GRID Autosport #5: Padok pełen emocji

GRID Autosport blog

Kilka udanych startów w zawodach przyniosło większą pewność siebie. Z młodszych i mniej doświadczonych kierowców zeszła presja, stres nieco zelżał, a na wierzch zaczęły wypływać aspiracje. Każdy chciał coś udowodnić.

Bez empatii

Brucevsky też uległ tej pokusie i już na starcie drugiego wyścigu na Brands Hatch dał się sprowokować rywalom z Team Kicker i Ravensportu. Obaj mocno nacisnęli, a on nie zamierzał dać się zepchnąć na sam koniec stawki, więc opóźnił hamowanie. Dużej dozie szczęścia zawdzięczał, że nie skończył wtedy zmagań w żwirze, samodzielnie eliminując się z walki o punkty.

Razer vs Kicker Brands Hatch

Kilkadziesiąt metrów później był już w pierwszej dziesiątce. Duży ścisk w środku stawki przy mocniejszym zakręcie spowolnił cały peleton i pozwolił Polakowi sprawnym manewrem wyminąć duże grono rywali. Z przodu było już luźniej i mógł skupić się na nadrabianiu strat do kolejnych celów, a następnie wyprzedzeniu ich rozsądnymi manewrami na zakrętach. Połknął Daniele Morettiego z Monster Energy Racing, odebrał pozycję Akselowi Bergowi z Cusco Racing. Krok za krokiem podążał za nim Aaron Westley z Ravensportu, pilnując, by niespodziewany konkurent do tytułu mu nie odjechał.

Pierwsze zwycięstwo w profesjonalnej karierze było blisko, ale Daniel Zieliński nie okazał rodakowi sympatii i nie pozwolił się wyprzedzić. Dwóch Polaków wpadło na metę wyścigu na legendarnym brytyjskim torze w odstępie kilkunastu metrów. Podium uzupełnił Westley.

– Dobry wyścig, gratulacje! – uśmiechnięty od ucha do ucha Zieliński rzucił do Brucevsky’ego zaraz po opuszczeniu samochodu.

– Dzięki, pięknie dowiezione, gratulacje – odwzajemnił uprzejmość kierowca Razera.

Drugi Brands Hatch

Czarny koń Eibach League?

Szef zespołu Jacob miał duże powody do zadowolenia po pierwszej rundzie i z pewnością nie żałował, że zakontraktował na ten cykl dwójkę Gomez i Brucevsky. 43 zdobyte punkty oznaczały, że Razer Motorsport był wiceliderem w kwalifikacji konstruktorów, ex aequo z Team Kicker. Niewielu się tego spodziewało przed sezonem. Ekipie wieszczono góra środek stawki, a i sami włodarze planowali wywalczenie piątego miejsca jako cel, który zadowoli sponsorów. 

Choć do końca pozostały jeszcze cztery wyścigi i dwa tory, więc euforia nie była wskazana, szef teamu nie krył entuzjazmu. – Cholera, może nawet narobimy stracha Ravensportowi, jak tak dalej pójdzie! – śmiał się w garażu, a jego nastrój udzielał się wszystkim mechanikom i inżynierom.

Do Portugalii Razer Motorsport jechał z łatką potencjalnego czarnego konia Eibach Touring Car League. Na Autodromo do Algarve i torze w wariancie GP miał udowodnić, że rzeczywiście aspiruje wysoko lub zdementować plotki i wrócić grzecznie do swojego miejsca w szeregu.

Obserwatorzy z uwagą przyglądali się treningom, starając się wyczuć sytuację przed drugą rundą. Niespodziewanie dobry występ Razera podkręcił rywalizację, co na pewno mogło podobać się kibicom i sponsorom. Ravensport musiał dokonać nowej analizy sytuacji, biorąc pod uwagę nieuwzględnianych wcześniej rywali. Z kolei Team Kicker, typowany na głównego konkurenta faworyta jeżdżącego bmw, miał teraz sporą zagwozdkę, bo nagle pojawiał się mu groźny przeciwnik w bitwach o punkty.

Partner na dnie

Kwalifikacje przyniosły niejednoznaczne odpowiedzi. Tak w każdym razem należało odczytywać wyniki obu kierowców Razera. Brucevsky uplasował się na trzeciej pozycji, za dwoma Ravensportami, z niecałą sekundą straty do zwycięzcy. Jego kompan, Gomez, przejechał tymczasem najlepsze kółko aż o 12,5 sekundy wolnej, co oznaczało najgorszy występ czasówki.

Kwalifikacje Algarve

Polski kierowca dusił w sobie rozczarowanie. Wracały demony przyszłości sprzed ledwie kilkunastu tygodni, gdy ciągnął za uszy zespół, a jego partner Moreau marnował kolejne szanse na niezły wynik punktowy. Tym razem to Gomez przyjmował rolę kuli u nogi, która prawdopodobnie pozbawi team szans na niezły wynik. Nic nie mógł jednak z tym zrobić, więc postanowił skupić się na sobie i nadchodzących zmaganiach.

Ciepłe południe w Portugalii, bezchmurne niebo. Kierowcy nie musieli martwić się o warunki do rywalizacji. Każdy mógł wycisnąć maksimum ze swojego samochodu. A przynajmniej spróbować.

Czerwone światła startowe zapalały się w miarowych odstępach. Wszyscy wstrzymali oddech. Za moment zgasły i stawka ruszyła. Silniki zawyły, koła zabuksowały i kolejne maszyny zaczęły szybko nabierać prędkości na prostej. Brucevsky znów nie spisał się zbyt dobrze i stracił miejsce na rzecz Kennedy’ego z Team Kicker. „Mr 4” nie rozczarowywał fanów, którzy polubili tę łatkę. On nie zamierzał jednak trzymać się jej zbyt mocno.

Szukanie okazji na torze w Algarve

Tor w Algarve nie ułatwiał manewrów ofensywnych, ale dobre wejście na prostą startową zapewniało przewagę prędkości w jej drugiej części, a tym samym otwierało szansę ataku. Brucevsky nie kombinował i dwukrotnie właśnie w ten sposób pokonał rywala przed sobą. Najpierw połknął Kennedy’ego, schodząc na wewnętrzną, a kółko później niemal identycznie wyprzedził kierowcę Ravensporta. Focus zespołu Razer spisywał się dobrze w Portugalii, a wypośrodkowane ustawienia zapewniały kierowcom solidną prędkość maksymalną i niezłe przyspieszenie.

Na decydującym kółku Polak spróbował nawet pokazać się mocniej prowadzącemu McKane’owi, ale ten zachował spokój i nie pozwolił sobie na błąd. Zwycięstwo znów było blisko, ale uciekło.

– Kapitalna robota, genialny przejazd! – zachwycał się inżynier wyścigowy.  

– Dzięki, dzięki, Focus się spisał.

Wyniki Algarve

Progres był widoczny gołym okiem i Brucevsky na tym starał się koncentrować. Wielu kierowców długo musiało czekać na swój pierwszy triumf w zawodach. Jego okazja też w końcu nadejdzie, a na razie musi po prostu robić swoje. Tak w każdym razie próbował to sobie tłumaczyć.

I być może nie czułby w ogóle presji z tego powodu i nie zadręczał się umykającymi mu triumfami, gdyby nie drugi wyścig na torze Autodromo do Algarve.

Partner na szczycie

Brucevsky udowodnił już parokrotnie, że potrafi znajdować optymalną trasę przejazdu w tłumie, co przydaje się przy zmaganiach, gdzie stawka rusza w odwrotnej kolejności. Tak było też w Portugalii, gdzie już na trzecim zakręcie ominął sprytnie korek i przesunął się z szesnastej na dziewiątą lokatę. Zostawił za sobą obijających się i walczących o każdy metr przestrzeni rywali, by ruszyć w pościg za grupą, która zdołała już nieco odjechać.

Ford Focus Autodromo do Algarve

Naciskał i czaił się za plecami konkurentów, a gdy tylko ci zbytnio zajęli się planowaniem ataku na przeciwnika przed sobą, nacierał z zaskoczenia, odbierając im cenne lokaty. Tak wskoczył do pierwszej szóstki, w której rozpoczynał finałowe kółko. Obok niego pędził rywal z Ravensportu. Kątem oka obserwował konkurenta, który wyraźnie chciał wykorzystać dobre wyjście na prostą startową, by zaatakować. Nie zamierzał pozwolić mu odjechać. Był bliżej wewnętrznej.

Do mózgu docierał naraz ogrom informacji. Dystans do zakrętu szybko się kurczył, z przodu przesuwały cztery inne samochodu, a na dziesiątej miał jednego z głównych rywali. Opóźnił hamowanie. Przeliczył się, nacisnął pedał o kilkanaście metrów zbyt późno. Focus był rozpędzonym czarnozielonym pociskiem, który w akompaniamencie piszczących opon szybko zwalniał. Zbyt wolno, by uniknąć kontaktu. Szczęśliwie dla obu kierowców, pocałunek maszyn okazał się nie na tyle groźny, by wyeliminować ich z dalszej rywalizacji. Stracili jednak na tempie i musieli pogodzić się z miejscami poza podium. Top 3 było na wyciągnięcie ręki, ale odjechało.

Pierwszy linię mety przekroczył tymczasem Diego Gomez, który gładko uporał się ze startującym przed nim Moreau z Oakleya, a później po profesorsku dowiózł zwycięstwo dla teamu.

Diego Gomez Wins

Nowy wróg

– Panowie, słów brakuje! Gomez, skubańcu, pięknie to dowiozłeś! Jesteśmy nadal wiceliderami! – Jacob zdawał się wydzierać nawet bardziej niż na Brands Hatch.

Brucevsky podszedł do zespołowego partnera i uścisnął mu mocno dłoń. Szczerze pogratulował. Zazdrość zamknął głęboko w zakamarkach umysłu, w ciemnym pokoju bez świateł. W tym momencie liczył się dla niego tylko sukces zespołowy. To sobie ciągle powtarzał. W każdej minucie.

– Dzięki, ładnie się uzupełniliśmy w Portugalii – odparł Gomez, wyszczerzając zęby.

Po spakowaniu swoich rzeczy, Polak wyruszył do samochodu, by podjechać jeszcze do hotelu. Na padoku spotkał McKane’a, który jak tylko go spostrzegł, przerwał konwersację z jednym z mechaników. Zawołał rywala, zwracając jego uwagę.

– Ej, chcesz się zabić?! Jak masz życzenie śmierci, to droga wolna, ale nie baw się w kamikaze! – rzucił. Wyraz twarzy był trudny do zidentyfikowania. Plasował się gdzieś pomiędzy złością, a pogardą.

– O co ci chodzi?

– O ten gówniany manewr, pajacu.

– Bujaj się! – Polak dał się ponieść emocjom.

– Ćwok – McKane ostatnie zdanie wypowiedział dość wyraźnie, by Brucevsky je usłyszał, choć patrzył już na swojego mechanika. Obaj kierowcy w tamtym momencie kipieli ze złości, ale przyjęli, że dalsza dyskusja nie ma sensu. Żaden nie był chętny i gotowy, by spróbować spokojnie wyjaśnić zdarzenie na torze.

Portugalia okazała się kolejnym ciekawym doświadczeniem zebranym przez młodego kierowcę. W świecie motorsportu ścierają się wielkie ambicje, a na padoku kipi tygiel emocji. Łatwo narobić sobie wrogów, trudniej zdobyć przyjaciół. Brucevsky wracał do hotelu, mając na obu listach po jednym nowym nazwisku.

GRID: Autosport to kolejna odsłona wyścigowego cyklu od ekspertów gatunku ze studia Codemasters. Tytuł jest duchowym spadkobiercą serii TOCA i pozwala wkroczyć w świat motorsportu, by sprawdzić się w szeregu różnych zawodów. Jak wypada gra i na co pozwala w trybie kariery? O tym przeczytasz w fabularyzowanej relacji w Gralingradzie!

Nie chcesz przegapić następnego odcinka? Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli przyjemnie czytało Ci się tę karierę – postaw mi kawę, przyda się przed następnymi zawodami. 🙂

<— Startuje Eibach Touring Car League w GRID: Autosport

Debiut na Mont-Tremblanc w GRID: Autosport —>

<— Zacznij lekturę od pierwszego odcinka opowieści z GRID: Autosport

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.