Grim Fandango #4: Przez las do Rubacavy

Grim Fandango blog

Powiadają, że w świecie umarłych nie ma uczuć. Nawet jeśli Calavera chciałby w to wierzyć, musiał przestać w chwili, w której jego rozpaczliwie bezbarwne losy przeplotły się z linią panny Colomar. Teraz musiał ją odnaleźć, co w pełnym pułapek i ślepych zaułków Skamieniałym lesie nie było sprawą prostą.

Demon bez serca

Glottis nie zamierzał ułatwiać zadania. Wystarczyła chwila nieuwagi Calavery, by jego demoniczny kompan za bardzo zaangażował się w rozmyślania o swojej sytuacji i obrawszy drogę na skróty, dotarł do przytłaczającego wniosku. Został bez pracy. Bez jedynej rzeczy, do której został stworzony. Stał się demonem bez celu.

Manny nie rozumiał znaczenia tej sytuacji do chwili, w której jego kompan i kierowca sięgnął do własnego wnętrza, by teatralnie wyrwać własne serce i wyrzucić je w odmęty lasu. Prosto w odnóża zadowolonych ze skarbu pająków. Dla Glottisa oznaczało to zapadnięcie w sen, który nieprzerwany przerodziłby się w wieczny spoczynek.

Glottis heart Grim Fandango

Trzeba było działać. Właśnie dla takich chwil Calavera wszędzie nosił za pazuchą swoją składaną kosę. Jego pozbawione mięśni ciało zupełnie nie interesowało lokalnych mięsożerców, więc skrzętnie z tego skorzystał, by dostać się do pajęczej sieci z sercem demona, a następnie za pomocą zaufanego narzędzia i znalezionej kości, wystrzelić je w bezpieczną przestrzeń.

Lek na bezradność

Pierwszy, nadprogramowy punkt programu wykonany. Mała przystawka do całej serii niezrozumiałych i wpisujących się w liczne relacje ze Skamieniałego Miasta zdarzeń.

Manny się spieszył. Czuł w kościach, że panna Colomar może być w niebezpieczeństwie. Obwiniał się za zaistniałą sytuację, bo przez własną ambicję skazał na samotną wędrówkę osobę, która powinna właśnie przekraczać bramy raju. Los złośliwie trzymał go tymczasem za kołnierz marynarki i zmuszał do bezradnego machania kończynami.

Przywrócenie do normalnego funkcjonowania Glottisa miało ten plus, że odzyskał kierowcę. Powinien szybko ruszyć naprzód w zmodyfikowanym karawanie, ale jego demoniczny kompan wskazał ku temu poważne przeszkody. Bez odpowiednich modyfikacji maszyna nigdy nie przedrze się przez wyboiste leśne ścieżki.  

Płonące bobry

To był zaledwie początek piętrzącej się góry problemów, za której szczytem czekały już śmiertelnie niebezpieczne płonące bobry. Drapieżne bestie czekające na niespełna rozumu śmiałków, z których kości będą mogły rozbudować swoją onieśmielającą i dziwnie chrupiącą pod butami tamę.

Bobry Grim Fandango

Manny sporo nabiegał się po samym lesie, nim do nich dotarł. Naszukał się właściwej drogi, żmudnie wbijając znak wskazujący na Rubacavę, podczas gdy jego druh wyczekiwał na okazję do opuszczenia labiryntu jaskiń w sercu Skamieniałego lasu. Kilkanaście prób później, ze zdobytym kluczem i skradzionymi kośćmi, Calavera mógł w końcu stanąć twarzą w twarz z morderczymi bobrami.

Szczęśliwie dla niego nie były to najbystrzejsze stworzenia. Podpuszczone wyrzucanymi kośćmi, wskakiwały prosto pod gaśnicę, która odbierała im płomienną osłonę ciała, eliminując z drogi kosiarza na pewien czas. Po trzykrotnej powtórce, zrobił sobie wystarczająco wiele miejsca, by spanikowany Glottis zgodził się przejechać po tamie i ruszyć dalej ku portowemu miasteczku Rubacava.

Z mopem w barze w Rubacavie

Podobnież prowadzą tam wszystkie drogi. Calavera wiedział, że Mercedes powinna była postawić tam stopę. Musiał ustalić, czy nadal jest na miejscu. Zamiast niej napotkał jednak jedynie gęstą jak mleko mgłę, przez którą omal się nie utopił. Gdyby nie ratunek stojącego na straży porządku w doku Velasco, jego misja zakończyłaby się szybko i bez happy-endu. Trudno o takowy, kiedy leży się zapomnianym na dnie akwenu wodnego, którego nie odwiedzają nawet straszone turbinami statków nieżyjątka morskie.

Flores Rubacava Grim Fandango

Manny jakimś sposobem przetrwał, a przy okazji nauczył się, żeby sprawdzać, gdzie kieruje swoje nogi. To niewiele zmieniało w jego sytuacji. Panny Colomar nigdzie nie było, a jego plan właśnie zbliżał się do ostatniej stacji na wymyślonej jeszcze w El Marrow linii. Los chciał jednak poznać dalszy ciąg tej historii. I tak Calavera wkrótce zastąpił przy mopie w obskurnym barze zdradzonego Celso, który nie widział już sensu w dalszym wyczekiwaniu na żonę. Teraz tylko musiał być dokładny i cierpliwy, a reszta powinna zacząć powoli składać się sama…

Grim Fandango to przygodówka uznawana przez wielu za jednego z najlepszych reprezentantów gatunku. Za opowieścią o kosiarzu Mannym Calaverze stoi słynący z poczucia humoru i dobrych pomysłów Tim Schafer oraz odpowiedzialna za wiele genialnych przygodówek ekipa LucasArts. Przypomnij sobie tę opowieść i wszystkie trudy zagadek obecnych w grze wraz ze mną w ramach opowiadania z Grim Fandango!

Następny odcinek relacji z gry Grim Fandango już wkrótce w Gralingradzie. Nie chcesz przegapić nowych materiałów? Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli przyjemnie czytało Ci się tę opowieść – postaw mi kawę, przyda się na następne zagadki z gry. 🙂

<— Trzeci odcinek historii z Grim Fandango: Manny i Sojusz Zagubionych Dusz

Piąty odcinek historii Manny’ego Calavery w Grim Fandango —>

<— Tu zaczyna się opowieść Grim Fandango

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.