Final Fantasy 7 Remake #2: Świat slumsów
Pociąg zatrzymał się na peronie slumsów sektora siódmego. Gdy tylko otworzyły się drzwi, przerażeni podróżni wpadli w ręce wyczekujących ich powrotu bliskich. Wybuch reaktora w sektorze pierwszym wstrząsnął całym miastem i wszystkimi jego mieszkańcami. Także tymi, którzy każdego dnia walczą o lepsze jutro w slumsach.
Dwa światy Midgaru
Barret kazał stawić się w Seventh Heaven, barze prowadzonym przez Tifę, po odbiór zapłaty. Nim ruszyłem na miejsce poświęciłem chwilę na spojrzenie w górę. Wcześniej zbytnio skupiałem się na tym, co przede mną, patrząc bez większych emocji na zaniedbane domostwa, wszechobecny brud i ubóstwo panujące w slumsach. Teraz dopiero dostrzegłem przepaść dzielącą oba te, leżące przecież tak blisko siebie, światy. Zaawansowany technologicznie i korzystający z wygód świat na górze, ten Midgar z reklam i folderów, oraz ten prawdziwy, tętniący życiem i walczący o przetrwanie pod nim.
Majestatyczny i zapierający dech w piersiach widok. Bolesny i dający do myślenia.
Wąskimi ścieżkami dotarłem do centrum, gdzie stał wspomniany bar. Nazwa była stosowna – na tle okolicznych ruder rzeczywiście mógł przypominać iście anielsko zadbany obiekt. Neonowy szyld rozświetlał plac przed nim, kusząc do odwiedzin. Widać było, że ktoś dba o to miejsce.
Miło było ponownie spotkać Tifę. Minęło tyle lat, odkąd ostatni raz rozmawialiśmy w Nibelheim. Nie zamierzała najwyraźniej poprzestawać na załatwieniu mi jednej fuchy. Koniecznie chciała zatrzymać mnie w okolicy na dłużej. Pomogła mi więc znaleźć dach nad głową w pobliskim pensjonacie, a potem zadbała o przynoszące zysk zajęcia. Z taką towarzyszką u boku zacząłem, choć tego nie planowałem, budować swoją pozycję wśród lokalnej społeczności. Nie jest łatwo przestawić się na skalę problemów zwykłych ludzi, gdy ma się tylko doświadczenia z misji wykonywanych jako Soldier. Tifa jednak była cały czas blisko, motywując do ganiania kotków, wybijania szczurów i oczyszczania terenów opustoszałej fabryki. Sądzę, że gdyby nie ona, nigdy bym się takich „misji” nie podjął. A przy okazji zyskałem szansę, żeby przypatrzeć się długoletniej znajomej na polu bitwy.
Tifa i dawna obietnica
Tifa zawsze lubiła sport i była aktywna fizycznie, ale w Midgarze najwyraźniej nie traciła czasu i zadbała o swój trening. Szybka, zwinna i zaskakująco silna, walczyła ciekawym stylem łączącym kopniaki i pięści. Nie powiem, żebym był zaskoczony. Slumsy regularnie napadane są przez potwory, a i nie brakuje tu zbirów, których piękna i młoda kobieta potrafi zainteresować. Tifa miała też przecież całkiem popularny w okolicy bar, który na pewno niejeden raz odwiedzili nieco mniej kulturalni klienci. W takim środowisko trzeba umieć sobie radzić.
Spędzone razem godziny zaczęły przywracać mi parę wspomnień, które gdzieś umknęły w tych wszystkich minionych latach. Przypomniałem sobie o złożonej przyjaciółce obietnicy i tragedii, która ją spotkała. Dostrzegłem też w końcu, że za fasadą przyjaznych uśmiechów i dobrych słów, jest osoba zaniepokojona o losy bliskich i znajomych, z którymi dzieliła życie od wielu miesięcy. Wspierała Avalanche, ale obawiała się, że jej inicjatywy sprowadzą na ważne dla niej osoby ból i cierpienie. Wojna z Shinrą była igraniem z ogniem, więc miała wiele racji, bojąc się, co przyniesie jutro.
Barret jednak nie wyglądał na zainteresowanego dalszą współpracą i po naradzie wewnętrznej z członkami grupy oznajmił, że dziękuje za dalsze wsparcie najemnika. Nie przejąłbym się może tym tak bardzo, ale trochę martwił mnie fakt, że brak doświadczenia w boju sprowadzi na całą tę wesołą bandę śmierć, prędzej niż później.
Historia Jessie Rasberry
Choć wypadłem z szeregów Avalanche, Jessie postanowiła zwrócić się akurat do mnie z prośbą o pomoc. Skala eksplozji reaktora numer jeden nie dawała jej spokoju, więc chciała zmienić rodzaj zapalnika i zmodyfikować ładunki przed kolejnym atakiem. By tego dokonać, musiała włamać się do magazynu Shinry, a to wymagało skoordynowanej i precyzyjnej akcji. Były Soldier do takich misji nadawał się najlepiej, więc specjalnie nie zdziwiło mnie jej zapytanie. W zamian dostałem niezwykle cenną materię z Ifritem, bogiem ognia.
Szybko okazało się, że grupa wypadowa rozrosła się o Biggsa i Wedge’a, którzy przejrzeli zamiary swojej przyjaciółki. I tak wyruszyliśmy we czworo na motocyklach do strefy mieszkalnej dla pracowników Shinry, gdzie żyli rodzice Jessie. Już wtedy zaczęły się problemy, bo skany tożsamości wykryły nasze położenie i ściągnęły nam na karki patrole. Z nimi nie miałem zbyt wiele zachodu. Trudniej zrobiło się, gdy do zabawy włączył się ten dziwak Roche, inny Soldier, który najwyraźniej był uzależniony od szybkości i adrenaliny. Z przyklejoną do pleców Jessie i panikującymi Wedge’em i Biggsem obok musiałem się pilnować, a to sprawiało, że uliczny pojedynek z Roche’em przedłużył się o kilka minut. W końcu, sfrustrowany, oddałem stery pasażerce, a sam przeskoczyłem na jego wypolerowaną czerwoną maszynę i uszkodziłem jej silnik, wyłączając rywala z dalszego pościgu. Tak w każdym razie myślałem.
Okazało się, że pierwsza część planu zakłada wizytę w domu Jessie, podczas której będę musiał wykorzystać moment nieuwagi jej matki, by wykraść kartę dostępu należącą do drugiego z rodziców. To wtedy poznałem szczegóły dotyczące rodzinnej tragedii – ojciec Jessie był zaufanym pracownikiem Shinry, który wielokrotnie poświęcał prywatny czas na obowiązki. Przypłacił do utratą przytomności w miejscu, gdzie promieniowanie jest duże. W efekcie od lat leżał w śpiączce, nie dając znaku życia. To z kolei odbiło się na Jessie, która musiała zrezygnować z kariery aktorskiej w Gold Saucer. Z tego, co mówili Biggs i Wedge, miała szansę na sukcesy sceniczne.
Mogłem być pewny, że historie większości mieszkańców slumsów są podobnie przykre. Shinra nie brała jeńców i nie przejmowała się słabszymi, stawiając na swój dynamiczny rozwój. Była bezlitosna. Od zawsze.
Konfrontacja w magazynie Shinry – Cloud vs Roche
Umówiliśmy się, że Jessie da nam sygnał flarą, a my odwrócimy uwagę strażników, robiąc małe zamieszanie przy głównym wejściu. Ona tymczasem po cichu wykradnie potrzebne przedmioty z magazynu. Cóż, plan się mocno skomplikował, bo siły Shinry okazały się większe niż przypuszczaliśmy, a na domiar złego po kilku minutach na miejsce wpadł jeszcze Roche, wyzywając mnie na pojedynek. Narobiliśmy dużo hałasu, a ja mogłem w końcu zobaczyć w akcji Biggsa i Wedge’a, którzy jednak coś potrafią. Sam z kolei zyskałem szansę na przyzwanie Ifrita, który zanurzył w ogniu piekielnym parę maszyn Shinry.
Starcie z Roche’em zakończyło się remisem. Mężczyzna był zachwycony wyzwaniem, które napotkał i zapowiedział już drugą rundę, nim oczyścił mi drogę ucieczki i oddalił się z miejsca, zaśmiewając się wniebogłosy. Dziwak, ale znowu wśród Soldierów takich nie brakuje.
Po wszystkim wymknęliśmy się obławie i wróciliśmy do domów. Nie byłoby to łatwe, bo na miejsce zjechały liczne wojska korporacji, ale z pomocą przyszli sojusznicy z Avalanche. Wychodzi więc na to, że Barret dowodzi tylko małą komórką większej organizacji.
Jessie miała jeszcze parę niespodzianek. Czekał nas lot na spadochronach w parach oraz krótki spacer po pogrążonych w mroku slumsach. Gdyby nie to całe tło misji, pomyślałbym, że dziewczyna chciała mnie zabrać na randkę. Jednego byłem pewien, z pewnością nie należała do tych kobiet, które kryją się ze swoimi uczuciami. A może była to tylko jej popisowa rola, na którą się naiwnie złapałem?
Długo wyczekiwany remake Final Fantasy VII przedstawia wydarzenia w mieście Midgar, odsłaniając nowe wątki dotyczące losów Clouda i spółki. Zakochany w oryginale, z radością rzuciłem się w wir przygody, z której relacje możecie czytać w Gralingradzie. Kolejne odcinki już wkrótce!
Jeśli nie chcesz przegapić następnej części lub innych opowiadań na bazie gier, odwiedzaj bloga Gralingrad. Możesz też obserwować go na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube lub wspomóc stronę na Patronite. Dzięki!