InFamous #2: Walka o wodę
Mogę skoczyć z dachu wielopiętrowego budynku i nic mi się nie stanie. Mogę zderzyć się z jadącym samochodem i wyjść z tego bez zadrapania. Z transformatorów piję prąd, jakby była to zmrożona cola z butelki. Jestem potężny, a mimo to muszę być nieustannie w stanie podwyższonej gotowości. W Empire City zrobiło się wyjątkowo niespokojnie.
Zgnębiony dystrykt
Nie ma chwili, żeby w którejś części dystryktu Neon Żniwiarze nie zaczynali rozróby. Zamaskowani, ubrani na czerwono psychopaci z karabinami nigdy nie zastanawiają się dwa razy przed naciśnięciem spustu. Odkąd zacząłem im bruździć i wtryniać nos w nieswoje sprawy, stałem się dla nich celem. Kaczką do ustrzelenia. Trofeum do zdobycia.
Każda wyprawa na miasto oznacza więc teraz konieczność konfrontacji. Nigdzie nie mogę zaznać spokoju. Na ulicach co i rusz da się natknąć na biegające bandy lub co gorsza ustawione na ciężarówkach stanowiska z karabinami maszynowymi. Na dachach z kolei wypatrują mnie rozstawieni na wartach strażnicy. Szczególnie paskudne typy, bo nieraz widziałem, jak z nudów zaczynają strzelać do niewinnych ludzi spacerujących na dole.
Z przyjemnością rażę każdego z tych gnojów prądem. Napawam się widokiem ich lecących z wysoka ciał, które z impetem uderzają o asfalt. Moya pomaga mi rozwijać moje nowe umiejętności. Sądziłem, że będę chłopakiem na posyłki i osobistym detektywem mającym jak najszybciej odszukać jej faceta. Tymczasem ona zleca mi misje, dzięki którym mam okazję przysłużyć się trochę mieszkańcom dystryktu. Żniwiarze coś kombinują i odcinają prąd na obszarach liczących po kilka przecznic. Muszę więc schodzić do kanałów i po ciemku przebijać się przez zastępy ubranych na czerwono psycholi. Wszystko po to, by uruchomić wyłączone źródła energii, bez których kamienice, sklepy i inne obiekty ledwo zipią w tym trudnym czasie kwarantanny.
Kłamcy
Przy okazji zyskuję nowe narzędzia do walki, jak choćby możliwość posyłania energetycznych granatów, które tak przyjemnie przyklejają się do ciał moich wrogów. Idealne dla tych tchórzliwych dupków, którzy chowają się za samochodami. Dawni dilerzy narkotyków mają w planach coś dużego i nie trzeba było być geniuszem, żeby na to wpaść. Moya ma dostęp do odpowiednich źródeł informacji, więc mogliśmy w miarę szybko zacząć reagować na ich kolejne kroki.
Choć nie zawsze odpowiednio szybko. Kiedy jeden z informatorów agentki nie zameldował się o wyznaczonej porze, poprosiła mnie o sprawdzenie sytuacji. Tak natrafiłem na niezbyt przyjemny obrazek. Facet najwyraźniej wpadł w ręce Żniwiarzy. Pojmali też jego żonę. Zaszantażowany zgodził się na współpracę. Zaufał, ale druga strona nie zamierzała dotrzymać swojej strony umowy. Jak tylko zabrali go pod ziemię, sprzątnęli ukochaną.
Kiedy spotkałem go na dole, nadal wierzył, że zapewnia jej bezpieczeństwo, blokując dostęp do transformatora. Mogłem go usmażyć wiązką prądu i wejść do środka z buta, ale wolałem powiedzieć prawdę i zobaczyć, co się wydarzy. Złe wieści spadły na niego niczym grom z jasnego nieba. Otworzył zamknięte wejście bez chwili zawahania, a później tylko poprosił o wyeliminowanie wszystkich napotkanych na drodze Żniwiarzy. Zrobiłem to z niekłamaną przyjemnością.
Czarna maź
Początkowo wydawało się, że gang planuje podporządkować sobie cały dystrykt, ograniczając dostęp do energii. Być może to moje działania zmieniły ich cele, być może sami postanowili grać grubiej. Po pewnym czasie Moya dowiedziała się, że ktoś zatruł wodę w fontannie. Wielu mieszkańców zaspokajało tam pragnienie, więc wkrótce pandemia zaczęła się rozprzestrzeniać ze zdwojoną siłą. Udałem się na miejsce, by zbadać sprawę.
Tam spotkałem ponownie Trish. Nie była zachwycona moim widokiem, ale kiedy lepiąca maź uderzyła mnie w twarz po zamknięciu śluzy, pomogła mi się jej pozbyć. Stało się jednak coś dziwnego. Ochlapany czarnym gównem zacząłem słyszeć dziwny głos w głowie. Jakaś kobieta zwracała się do mnie z troską, będąc rzekomo jedyną osobą, której naprawdę na mnie zależy.
Sytuacja powtórzyła się przy drugiej śluzie. Ledwo trzymałem się na nogach, a tu jeszcze musiałem odpierać atak Żniwiarzy. Wygrałem bitwę, ale czułem, że balansuję na granicy przetrwania. Przy trzeciej śluzie nie zawahałem się nawet przez moment i zmusiłem napotkanego bezdomnego, by zamknął ją za mnie. Czarna maź nie powinna mu już zaszkodzić tak bardzo, a ja zaryzykowałem wystarczająco wiele.
Halucynacje
Moya sprawdziła szybko sytuacje i podesłała nowy cel. Okazało się, że Żniwiarze podpięli się najwyraźniej do głównego źródła wody i pompują truciznę do wodociągów. Musiałem zajrzeć do zamkniętego od czasu kwarantanny tunelu. Tam zaczęło się robić dziwnie. Wrócił głos w głowie, a na domiar złego pojawiły się ponownie halucynacje.
Widziałem Żniwiarzy wielkości małych budynków i miałem kłopot rozróżnić, którzy są prawdziwi. Co gorsza towarzyszył im Conduit, a więc niejako mój odpowiednik. Ktoś również obdarzony nadludzką mocą. Zdolny szybko przenosić się z miejsca na miejsce i posyłać fale uderzeniowe, które parły przed siebie niczym betonowe tsunami. Korzystałem z zasłon z samochodów i możliwości kreowania własnych fal, by jakoś przebić się naprzód. Wreszcie znalazłem się przy ciężarówce, z której wychodziła rura podpięta do systemu miejskiego. Wysadziłem ją, dopisując sobie kolejną zasługę u mieszkańców i kolejne ujemne punkty u Żniwiarzy.
To był tylko mały element układanki. Nie minęło wiele czasu, a napotykani na ulicach ludzie zaczynali wspominać mi o podejrzanych aktywnościach bandytów w czerwonych kapturach. Nie wyszło im może z wodociągami, ale pracowali u podstaw nad osiągnięciem celu. Małe pompy z trującą mazią podpinali do źródeł wody pitnej na dachach poszczególnych bloków i kamienic. Zamierzali wytruwać tak po kawałku kolejne przecznice dystryktu. Znowu musiałem się ubrudzić.
Czasami brałem to na siebie. Dosłownie. Zrzucałem zbiornik z trucizną falą uderzeniową, rozpryskując część gówna na twarz, ręce i ubranie. Czułem się po czymś takim osłabiony przez dłuższą chwilę. A siły bardzo potrzebowałem. Choć wiedziałem więc, że to egoistyczne, kilkukrotnie wybierałem inne rozwiązanie. Takie, które mnie pozbawiało kłopotu, ale oznaczało kilka zatruć więcej po stronie mieszkańców. Nigdy nie pisałem się na pieprzonego bohatera…
—
InFamous to opracowana przez studio Sucker Punch i wydana w 2009 roku produkcja z otwartym światem, w którym możemy zostać zbawcą lub katem Empire City. Utrzymana w stylistyce łączącej elementy komiksowe i bliskie rzeczywistości przedstawianie świata, zabiera nas w intensywną podróż u boku Cole’a McGratha, który pewnego dnia przypadkowo zyskuje nadludzkie moce. Jak je spożytkuje? Towarzysz mi podczas wspólnej wyprawy przez świat InFamous i powspominaj jeden z największych hitów PlayStation 3 tamtych czasów.
Podoba Ci się moja twórczość i ten blog? Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Jeśli doceniasz moją twórczość, postaw mi kawę, która pomoże mi odkopywać i przypominać kolejne klasyki z przepastnej biblioteki historii gier! Dzięki z góry!