Moja kariera w FM 2016 #99: Dembele I Wkurzony

Patrząc z perspektywy boiska treningowego, Hoda wyglądał na zawodnika, który szybko się zaaklimatyzował we Francji i złapał kontakt z kolegami z nowego zespołu. Na jego korzyść działało kilka faktów. Ustawienie z dwoma snajperami zmniejszało nieco konkurencję pomiędzy czterema napastnikami, a i ich różne narodowości wykluczały potajemne sojusze wymierzone w rywala o pierwszy skład.

Zaimponował mi szczególnie Belmin Muratović, który wziął na siebie ciężar wprowadzania Hody do składu. Postanowiłem wykorzystać to na korzyść całego Paris FC i zacząłem dzielić snajperów na dwie stałe pary, by mogli się lepiej zgrywać. W jednej wysoki Jung współpracował z silnym Ba, w drugiej typowy odgrywający Muratović pomagał lisowi pola karnego, jakim był Hoda.

Nic jednak nie mogłem poradzić na nieskuteczność albańskiego talentu, który śrubował serię ośmiu potyczek bez bramki. Dziennikarze z Francji szybko podchwycili temat i zaczęli dokręcać mu śrubę. To nie mogło pomóc 22-latkowi, który dopiero co miał za sobą nieudaną przygodę na San Siro. Na szczęście w końcu przyszedł jego dzień. W konfrontacji z Rennes to Hoda otworzył wynik, a później wraz z Alexisem Zapatą i Muratoviciem stworzył trio, które nieustannie siało popłoch w defensywie przyjezdnych. Show próbował ukraść Albańczykowi doświadczony Giacomo Bonaventura, który potrzebował pięćdziesięciu sekund, by wyrównać na 1:1. Później jeszcze przedłużył nadzieje Rennes na remis golem w drugiej odsłonie. Hoda kontrolował jednak sytuację. Jego hat-trick przyczynił się do efektownego triumfu 5:2.

Kolejne trzy oczka zapewniały nam pozycję w czubie tabeli, obok rewelacyjnych Lille i Dijon oraz tradycyjnie solidnego Paris Saint-Germain. Sytuacja wygląda na naprawdę dobrą. Jak to jednak  w takich momentach bywa, coś musiało się zacząć pieprzyć.

Selekcjoner Mali stwierdził, że Dembele nie zasługuje na miejsce w jego kadrze, co wywołało oburzenie grającego u mnie skrzydłowego. Miał swoje powody, bo przecież niewiele wcześniej odrzucił propozycję Francji, by zagrać dla kraju pochodzenia ojca. Teraz spotykała go za to kara. Niezasłużona, bo w Ligue 1 grywał regularnie i prezentował się naprawdę dobrze. Sytuację wykorzystał Alexis Zapata, jak podejrzewam. Nie mam na to dowodów, ale mogę sądzić, że wkurzony jeszcze za powołania na ostatni mundial Kolumbijczyk mógł znaleźć wspólny język z Malijczykiem i zasugerować mu, że z takim trenerem i w takim otoczeniu to kariery reprezentacyjnej nie zrobi. Dało się zauważyć na treningach, że w naszych relacjach coś się zmieniło, ale było za wcześnie na interwencję. Dembele postanowił jednak odpowiednio podgrzać atmosferę i w jednym z prasowych wywiadów wystrzelił z komentarzem, że bardzo chętnie sprawdziłby swoje umiejętności w takim miejscu jak Benfica. Nie dość, że znowu wspomniał o potencjalnym transferze z klubu, to jeszcze do naszego rywala z grupy Ligi Mistrzów. Testował moją cierpliwość.

Nadchodzący tydzień wyglądał ciekawie. Najpierw potyczka z notowanym w drugiej połówce tabeli Lens, a później wyjazd na Camp Nou na otwarcie zmagań w Champions League. Postanowiłem na ligowym poligonie przetestować nieco bardziej defensywne ustawienie, bo obwiałem się, że pozostawieni sami sobie moi czterej defensorzy polegną w starciu z trio Neymar, Messi i Suarez. Wycofałem jednego z napastników, wprowadziłem do gry rygiel defensywy i typowego środkowego pomocnika. Trenera Lens zaskoczyłem totalnie, bo po dwudziestu minutach prowadziliśmy już 3:0. Dwa gole na początek zapakował Dembele. I jak tu teraz wziąć go na dywanik? Niestety później przeciwnicy opanowali sytuację i złapali kontakt. Niesieni dopingiem cisnęli do samego końca, by w 91 minucie wyrównać stan rywalizacji na 3:3. Nie był to optymistyczny prognostyk przed batalią z Barceloną, ale miałem pewien mały atut po swojej stronie. W lidze zagrali m.in. Wallin, Ongenda i Combes, których nie planowałem wypuszczać na boisko w Katalonii. Skaut Barcy wracał do domu z nieprzydatnymi notatkami.

Wiedziałem, że Calabresi, Silva i Accardi dadzą mi większy spokój w obronie, ale w ofensywie niestety lecieliśmy do Hiszpanii mocno osłabieni, bo drobne urazy złapali Dembele i Hoda, a więc akurat nasi dwaj najskuteczniejsi piłkarze w pierwszych tygodniach sezonu. Wszystko układało się tak, że remis zaczynał wydawać się wymarzonym scenariuszem.

Stadion oczywiście pełen. Camp Nou wypełnione po brzegi i to nie ze względu na nasz przyjazd, a na pierwszy mecz ukochanej ekipy w Lidze Mistrzów sezonu 2022/2023. Każdy chciał choć w małym stopniu wesprzeć swoich idoli i pokazać, że będzie z nimi przez cały nadchodzący rok. Piłkarze podziękowali za ten gest w najlepszy sposób. Messi z rzutu wolnego w 34 minucie nie dał szans Feście, a w drugiej odsłonie szybką wymianę podań wykończył z bliska Suarez. 0:2 nie było może fatalnym wynikiem, ale i tak wracaliśmy do domu bez punktów. Na domiar złego Celtic nieoczekiwanie pokonał Benficę 2:0. Tak jak przypuszczałem, grupa H zapowiadała się na bardzo wyrównaną. Nawet to trzecie miejsce i spadochronowy spadek do Ligi Europy będą wymagały ciężkiej pracy.

Nie przegap nowego epizodu –  obserwuj profile Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube, by nie minąć kolejnych materiałów! A jeśli podobają Ci się moje opowiadania i kariery – możesz też wesprzeć mnie na Patronite.

<——- Poprzedni odcinek  Następny odcinek —->

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.