Red Dead Redemption 2 #20: Wszystko się popieprzyło
Dlaczego ja zawsze muszę mieć w takich sprawach rację. Mówiłem, żeby uważać na Brontego, bo to hiena i przebiegły lis w jednym, ale i tak musieliśmy dać się złapać w jego sidła. Zmęczenie ciągłą ucieczką osłabiło naszą zdolność rozsądnej oceny sytuacji, a najgorsze w tym wszystkim, że zapłaciliśmy za to najwyższą cenę.
Płynąc gdzieś
Wszystko się popieprzyło. W stosunku do obecnej sytuacji nawet nasz przystanek w Valentine czy postój w górskiej osadzie u szczytu gór były lepsze. Piszę te słowa z pokładu statku, który płynie Bóg jeden raczy wiedzieć gdzie. Jesteśmy tu z Dutchem, Micah, Billem i Javierem.
Hosea nie żyje. Lenny nie żyje. John siedzi w więzieniu. Nie mamy bladego pojęcia, co z resztą naszego gangu. Czy zdążyli uciec z Shady Bell nim dotarli tam pinkertoni? A może zostali wymordowani przez mających dość ciągłej gonitwy stróżów prawa? Może naszą nieobecność właśnie wykorzystują O’Driscolle, przypuszczając kolejny atak? My tymczasem jesteśmy setki kilometrów od brzegu i z marnymi perspektywami.
Śmierć Hosei
Z jednej strony jestem wściekły na Dutcha. Z drugiej odczuwam ulgę, że nadal tutaj z nami jest. Mógł zginąć, gdy Bronte wpakował nas w zasadzkę na stacji kolejowej i gdy cudem wyszliśmy cało z późniejszej ucieczki tramwajem po ulicach miasta. Mógł paść trupem od kul w tym przeklętym banku. Ale jest nadal z nami. Fizycznie. Boję się jednak, jak odbije się na jego psychice ta ostatnia seria porażek. Miał zabrać nas na Tahiti, gdzie zostaniemy spokojnymi farmerami, a zamiast tego widział, jak Milton posyła śmiertelny pocisk przez klatkę piersiową Hosei, z którym jeździł po Dzikim Zachodzie przez wiele lat.
Biedny Hosea. Nie zasłużył na taki los. Widok uchodzącego z niego życia zapamiętam do końca swoich dni. Milton udowodnił, że propozycja z Rhodes była ostatnią. Nie będzie kolejnych układów, żadnych negocjacji. Zaczął ostatnią rozgrywkę i to on rozdaje w niej karty. A widnieje na nich tylko symbol śmierci. Obraz upadającego od strzału z bliska Lenny’ego, którego zaskoczyli pinkertoni podczas ucieczki, był najbardziej przykrą rzeczą, jaką widziałem od lat. Znów walczył jak lew, znów wydawał się momentami nieśmiertelny. Miał przed sobą całe życie. W ciągu ledwie kilku tygodni straciliśmy Seana, Kierana, Hoseę i Lenny’ego. Dzielnych towarzyszy, dobrych strzelców. Przegrywamy tę partię, a powtórki i rewanżu raczej nie będzie.
Czy wrócimy do Ameryki?
Nie wiem, co stanie się za chwilę. Czy wrócimy jeszcze kiedykolwiek do Ameryki? Dutch ma ze sobą trochę zabranego z banku złota i zamierza wykorzystać je, by uratować resztę bandy, jak tylko sytuacja nieco przycichnie. Oby tylko było kogo ratować, bo pod naszą nieobecność w obozie zostali pani Grimshaw, Wujek, Wielebny czy Sadie. Możemy tylko wierzyć, że nie zrobią niczego głupiego i nie dadzą się zaskoczyć.
Opuściliśmy Saint Denis w pośpiechu, kryjąc się przed obławą. Nikt z nas tego planował i nie był na to przygotowany. Czy zamknęliśmy wszystkie sprawy? Raczej nie. Bronte może nie żyje, utopiony przez Dutcha w bagnach Lemoyne i rzucony na pożarcie aligatorom, ale to przecież był tylko akt zemsty, a nie element misternego planu.
Chciałbym trochę odetchnąć i choć przez moment poczuć się bezpiecznie, ale jednocześnie nie uśmiecha się mi wyjazd na jakąś odludną wyspę, gdy za mną tyle otwartych spraw. Że też ten świat musiał stać się taki niegościnny. Już nawet natura, z tymi czyhającymi na bezbronnych watahami wilków, krokodylami, kojotami i niedźwiedziami wydaje się nam bardziej przychylna niż cywilizacja. Uszliśmy cało ze spotkania z królem bagien, a głupi napad na bank pozbawił życia dwóch członków naszej grupy. Musimy…
Red Dead Redemption 2 to utrzymany w klimatach Dzikiego Zachodu
sandbox, w którym poznajemy losy gangu Dutcha van der Linde’a. Swoje
wrażenia z przygody spisuję w formie notatnika głównego bohatera,
Arthura Morgana. Jeśli podoba Ci się ten fanfic, odwiedzaj Gralingrad
regularnie, a nie przegapisz kolejnych odcinków. Obserwuj profile bloga
na
Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite.