Przygoda FIFA Street #2: Jesteście beznadziejni
Przyjaciele od kilku minut siedzieli w zamyśleniu w swoim pokoju w akademiku. Patrzyli przed siebie, tonąc w myślach, podczas gdy leciwy wiatrak prowadził z góry przegraną walkę o zmniejszenie temperatury wewnątrz. Dwie muchy toczyły zażarty powietrzny pojedynek nad resztkami drugiego śniadania.
Idziemy? – zapytał ponownie Marek. Ton jego głosu wyraźnie wskazywał, że podporządkuje się każdej decyzji kompanów. Chce po prostu zrzucić z siebie ciężar wyboru. W sumie niewiele nam szkodzi – odparł Brucevsky – może zobaczymy jeszcze więcej dziwnych trików niż rano.
No dobra, czemu nie – potwierdził Tomas.
W ten sposób trzech do tej pory żyjących z dala od świata ulicznego futbolu mężczyzn postawiło właśnie pierwsze kroki w świecie FIFA Street.
Na miejscu przywitał ich mały tłum ubranych na sportowo facetów, którzy stali rozdzieleni w grupkach po trzech. Jedni dyskutowali i zaśmiewali się z czegoś, inni przyglądali się pokazom techniki jednego z kompanów, a jeszcze inni wymieniali podania na kilku metrach betonowego boiska. Znajomy z rana od razu wypatrzył trójkę gości i powitał z uśmiechem.
Super, że przyszliście, bo akurat brakuje nam czwartej drużyny do mini-ligi – rzucił. Spojrzeli po sobie wyraźnie zaskoczeni. Mamy zagrać? – zapytał niepewnie Brucevsky. A co Wam szkodzi? Przecież i tak już tu jesteście – rezolutnie odparł krótko ostrzyżony mężczyzna. A tak w ogóle to jestem Willy – dodał, odchodząc z piłką w ręce w stronę boiska. Za moment wszyscy zgromadzeni wiedzieli już o nowej ekipie w stawce.
To było bardziej żałosne widowisko od kota w kapciach wypuszczonego na lodowisko. Brucevsky, Tomas i Marek dostali wciry od wszystkich rywali, przegrywając szybko i bez klasy. Na pewno nie pomógł im fakt, że na siłę dokoptowano do ich składu Domagoja, dużego Chorwata, by pełnił rolę bramkarza. Nie czuł się w tym fachu zbyt pewnie i niewiele pomagał mu fakt, że samą powierzchnią ciała zajmował ponad siedemdziesiąt procent bramki. Przeciwnikom sprawiało wielką frajdę celowanie w pozostałe trzydzieści procent.
O dziwo jednak trójka przyjaciół nie poczuła zniechęcenia. Wprost przeciwnie, złapała bakcyla, nie mogąc wyjść z podziwu dla wybitnej techniki oponentów i efektowności całej dyscypliny. A w ten sposób zyskali uznanie rywali, którzy potrafią rozpoznać zafascynowanych zmaganiami FIFA Street. Willy też to widział. Sam przed laty był w podobnym miejscu. Potrzebna wam pomoc, bo jesteście w tym na razie beznadziejni. Odezwijcie się do mnie jutro, a dam wam namiary na Solariego. On nauczy was podstaw gry – zaproponował.
Słońce już niemal zniknęło za horyzontem, choć dla wracającej do domu trójki nie miało to specjalnego znaczenia. Wszyscy próbowali zidentyfikować to dziwne uczucie, które towarzyszy im od kilku godzin. Wirus FIFA Street już rozprzestrzeniał się po ich organizmach.
Przygoda FIFA Street to opowiadanie inspirowane grą FIFA Street. Zobacz świat ulicznego futbolu z innej perspektywy. Zaglądaj regularnie do Gralingradu, by nie przegapić następnych odcinków! Obserwuj też profile Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube, by nie minąć innych ciekawych treści i dołączyć do jedynej takiej społeczności! A jeśli podobają Ci się moje opowiadania i kariery – możesz też wesprzeć mnie na Patronite.