Patapon #1: Powrót wszechmocnego
Bóstwa nie mają wakacji? Jeśli bóg nie mógłby pozwolić sobie na chwilę wolnego, nikt nie zasługiwałby na czas przerwy od katorgi dnia codziennego. Przyznaję więc, że po doprowadzeniu pociesznych Pataponów na sam szczyt rozwoju cywilizacyjnego, postanowiłem, że i mnie należy się odrobina wytchnienia. Nie spodziewałem się, że chwilowa – licząca ot parę wieków – nieobecność wystarczy, by harmonia zamieniła się w chaos. Gdy pewnego dnia przypomniałem sobie o moich małych wyznawcach i zajrzałem w znajome rejony, nigdzie nie mogłem usłyszeć radosnego „Pata-pata-pata-pon”.
Zstąpił w ostatniej chwili
Potrzebowałem chwili, by pojąć, co się wydarzyło. Pozostawione bez mojej boskiej opieki Patapony zupełnie się zagubiły. Ze zdobywców zmieniły się w nieporadnie szukających drogi wędrowców. Zamiast mądrych posunięć, zaczęły popełniać błędy za błędami, tracąc swoją pozycję na rzecz zyskujących śmiałość konkurentów. Świat nie zamierzał kłaść się im do stóp. Wprost przeciwnie, robił wszystko, by rzucić biedne istoty na kolana.
Powróciłem do nich w ostatnim momencie. Przymierające głodem, uwięzione na skrawku terenu, który z każdym miesiącem był coraz mniej gościnny, Patapony zmierzały ku zagładzie. Nie mogłem dopuścić, by ich historia zakończyła się w taki sposób. Przyszła pora, by znowu wybić radosny rytm. Najpierw jednak musiałem dopełnić boskich formalności – tak, te męczą nawet stwórców światów – i podpisać kontrakt, co by kadry nie zsyłały na mnie nieprzyjemnie piekących gromów.
Zdążyłem w ostatnim momencie. Akurat pewien wygłodniały dinozaur próbował dopaść jednego z wciąż głęboko wierzących Pataponów.
Wejrzał w domy wiernych
Pata-pata-pata-pon! Wybiłem rytm do marszu i popędziłem go wraz z dwoma odnalezionymi wojownikami ku bezpieczeństwu. Razem dotarliśmy do Patapolis. Niegdyś stolica ludu tętniła życiem i zachwycała rozmachem. Każdy kamień opowiadał historię triumfów i podkreślał niezłomną wiarę w bóstwo, które ich prowadziło. Teraz była to maleńka wioska, której mieszkańcom brakowało sił, by choćby błagalnie spojrzeć w niebo. Miejscowa kapłanka Meden ucieszyła się na mój widok. Oddała mi cześć, jak nakazują dobre maniery, a potem błagalnym tonem poprosiła o pomoc w zdobyciu jedzenia. Patapony przymierały głodem, a o pustych brzuchach nie można myśleć o wielkich zwycięstwach i zaznaczających swoje miejsce na kartach historii podbojach. Od czegoś trzeba zacząć, pomyślałem wtedy i zabrałem garstkę wojowników na pobliską polanę.
Szybko zacząłem przypominać sobie podstawy. Patapony były utalentowanymi wojownikami, ale uzależnionymi od wybijanego im na magicznych bębnach rytmu. Bez tego nie potrafiły utrzymać dobrego tempa marszu czy zarzucić celu oszczepami. Były bezradne, co tłumaczyło, dlaczego pod moją nieobecność znalazły się na skraju wyginięcia. Wróciliśmy z polowania z dwoma wozami mięsa, a ja postanowiłem bliżej przyjrzeć się sytuacji wokół Patapolis.
Niegdyś dumna stolica przypominała ruinę. Z setek mieszkańców zostało ich może kilkunastu. Przyczynę łatwo udało się ustalić. Wokół powstały mury i strażnice wybudowane przez czerwonookich Zigotonów, którzy zupełnie zdominowali Patapony. Tylko uwolnienie się z tego zaciśniętego niczym pętla na szyi kręgu pozwoli małej cywilizacji odetchnąć i odzyskać szanse na dawny blask. Mając tę świadomość, ruszyłem z grupą uzbrojonych w oszczepy Yariponów do walki. Mieliśmy po swojej stronie niewątpliwy atut, jakim było zaskoczenie. Zigotony nie spodziewały się ataku i zniwelowały straże do minimum. Nawet jednak to nie dałoby nam zwycięstwa, gdyby nie przyzwany przez mnie z zaświatów duch legendarnego Tatepona, którego umiejętność walki toporem nie miała sobie równych. Bez wysiłku przebił się przez niewielkie oddziały wroga. Patapony zrobiły ważny krok ku wolności.
Gromem w Zigotona
W społeczności Zigotonów legendy o wielkich podbojach Pataponów najwyraźniej były nadal żywe, bo szybko zorganizowały kontratak. Niedługo po powrocie do Patapolis Meden oznajmiła, że obserwatorzy dostrzegli szykujące się do inwazji siły czerwonookich. Nie było wyjścia. Zmęczone jeszcze niedawnym bojem Yaripony, wspierane przez nowych towarzyszy, dwa małe Tatepony, musiały ponownie stanąć do walki. Szybkość naszej reakcji okazała się kluczowa. Zigotony zmieniły plan i z frontalnego ataku przeszły do przygotowywania zasadzki. Nieudolnego przygotowywania zasadzki, bo ukryte za krzakami oddziały dało się wypatrzyć z daleka. Bitwa była krwawa i trudna, a ja dotkliwie odczułem, jak bardzo osłabione są Patapony po latach mojej nieobecności.
To wlało w moje serce wiele obaw, tym bardziej, że Meden wspomniała o czekającym na naszej drodze forcie Zigotonów. Twierdzy, w której gromadziły się duże siły czerwonookich i skąd rządzili sporym, zajętym przez siebie terenem. Yaripony i Tatepony nie wyglądały na pewny sposób, by zdobyć tak ważny obiekt wojskowy. Kto jednak, jak nie sam stwórca, miał ich poprowadzić do takiego sukcesu na miarę osiągnięć ich przodków?!
Bóg strzały nosi
Wyruszyliśmy więc o świcie, licząc na dodatkowy atut w postaci zaskoczenia o śniadaniu. Równy marsz szybko doprowadził nas w okolice fortu. Widziałem gotowość i wolę walki w oczach moich małych poddanych, ale obawiałem się, czy stoją za nimi wystarczające zdolności bojowe. I wtedy zyskaliśmy jakże potrzebną pomoc. Znakomity łucznik, Yumipon, przywołany moimi myślami, dołączył do wojsk, by zasypać fort gradem strzał. Przypomniałem sobie wtedy, jak przed wiekami grupa tych znakomitych strzelców potrafiła zakryć słońce strzałami, wywołując przerażenie w szeregach wroga.
Upadający fort Zigotonów był ledwie preludium. Inwokacją naszej pisanej na nowo legendy o wielkim stwórcy, wspaniałym wodzu i jego oddanych Pataponach. Inne zamiary miał jednak Gong, jeden z najpotężniejszych Zigotonów, już szykujący się, by zmiażdżyć ten niezrozumiały bunt…
—
Patapon to wyjątkowa gra rytmiczno-strategiczna wydana ekskluzywnie na PSP w 2007 roku, w której przejmujemy rolę bóstwa prowadzącego nację małych wojowników ku glorii i chwale. Utrzymany w specyficznej stylistyce tytuł wyróżnia się unikalną mechaniką zabawy oraz głębią, która skrywa się pod pozornie prostymi założeniami. Co oferuje i jaką historię opowiada? O tym możesz przekonać się z opowieści na bazie gry, którą znajdziesz w Gralingradzie!
Podoba Ci się moja twórczość i ten blog? Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Jeśli doceniasz moją twórczość, postaw mi kawę, która pomoże mi nie zgubić rytmu publikacji! Dzięki z góry!