Red Dead Redemption 2 #22: Jest nas coraz mniej

RDR2 fanfic

Nie jestem w stanie nawet określić, które z ostatnich wydarzeń wstrząsnęło mną najbardziej. Czy porwanie małego Jacka, czy śmierć Hosei na naszych oczach, czy tragedia tych wszystkich niewinnych ludzi w Guarmie, czy może diagnoza o śmiertelnej chorobie. Każdy dzień przynosi kolejne uderzenie, po którym mój świat trzęsie się w posadach. Czuję, że koniec jest już bliski.

Oszalała z miłości

Nie musieliśmy się długo zastanawiać, skąd pinkertonowie wiedzieli o naszym planie napadu na bank w Saint Denis. Zdradziła nas Molly. Odtrącona przez Dutcha, beznadziejnie zakochana w mężczyźnie, który postanowił życie poświęcić swoim ambicjom, dała upust złości w najgorszy możliwy sposób. Widziałem rozpacz i szaleństwo w jej oczach i słyszałem głęboki żal w każdym wypowiadanym słowie. Było mi jej szkoda, ale inni nie dostrzegli tej osobistej tragedii. Pani Grimshaw zakończyła rozdział historii naszego gangu strzałem ze strzelby, który rozerwał wnętrzności zdrajczyni.

Nie ona jedna opuściła nasze szeregi w ostatnich dniach. Osobiście przegnałem Straussa, mając dość jego pozbawionego resztek moralności biznesu. Czara goryczy się przelała. Wysłany po odbiór kolejnych długów, napotkałem tylko ludzi, którzy resztkami sił próbują trzymać się życia. Rodziny pozbawione ojców i mężów. Zakochanych, którzy bez środków, starają się przeciwstawić zwyczajom ustalonym przez możnych i potężnych. Tacy ludzie gotowi są wykorzystać każdy promyk nadziei, a Strauss okrutnie na ich uczuciach grał, by później moimi rękami gasić tlącą się iskierkę wiary dla paru marnych dolarów. Już dawno powinniśmy go z Dutchem przepędzić.

Arthur Morgan diary

Małe gesty

Może jestem naiwny, ale ostatkiem sił próbuję zrobić coś dobrego na tym świecie. Nie szukam przebaczenia i okazji na odkupienie, bo na to jest za późno i cokolwiek bym nie zrobił, nie zasługuję na nie. Chcę jednak zrobić różnicę w życiu innych, dla których los też nie był łaskawy. Może gdybym wcześniej zaczął się zastanawiać nad swoim życiem, nie zostawiłbym za sobą ścieżki usłanej trupami i nie umierałbym właśnie na gruźlicę. Może też z Dutchem i Hoseą prowadzilibyśmy naszą grupę ku bardziej świetlanej przyszłości.

Brzmię, jakbym pogodził się z losem i był gotowy poddać, ale choć sił coraz częściej brakuje, zamierzam walczyć. Micah omotał już Dutcha i namówił go nawet na zamach na życie Cornwalla. Podobnież mają plan, chcą narobić dymu i szumu, żeby dać nam czas i okazję na ucieczkę, ale ja dostrzegam w tym nieco inne pobudki. Zemstę i nikomu niepotrzebną heroiczność. Dutch regularnie przypomina mi, żebym spojrzał szerzej na konkretne wydarzenia i otaczający nas świat. Tylko co to zmieni? Co to nam da?

Wolę pomóc wdowie, która straciła męża i walczy o przetrwanie na Dzikim Zachodzie, ucząc ją strzelać i skórować zwierzęta, bo to namacalny gest, który robi różnicę tu i teraz. Dutch tymczasem niczym Marko Dragic stara się zmienić świat, wskazując mu nowy kierunek. Obawiam się, że skończy się to równie źle, jak w przypadku profesora, który poświęcił lata życia na badania nad mechanicznym człowiekiem, by dać się zamordować i ukraść sobie dzieło.

Pomioty Murfeego

Obozujemy nieopodal jaskiń, w których do tej pory ukrywały się Pomioty Murfeego. Gang kanibali i psychopatów terroryzujący te rejony. Znaleźliśmy kolejnego wroga, który z chęcią wyrżnąłby nas co do jednego. Od momentu odbicia Marstona z wyspy na wschód od Saint Denis, jesteśmy ścigani listami gończymi zezwalającymi na dostarczenie do biura szeryfa choćby naszych zwłok. Dutch wściekł się, że z Sadie przeprowadziliśmy akcję ratunkową za jego plecami. Nie rozumiem, jak mógł zwlekać, gdy czas Johna dobiegał końca. Chłopak mógł zawisnąć lada dzień, podczas gdy on szukał sposobu na zdobycie pieniędzy potrzebnych na ucieczkę. Jeszcze trochę i nie będzie z nimi komu uciekać.

RDR2 Baloon

Wzięliśmy więc z Sadie sprawy w swoje ręce. Najpierw towarzyszka wsadziła mnie do balonu, by z powietrza przeprowadzić potrzebny rekonesans, a później ramię w ramię odbiliśmy Marstona i uciekliśmy żywi do obozu. Zaczynam gubić się w tym, ile już razy ta niepozorna kobieta uratowała naszą grupę lub poszczególnych jej członków, odkąd odbiliśmy ją z rąk O’Driscolli tamtego mroźnego wieczora. Jak to jedna mała decyzja potrafi wpłynąć na losy wielu ludzi.

Red Dead Redemption 2 to utrzymany w klimatach Dzikiego Zachodu sandbox, w którym poznajemy losy gangu Dutcha van der Linde’a. Swoje wrażenia z przygody spisuję w formie notatnika głównego bohatera, Arthura Morgana. Jeśli podoba Ci się ten fanfic, odwiedzaj Gralingrad regularnie, a nie przegapisz kolejnych odcinków. Obserwuj profile bloga na
Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite.

<—- Poprzedni odcinek Następny odcinek —>

<—- Początek opowiadania

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.