Moja kariera w FM 2016 #94: Kto pod sobą dołek kopie
Paris FC ponosi szóstą porażkę w sezonie i zajmuje miejsce niebezpiecznie blisko strefy spadkowej. Ambitne plany można już wyrzucić do kosza, to otwarty kryzys PFC. Na Brucevsky’ego spadają gromy, a podstawowy zarzut to fatalna polityka transferowa. Odejście Khaloui i Dembele przed sezonem na pewno nie pomogło drużynie, a trener tych dziur nie załatał, co skutkuje obecną słabą formą.
Obudziłem się zlany potem. To był tylko zły sen. W tajlandzkim hotelu nie czułem się jak w domu, choć pod względem komfortu nie miałem prawa narzekać. Z coraz mniejszym entuzjazmem podchodziłem do tego pomysłu władz, by przed sezonem wybrać się na pierwsze w historii azjatyckie tournée i nieco wypromować markę Paris FC. Za wiele do gadania nie miałem, bo skoro wskoczyliśmy do europejskiej czołówki, to trzeba było się odnaleźć w nowej roli. Gdzieś z tyłu głowy kołatała się jednak myśl, że na tych wszystkich podróżach marnujemy tylko czas. A przecież sezon zaczynaliśmy stosunkowo wcześnie, bo od Trophee de Champions z PSG.
Kilka dni promocyjnego jeżdżenia po Tajlandii zleciało błyskawicznie. Do domu wracaliśmy zmęczeni, choć zadowoleni, bo lokalne gwiazdy ograliśmy bez straty gola i znowu błyszcząc w ofensywie. Już we Francji na tapet wskoczył temat transferu Le Permentiera. Stoper podszkolił się przez poprzednie pół roku w Nicei i wrócił do nas jako gracz o poziomie godnym Ligue 1. Wraz z Calabresim, Del Fabro i Amiotem miał zadbać o nasze tyły. Taki w każdym razie był wstępny plan, ale na starcie okresu przygotowawczego dokooptowałem też do pierwszej jedenastki młodych Ongendę i Wallina z rezerw, co by nabrali nieco formy i pokazali się po paru miesiącach aklimatyzacji w rezerwach. Obaj wypadali nie najgorzej.
To dało mi do myślenia, gdy ze Standardu Liege przyszło zapytanie o wypożyczenie Le Permentiera. Skonsultowałem ten temat ze współpracownikami, którzy stanowczo przeciwko temu oponowali, przypominając nadchodzącą walkę na kilku frontach. No dobra, obłożenie terminarza to jedno, ale nasz wychowanek musi grać, by osiągnąć szybko poziom, który przewidują mu skauci – skomentowałem – czy nie lepiej więc, żeby grał pełne mecze w Belgii co kilka dni?
I zastąpi go niby Ongenda? – usłyszałem odpowiedź asystenta. Podstawowa trójka jest sprawdzona, on będzie łatał dziury – odparłem.
Charles, jak wygląda baza treningowa Standardu? – rzuciłem do szefa skautingu. Wzorcowo – skwitował krótko. No to postanowione. Tam będzie miał nawet lepsze warunki – zakomunikowałem. Wracając do domu, przez myśl przemknęła mi myśl, że może właśnie takie transfery sprawią, że PFC się rozsypie, a mój koszmarny sen sprawdzi. Nie, to nie możliwe. Przecież nie dokonuję rewolucji w składzie, a jedynie malutkie zmiany. Przecież to tylko młody talent, a nie gwiazda pierwszego składu. Prawda?
Nie przegap nowego epizodu – obserwuj profile Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube, by nie minąć kolejnych materiałów! A jeśli podobają Ci się moje opowiadania i kariery – możesz też wesprzeć mnie na Patronite.