłku. A potem już poszło. Ludzie zagadywali mnie, podpowiadali. Ja brałem się do roboty i nagle okazało się, że obszar dominacji Żniwiarzy kurczy się. W niektórych przecznicach powrócił spokój. Wróciła normalność. Do tego Moya nie próżnowała i namierzyła mi kolejne transformatory. Po wycieczkach do kanałów przywracałem prąd w następnych częściach dystryktu Neon, dając ludziom choć odrobinę wytchnienia.

Zaczęto o mnie mówić. Najpierw ostrożnie, potem odważniej. Stałem się promykiem nadziei, który rozświetlił mrok, gdy wszyscy w Neon byli głęboko w dupie. Nie zdziwiło mnie więc to, co wydarzyło się, kiedy na polecenie agentki FBI uratowałem z rąk bandziorów grupę zakładników.

Odkryłem nowe zastosowanie dla swojej mocy. Wystarczyło, że stanąłem na dachu pociągu, by naładować go energią i wprawić w ruch. Tego Żniwiarze się nie spodziewali. Zostałem więc elektrycznym kolejarzem, który zepsuł im dobrze opracowany plan i spod nosa poprowadził dwuwagonowy pociąg z potencjalnymi ofiarami.

InFamous The Rescue Train

Uratowani zakładnicy

Musiałem się natrudzić, bo skurczybykom bardzo zależało na odzyskaniu zguby. Ostrzeliwali mnie z dachów, zasadzali się na pseudobarykadach. W kilku miejscach zmyślnie odcinali prąd z torowisk, by uniemożliwiać ruch pociągu. Musiałem złazić na dół i z poziomu ulicy przywracać moc. Często w akompaniamencie walki i ciał w czerwonych kapturach rażonych prądem.

W końcu dotarłem we wskazane miejsce, gdzie czekali jacyś gliniarze. Tłum gapiów oszalał. Wiwatowali na moją część. Najbliżsi uratowanych podchodzili ze łzami w oczach i rzucali się do uścisków. „Dziękuję” usłyszałem chyba ze sto razy. I nagle nikt z zebranych już nie pamiętał, że to przecież rzekomo ja jestem tym terrorystą, od którego wszystko się zaczęło. Kamykiem, który zaczął lawinę zdarzeń w Empire City.

Ludzie są dziwni. Dziwny robi się też Zeke. Choć w sumie on zawsze był na swój sposób oryginalny. Teraz jednak ma wyjątkowo duże pole do popisu, bo rzeczywistość nie przestaje podrzucać mu łakomych kąsków, którymi może karmić swoje teorie.

Zazdrosny Zeke?

Mam wrażenie, że żyje teraz tym, co Ray Sphere, a więc kula widziana w miejscu wybuchu, prawdopodobnie odpowiedzialna za moje moce, mogłaby zrobić na świecie. Ostatnio uruchomił nawet swoje kontakty, by wywąchać, kim jest Moya. Wpadł na kilka ciekawych informacji, ale trop mu się urwał, więc resztę sobie dopisał. Zaczął bredzić coś o agencji rządowej DARPA, która działa poza prawem i radarem. Sugerował, że to wielowarstwowa intryga, w którą się wplątałem. Z pełną powagą oznajmił, że powinienem uważać.

Szczerze mówiąc, miałem to gdzieś. Moje życie i tak już zamieniło się w jakiś komiksowy koszmar i skupiałem się tylko na tym, by wyjść na prostą. Najpierw musiano oczyścić moje imię, a to wymuszało wywiązanie się z umowy z FBI. Poza tym z tyłu głowy brzęczały mi słowa Zeke’a, który niezbyt subtelnie napomknął, że też chętnie dorobiłby się mocy. Parę razy wspomniał o laskach, które go zagadywały, licząc na uzyskanie namiarów do mnie. Dało się wyczuć, że chciałby sobie poużywać jako nadczłowiek i trochę go uwierają te moje moce.

Cole and Zeke

Czy miałem prawo być zaskoczonym? Tacy są ludzie. Zawsze małostkowi, zawsze skupiający się tylko na sobie. Sam też tak robiłem. Inni mogli myśleć, że walczę dla dobra mieszkańców dystryktu Neon, ale ja wszystko robiłem tylko po to, żeby mieć większy spokój, wygodę lub osiągnąć jakiś kolejny cel. A łatka bohatera przykleiła się sama i nie chciała odpaść.

W gruncie rzeczy bycie bohaterem w oczach innych nie było zbyt trudne. Często oznaczało podejmowanie po prostu rozsądnych decyzji. Racjonalnych. Z reguły wtedy przy okazji ratowało się komuś życie lub rozwiązywało jakiś problem. Chyba jedyny wyjątek, jaki przychodzi mi do głowy z ostatnich dni, to ta bitwa Żniwiarzy z policją o jeden z posterunków. Mogłem wkroczyć i uratować gliniarzy, ale wolałem zaczekać, jak rozwinie się sytuacja. Zaatakowałem, kiedy bandziory fetowały już sukces, zdekoncentrowane i odpowiednio osłabione.

Walka o zrzut zapasów

Jeśli był jakiś pozytyw tego całego rozgłosu, który zdobywałem, to szansa na odzyskanie Trish. Wiedziała, że może na mnie liczyć. Mnie z kolei pozostało tylko czekać i wierzyć, że da mi choćby małą szansę. I w końcu tak się stało. Kolejny zrzut z pomocą humanitarną wylądował gdzieś na wewnętrznym dziedzińcu pomiędzy kamienicami w opanowanej przez Żniwiarzy części dystryktu. Błyskawicznie się o nim dowiedzieli i zaczęli organizować grupę, która miała przejąć dobra. Tymczasem dla wielu mieszkańców była to kwestia życia i śmierci. Jeśli nie dostaną leków lub żywności, zginą lub pożegnają cierpiących najbliższych. Trish o tym wiedziała. Nie była jednak samobójczynią, by samotnie rzucać się przeciwko psychopatom. Policja rozłożyła ręce, kiedy zgłosiła się po pomoc. I tak los skazał ją na mnie.

Ochoczo wyruszyłem we wskazane miejsce, szykując się na bitwę. Okazało się, że Żniwiarze nie zamierzają przejmować ładunku. Chcą go zniszczyć, co by umocnić swoją kontrolę nad zdesperowaną ludnością. Przyczaiłem się na dachu i wyeliminowałem pierwszych napastników. Potem wyszedł na wierzch mój brak wprawy w posługiwaniu się mocą, bo dałem podejść i wysadzić się w pobliżu skrzyni trzem kamikaze. Każda następna seria z karabinu rozwaliłaby ją w drobny mak.

Tymczasem Żniwiarze przysłali najpierw gościa z minigunem, który na szczęście okazał się dość łatwym, mało mobilnym celem, a potem dwie ciężarówki ze stanowiskami z karabinami. Trochę pachniało to desperacją, kiedy po ataku z zaskoczenia z góry na pierwszego, popędziłem w kierunku drugiego, niemalże pchając się mu pod lufę. Zużyłem całą moc, ale zdążyłem wysadzić pojazd ze strzelcem, nim ten zrobił ser szwajcarski z medykamentów i puszek z jedzeniem. Trish tylko podziękowała i zabrała się od razu do rozpakowywania zawartości. Musiała ją szybko przenieść w bezpieczne miejsce, bo bandyci w każdej chwili mogli powrócić. Na pogaduszki nie było czasu i miejsca.

Nie mogłem wiedzieć, że inna kobieta będzie już wkrótce wobec mnie dużo bardziej wylewna…   

InFamous to opracowana przez studio Sucker Punch i wydana w 2009 roku produkcja z otwartym światem, w którym możemy zostać zbawcą lub katem Empire City. Utrzymana w stylistyce łączącej elementy komiksowe i bliskie rzeczywistości przedstawiania świata, zabiera nas w intensywną podróż u boku Cole’a McGratha, który pewnego dnia przypadkowo zyskuje nadludzkie moce. Jak je spożytkuje? Towarzysz mi podczas wspólnej wyprawy przez świat InFamous i powspominaj jeden z największych hitów PlayStation 3 tamtych czasów.

Podoba Ci się moja twórczość i ten blog? Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Jeśli doceniasz moją twórczość, postaw mi kawę, która pomoże mi odkopywać i przypominać kolejne klasyki z przepastnej biblioteki historii gier! Dzięki z góry!

<— Poprzedni odcinek opowieści z InFamous

Następny odcinek bloga InFamous —>

<— Pierwszy odcinek bloga InFamous

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.