Syberia #5-ost.: Wybierając dalszą drogę
Kiedy kilka dni temu prawniczka Kate Walker wsiadała na pokład samolotu lecącego do Europy, wszystko zdawało się mieć swój porządek i kształt. Proste zlecenie wpisywało się w płynące jednostajnym rytmem życie, które prowadziła. Nie przewidywała trudności i nie spodziewała się, że cokolwiek zdoła ją zaskoczyć. Może projekty Voralbergów zdołają zachwycić ją pomysłowością i unikalnością, ale na więcej nie liczyła, podążając do niewielkiej mieściny z fabryką, która najlepsze czasy miała już za sobą.
Oczy czarne
Tymczasem teraz, po wielu dniach podróży pociągiem na wschód, ku mroźnej Syberii, stała pośrodku pokrytego rdzą zakładu przemysłowego Komkolzgrad. Wsłuchiwała się w występ divy będącej u szczytu sławy za czasów Związku Radzieckiego, której akompaniował Automaton. Coś więcej niż robot. Niemalże maszyna z duszą, choć nadal ograniczona przez swoją niezdolność do odczuwania i rozumienia emocji. Gigantyczne organy wprawiały cały obiekt w drżenie i sprawiały, że krew mocno pulsowała w uszach, a w żołądku dało się odczuć przyjemne wibracje. Nostalgiczna ballada „Oczy czarne” niosła się wokół, potęgując uczucie nostalgii i tak już doskonale odczuwalne w tym miejscu.
Wszyscy mogli się zidentyfikować z tą pieśnią. Helena, której słabnące zdrowie uniemożliwiło dalsze występy. Dyrektor Borodin, którego miasto było ledwie cieniem, pustą skorupą pozbawioną dawnego życia. Wreszcie sama Kate, która w ostatnich dniach przekonała się, że zostawiony w Ameryce ukochany czy najbliższa przyjaciółka nie do końca zasługują na te tytuły. Słuchała i rozmyślała o swojej podróży. O karierze i o tym, jak dopiero teraz – podczas tej wymuszonej eskapady w nieznane – zaczęła myśleć o sobie. O swoich potrzebach, marzeniach i celach. Mając tak daleko osoby, które do tej pory mocno wpływały na jej życie, zyskiwała potrzebną przestrzeń, by zatrzymać się i zastanowić.
Uciekając z rąk szaleńca
Z rozważań wyrwał ją huk upadającej kraty. Szaleństwo Borodina przekraczało kolejne granice. Był gotów uwięzić Romanski, byle tylko już nigdy go nie opuściła. By nigdy nie wyjechała. Walker nie mogła na to pozwolić. To ona sprowadziła tu artystkę. Czuła się odpowiedzialna za to, co teraz przeżywa. Błyskawicznie uwolniła kobietę za pomocą posiadanych obcęgów, a potem dopadła do Automatona przy organach i odkręciła mu ręce, które zamierzała zwrócić Oscarowi.
Musieli szybko uciekać z Komkolzgradu. Dyrektor nie chciał do tego dopuścić, ale jego plan miał wiele luk. Helena zdołała wydostać się z dłońmi i pospieszyła do lokomotywy. Kate musiała skorzystać z innej drogi i zejść do kopalni. Szybko pokonała pogrążony w półmroku szyb i zawołała windę, która miała ją zabrać na peron. Mechanizm leniwie sprowadzał podest niżej, a oczekiwanie dłużyło się. Nagle prawniczka dostrzegła, że wraz z windą zjeżdża do niej ładunek wybuchowy. Popędziła w drugą stronę i odskoczyła, a całym obiektem wstrząsnął wybuch.
Borodin nie żartował. Kate rozejrzała się wokół siebie. Winda do niczego się nie nadawała, ale eksplozja naruszyła system wentylacyjny i otworzyła dodatkowe przejście zardzewiałymi rurami. Widok zachmurzonego nieba ucieszył ją. Choć powietrze było lepkie, z radością wciągnęła je do płuc, ciesząc się odzyskaną wolnością.
Chwila wytchnienia
Pociąg miał już ruszać, kiedy nagle wielki mechaniczny robotnik na torach zablokował mu drogę. Pomiędzy jego nogami pojawiły się wielkie pręty, zastawiając cały przejazd. Walker wybiegła na peron i wróciła do zauważonych wcześniej drewnianych skrzyń. To z nich dyrektor zabrał wcześniej ładunki. Jeden został na otulinie z siana. Choć prawniczka miała coś takiego w dłoniach pierwszy raz, mechanizm okazał się prosty w obsłudze. Aktywowanie go nie sprawiło jej kłopotu. Parę chwil później wielki wybuch przechylił robota i usunął ostatnią przeszkodę przygotowaną przez nadzorcę Komkolzgradu. Wreszcie byli wolni.
Postój w Aralbad po tych wydarzeniach okazał się ożywczy. Ośrodek wypoczynkowy idealnie odgrywał swoją rolę, przynosząc im chwilę oddechu i ukojenia. Było tak cicho i spokojnie. Nawet Oscar opuścił bezpieczny pokład pociągu i przystanął na peronie, wpatrując się w ciągnące się po horyzont niziny oraz oddalone łańcuchy górskie. Wyglądał na zamyślonego.
Kate nakręciła mechanizm napędowy i zameldowała maszyniście gotowość. Niespodziewanie przybiegł do niej Felix Smetana z informacją o czekającej paczce na recepcji. Kto mógł ją zostawić? – zastanawiała się, ale nie uzyskała odpowiedzi od mężczyzny. Pomaszerowała za nim. Na biurku czekało pudełko, w którym ktoś umieścił mechanicznego mamuta wielkości kilkunastucentrymetrów. Zabawka przygotowana była z pietyzmem. Zadzwonił telefon na recepcji. Helena wzywała prawniczkę do sekcji wypoczynkowej na krótką pogawędkę. Amerykanka była jej to winna po całej sytuacji w Komkolzgradzie.
Niespodziewane spotkanie
Po krótkiej wymianie uprzejmości Walker dowiedziała się, że ktoś jeszcze na nią czeka. Powinna udać się na molo. Niesiona ciekawością szybko wyszła na zewnątrz. Słony wiatr uspokoił się i można było już spacerować bez potrzeby zakładania na twarz ochronnej maski. Otworzyła masywne drzwi, a promienie oślepiły ją. Potrzebowała chwili, by wzrok przyzwyczaił się do wszechobecnej bieli, od której odbijało się słońce. Lekkie fale szumiały przyjemnie. Na ławeczce po lewej siedział niski, siwowłosy mężczyzna ubrany w brązowy kożuch i grube buty. Musiał w tym rejonie mieszkać od dawna, bo był dobrze przygotowany na panujące warunki.
W pierwszej chwili nie mogła w to uwierzyć. Tajemniczym nieznajomym okazał się mężczyzna, którego szukała od tak dawna. Powitał ją sam Hans Voralberg. Jego głos był ciepły, mieszający w przedziwny sposób znaczący już wiek z lekką nutą dziecinności. Powinna być podekscytowana. Szczęśliwa. Jej podróż była zakończona. Odnalazła go. W środku czuła jednak coś w rodzaju rozczarowania. Była przekonana, że ta wyprawa zaprowadzi ją w nieznane. Zabierze do dzikiej Syberii, gdzie czas jakby się zatrzymał przed setkami lat lub gdzie po prostu płynie sobie swoim własnym, leniwym rytmem. Chciała tego doświadczyć. Zobaczyć, co niezwykłego skrywa ta kraina, której nazwę słyszała tak często w ostatnim czasie.
Rozżalone serce musiało ustąpić miejsca racjonalnemu umysłowi. Wyjaśniła kim jest i czemu go szukała. Informację o śmierci siostry przyjął ze smutkiem, ale też spokojem. Rozumiał, że oboje byli już w wieku, kiedy koniec może przyjść w każdej chwili. Ucieszył się, że Kate zastąpiła jego krewniaczkę i przyprowadziła lokomotywę aż tutaj. Chciała przekazać mu dokumenty i dać czas do namysłu. Chodziło wszak o rodzinny majątek. Coś, co od wieków wyznaczało tempo i kierunek życia jego przodków. On tymczasem wziął pióro i zostawił swój ślad w miejscu podpisu.
Propozycja
Dostrzegł zdumienie na jej twarzy. Odparł tylko, że nie potrafi czytać, więc dłuższe trzymanie dokumentów nic by nie zmieniło. Najważniejsza dla niego była podróż, w którą zaraz miał ruszać u boku swojego Automatona Oscara. Walker sądziła, że go rozumie, choć wszystko teraz wydawało się wymykać granicom zdrowego rozsądku. Voralberg podziękował, pożegnał się i życzył wszystkiego dobrego. Na koniec zapytał jeszcze tylko, czy będzie mu towarzyszyć w dalszej podróży na wschód.
Rzucona niby mimochodem prośba była zaskakująca. W głosie konstruktora dało się wyczuć pewnego rodzaju oczekiwanie. Jakby spodziewał się, że Kate wsiądzie z nim do pociągu. Była bardzo wdzięczna za okazane zaufanie i propozycję, ale musiała wracać do Ameryki, by dokończyć zadanie z kancelarii.
Równo z tym, jak Voralberg, zamknął za sobą drzwi i zniknął za murami ośrodka wypoczynkowego, rozległ się dźwięk dzwonka telefonu. Marston był wściekły i gotów grozić konsekwencjami, ale Kate szybko go uspokoiła. W pierwszej chwili nie wierzył własnym uszom. Złość ustąpiła miejsca ekscytacji. Z głośnika posypały się gratulacje i pochlebstwa, a pracodawca uznał, że najlepszym wyrazem uznania dla talentu prawniczki będzie kolejna skomplikowana sprawa. Wyzwanie czekające na nią jak tylko wróci i dokończy sprawę Voralbergów.
Ruszając dalej
Kate podziękowała i rozłączyła się. Było jej miło, ale nie mogła pozbyć się uczucia, że jej poświęcenia i starania pozostały niedocenione. Były jak rozbłysk meteoru, który za moment zniknie w atmosferze codziennej pracy biurowej.
Niedługo później jej uszu doszedł dźwięk helikoptera, który zmierzał do Aralbergu. To jej środek transportu, którym dotrze na najbliższe lotnisko. Stamtąd tylko samolot, może jakaś przesiadka i będzie w domu. Znów zjawi się w kancelarii, w której jest tylko jedną z wielu. W mieście, w którym kiedyś miała partnera i przyjaciółkę i gdzie na pewno czeka z milionem opowieści matka, która ma nowego ukochanego. Czekało na nią życie, od którego zrobiła sobie ożywczą przerwę.
Czy chce wracać? Zadała sobie to pytanie raz jeszcze. Trzymała w dłoni lodowatą klamkę drzwi helikoptera i choć sprawiało jej to ból, zamarła w zamyśleniu. Pilot przyglądał się jej z uwagą. Zrozumiała, czego chce. Odwróciła się i popędziła molo w stronę ośrodka. Wpadła przez drzwi i potknęła się o krzesła jadalni. Minęła zaskoczonego Feliksa w recepcji i wybiegła na peron. Pociąg z Hansem właśnie ruszał w dalszą drogę na Syberię. Ostatkiem sił wskoczyła na schodki i poczuła jak zimny wiatr przybiera na sile wraz z rosnącą prędkością lokomotywy.
Jej wyprawa dopiero się rozpoczynała…
KONIEC
—
Syberia to produkcja otwierająca serię gier przygodowych, które przez wielu fanów gatunku uznawane są za jedne z najlepszych i najciekawszych z całej jego przepastnej historii. W oryginale wydana na komputery osobiste w 2002 roku, po nieco ponad dekadzie doczekała się odświeżenia w opisywanej tu wersji na PlayStation 3. Dziękuję za towarzyszenie mi podczas tej podróży, w ramach której mogliśmy powspominać historię napisaną przez Benoita Sokala i jego zespół. Co dalej będzie czekać Kate Walker? Odpowiedź przyniosą kontynuacje, które na pewno z czasem pojawią się w Gralingradzie. Do przeczytania!
Podoba Ci się moja twórczość i ten blog? Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Jeśli doceniasz moją twórczość, postaw mi kawę, która pomoże mi odkopywać i przypominać kolejne klasyki z przepastnej biblioteki historii gier! Dzięki z góry!
Aż mnie naszła ochota na Syberię, chyba zagram, dobry wpis 🙂
Dzięki serdeczne! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, jeśli udało mi się narobić Ci apetytu na Syberię tym opowiadaniem. 🙂