Moja kariera w PES2017 #40: Amunicja została na San Siro
CF Madrid próbuje nadawać tempo wyścigowi po scudetto w Serie A i przebrnąć przez ćwierćfinał Pucharu Włoch. Brucevsky ma kolejne powody do stresów, bo jego ekipa nie przestaje fundować thrillerów, a inni trenerzy coraz lepiej przykładają się do pracy, gdy chodzi o ustawienie swoich ekip na mecz z liderem ligi.
10 lutego
Dwa pewne zwycięstwa nad znanymi markami umocniły CF Madrid na szczycie. Roma po jednym potknięciu miała stratę czterech punktów, a dalej była już przepaść. Juventus z dwudziestopunktową stratą wydawał się poza grą. Jak na razie nasz rejs po scudetto wydawał się przebiegać zgodnie z planem.
14 lutego
Masz swoje 5:0 – powiedziałem do siebie wkurzony, stojąc przy linii bocznej i obserwując kolejne bezskuteczne próby strzelenia gola Fiorentinie przez moich podopiecznych. Takie pogromy, jak ten niedawny z Milanem, mają swoje konsekwencje. Mogłem się spodziewać, że po tamtym występie nasz kolejny przeciwnik w Serie A wyjdzie na boisko nastawiony defensywnie, bojąc się podobnego blamażu.
Fiorentina tylko początkowo wydawała się być zainteresowana czymś więcej niż bezbramkowym remisem. Po półgodzinie murowała już bramkę, skupiając się na wykopywaniu futbolówki poza linie boczne, faulowaniu i marnowaniu czasu. A moi podopieczni, jak na złość, wyglądali, jakby z całej amunicji wystrzelali się w bitwie z Rossoneri kilka dni wcześniej. Na nic zdawały się korekty ustawienia i kolejne modyfikacje poleceń przekazywane przeze mnie przy linii bocznej Haliloviciowi, a przez niego reszcie składu. Zdesperowany sięgnąłem po rezerwowych, w tym słynącego z cennych goli w końcówkach Eggesteina. Miałem też do wyboru dużo skuteczniejszego w tym roku od niego Hunnama, ale Irańczyk ostatnio mnie nie przekonywał, więc wolałem postawić na Niemca.
W 75 minucie ucieszyłem się, że nie będę musiał składać modłów o kolejny cud w wykonaniu snajpera, bo wprowadzony Kerżakow wywalczył rzut karny po faulu Astoriego. Do piłki podszedł nasz nieomylny do tej pory Halilović. Nie wiem co myślał Chorwat, gdy w takim momencie posłał lekkie uderzenie w lewą stronę bramki, idealnie na wysokość rąk bramkarza. Zmarnowana jedenastka mogła pozbawić resztek złudzeń.
Na szczęście podziałała też motywująco na Halilovicia, który ostatni kwadrans grał na 150 procent. Był wszędzie, starając się uratować twarz i doprowadzić do zwycięstwa CF Madrid. Dawno już żaden piłkarz, po ponad 80 minutach w nogach, tak nie zasuwał po boisku, jak nasz kapitan. Jego wola walki i ambicja opłaciły się – Eggestein w ostatniej akcji meczu wpakował futbolówkę do siatki, wykorzystując potężne zamieszanie w polu karnym, które częściowo stworzył właśnie Halilović. Punkty wracały do domu z liderem.
19 lutego
Dramatyczne, wycieńczające psychicznie widowisko z Fiorentiną było już tylko wspomnieniem. W szatni nie omieszkałem kilkukrotnie nawiązać do tamtego trudnego spotkania, ostrzegając przed lekceważeniem Udinese. Kolejny thriller nie był nam potrzebny przed dwumeczem Pucharu Włoch z Sampdorią. Tym razem los się jednak uśmiechał do nas szczerze, bo już po 30 minutach prowadziliśmy 2:0. Najpierw Ilicić wykorzystał, chyba po raz pierwszy odkąd dołączył do CF Madrid, swoje warunki fizyczne, by głową zamknąć dośrodkowanie Halilovicia z głębi pola. Moment później jeden z defensorów rywali walnął samobója, próbując powstrzymać Hunnama. Choć rywale złapali przed przerwą kontakt po rzucie karnym, to nie oddaliśmy już im kontroli nad meczem. Pewne trzy punkty, które jeszcze powiększyły naszą przewagę nad resztą peletonu.
25 lutego
Media i eksperci stawiali nas w roli zdecydowanych faworytów ćwierćfinałowej potyczki z Sampdorią. Rywale z Genui w Serie A spisywali się średnio, a ich kadra nie miała nic, czego CF Madrid nie mógłby przebić lub zneutralizować. Pierwsze minuty spotkania rozgrywane na Stadio America uświadomiły mi jednak, że o awans i tak nie będzie zbyt łatwo, bo mój vis-a-vis bardzo mądrze ustawił swój zespół. Szczególnie mocno to solidne przygotowanie od strony taktycznej odczuwał Balde Keita, który już po 30 minutach stracił jakąkolwiek ochotę do gry. Podwajany i błyskawicznie kasowany, nie mógł nawet spróbować wedrzeć się w pole karne. Do przerwy Sampdoria dobrze nas wyblokowała, utrzymując cenne 0:0.
Musieliśmy mocniej zaatakować, a na pewno popisać się większą kreatywnością w ofensywie. Przestrzegłem jednak moją defensywę i bocznych pomocników, by nie zapędzali się za bardzo, bo lepszy bezbramkowy remis u siebie niż stracone gole. Na szczęście dość szybko mogliśmy uspokoić grę, bo Ould-Chikh zapakował bramkę. Przed końcem dorzuciliśmy gola na 2:0, ustawiając się w dogodnej pozycji przed rewanżem.
28 lutego
Drugi mecz był formalnością. Ustawiłem zespół defensywnie i na grę z kontrataku. Przy formacji 4-3-3 gra się w takim stylu bardzo przyjemnie. Sampdoria praktycznie tylko raz w pierwszej połowie zdołała postraszyć naszego golkipera. Na boisku dominowaliśmy, stwarzając kolejne groźne akcje. Starał się Hunnam, którego wyraźnie gryzła ostatnia zniżka formy i niemoc strzelecka. Nie on, a Ilicić zapewnił nam jednak cenne zwycięstwo 1:0, które wprowadziło nas do najlepszej czwórki Coppa Italia.
A już w następnym odcinku wraca Liga Mistrzów, a CF Madrid jedzie na White Hart Lane spotkać się z Tottenhamem. Nigdy nie zgadniecie, kogo Anglicy ściągnęli do siebie przez te ostatnie kilka lat…
Obserwuj profile Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube, by nie przegapić materiałów z PES2017 i innych gier!