Moja kariera w FM 2016 #95: Na poważnie z Newcastle Utd

Ostatni tydzień okresu przygotowawczego był dla mnie kluczowy. Wyczekiwałem go z niecierpliwością, bo właśnie wtedy spodziewałem się uzyskać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.

Po powrocie z Tajlandii, z tournée, które mogłem uznawać za całkiem udane, Paris FC czekały tylko trzy dni pracy w stolicy Francji. Później łapaliśmy kolejny samolot, kierując się na Wyspy Brytyjskie, gdzie już szykowała się na nas jedenastka Newcastle United. Zdecydowanie najtrudniejszy i najwyżej notowany z zakontraktowanych na lato przeciwników. To miał być test, który da odpowiedź, czy ofensywna i zostawiająca dziurę w środku pola taktyka ma w ogóle rację bytu.

Jeszcze przez telefon uzgodniłem z trenerem Srok, że gramy na poważnie i wystawiamy możliwie najsilniejsze na ten moment kadry. Czułem, że mogę mu zaufać, bo sam traktuje to spotkanie kontrolne serio. Gdy na rozpisce składu zobaczyłem nazwiska Bale’a, Mitrovicia i Thauvina uśmiechnąłem się pod nosem. Chłopaki dostaną wycisk, a ja poszukiwane odpowiedzi – skwitowałem pod nosem.

Obaj dotrzymaliśmy umowy ze składami, obaj nastawiliśmy swoje drużyny na poważny bój. Nie wszystko było jednak w naszych rękach. Mecz mógł jeszcze ułożyć się tak, że wynik tego eksperymentu zostałby wypaczony. Wystarczyła choćby głupia czerwona kartka. Albo „dzień konia” jednego z bramkarzy. Po pierwszych dwudziestu minutach wszystko wskazywało, że takowy ma wystawiony przeze mnie Simone Festa. Włoch nie tylko sparował kilka dobrych strzałów, ale nawet uratował nam prowadzenie, broniąc rzut karny Sissoko. Na szczęście za moment jego vis-a-vis Tim Krul też wszedł na odpowiednio wysokie obroty. Mimo to nie był w stanie poradzić sobie z wymierzonymi do centymetra strzałami Hody i Camary.

Potyczka na St. Mary’s Stadium musiała się podobać kibicom. Futbol na wysokim poziomie, ofensywna gra z obu stron, sporo popisów techniki i jeszcze dwaj będący w gazie bramkarze. Dowieźliśmy cenne zwycięstwo 3:1, a moi asystenci wynotowali dobre kilka kart A4 uwag i obserwacji. Będzie sporo materiału do analiz.

Na koniec okresu przygotowawczego czekał nas tradycyjny spacerek z pół-zawodowcami. Tym razem wybór padł na FC Dieppe. 12:0 było popisem i okazją do psychologicznego podbudowania się przed nadchodzącym bojem z PSG w Trophee de Champions. Co mnie szczególnie ucieszyło to liczba nazwisk na liście strzelców. Nie tylko Jung czy Ba, nie tylko Camara i Khaloua, ale też Silva czy Feham. Mając taką grupę zawodników, potrafiących trafić do bramki, jest czym zaskakiwać. Pytanie, czy siły i możliwości wystarczy im, by robić to regularnie i na dużo wyższym poziomie?

Nie przegap nowego epizodu –  obserwuj profile Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube, by nie minąć kolejnych materiałów! A jeśli podobają Ci się moje opowiadania i kariery – możesz też wesprzeć mnie na Patronite.

<——- Poprzedni odcinek  Następny odcinek —–>

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.