Moja kariera w FM 2016 #6: Frost/Nixon
To nie znakomite umiejętności są potrzebne do osiągnięcia sukcesu w futbolowym świecie, a mocna psychika. Bez niej nawet największy talent nie odnajdzie się na boisku i nie wytrzyma gigantycznej presji ze strony kibiców. Nawet w trzeciej lidze hiszpańskiej zawodnicy mogli się o tym przekonać bardzo łatwo, bo przychodzący na mecze w kilkudziesięcioosobowych grupach fani wymagali dużo i nie przebierali w słowach, gdy przychodziło do wyrażania swojego niezadowolenia. Nie pomagało mi to pracować w Pena Sports FC.
Mojej młodej kadrze, która z trudem zbierała punkty, starając się utrzymać w środku tabeli, brakowało momentami wsparcia i zrozumienia kibiców. Dopiero nabierający doświadczenia zawodnicy, jak nowe nabytki Nacho Huertas, Valerio Giordano, Alvaro Bernabeu czy Bernardes Saraiva, mieli jeszcze kłopoty z ustabilizowaniem formy i lepsze występy przeplatali słabszymi. A tych fani klubu nie wybaczali, wytykając je później tygodniami. Obrywało się przez to czasami nawet mi, za rzekome pomyłki transferowe. Trudno było tłumaczyć krytykom, by patrzyli na całość w szerszej i dłuższej perspektywie. Na pewno nie pomagał też fakt, że wypożyczone do klubu talenty z Osasuny jakby dużo lepiej radziły sobie z presją i grały regularniej. Zawyżali poziom dla reszty, ale też ciągnęli cały zespół, więc narzekać na nich nie mogłem.
Na szczęście im bliżej było końcówki sezonu tym sytuacja robiła się spokojniejsza. Pena Sports FC utrzymywało się w środku stawki, mając średnio dziesięciopunktową przewagę nad pierwszym zagrożonym degradacją miejscem w lidze. Piłkarze realizowali więc mój cel, robiąc mi dobrą reklamę na piłkarskim rynku i sprawiając, że nazwisko Brucevsky zaczęło przewijać się w artykułach prasowych i tekstach na portalach. O to właśnie chodziło. Teraz prezes nie będzie mógł mnie łatwo i po cichu sprzątnąć i zwinąć się ze swoją świtą. Mogłem poczuć się trochę bezpieczniej.
Przez chwilę. Szef miał jakiś dar lub wyjątkowo dobrych informatorów, bo łatwo potrafił wyczuć moment, w którym zaczynam umacniać swoje pozycje i czuć się pewniej. Wtedy organizował spotkanie, przypuszczał dyskretny atak i zatapiał mój wypływający w morze okręt. Doszły mnie słuchy Brucevsky, że Albacete jest zainteresowane zatrudnieniem Ciebie – rzucił – oczywiście wiesz, że to niemożliwe. Jesteś dla nas zbyt cenny, byśmy mogli Cię wypuścić, ale byłoby nam też bardzo miło, gdybyś mógł w mediach zadeklarować swoją niechęć do zmiany pracy – dodał. Żadne słowo w wypowiedzianych zdaniach nie było groźbą, a jednocześnie wszystkie tak brzmiały. Kilka godzin później w rezydencji, w której mieszkałem zjawił się lokalny reporter, który przeprowadził „ustawiony” wywiad. Wyszło to moim pracodawcom lepiej niż zapleczu prezydenta Nixona, które próbowało zadbać o odpowiedni przebieg rozmów z dziennikarzem Frostem. Moi szefowie potrafili dbać o pozory.
Ostatecznie więc nie miałem wyjścia. Musiałem zacząć powoli planować kolejny rok w Pena Sports FC. Okazja na ucieczkę jeszcze się nie nadarzyła…