Włosi w Europie #19: Tylko Juventus?
Cztery mecze i zero zwycięstw – tak zakończyła się walka włoskich ekip w europejskich pucharach w poprzednim tygodniu. Spodziewałem się, że po kiepskim losowaniu reprezentanci Serie A będą mieli trudno już na pierwszym płotku w fazie pucharowej. Wierzę jednak, że nie wszyscy się na nim wyłożą.
W miniony wtorek Roma nie podołała na Stadio Olimpico Realowi Madryt i nic nie wskazuje, by miała jakiekolwiek szanse na awans do kolejnej fazy. W tej sytuacji oczy wszystkich fanów ligi włoskiej zwrócone są w kierunku Juventusu, który we wtorek podejmie Bayern Monachium. Stara Dama walczy o honor Serie A w Lidze Mistrzów i udowodnienie, że z piłką nożną na Półwyspie Apenińskim jest coraz lepiej. To będzie pojedynek gigantów. Obie jedenastki są w świetnej dyspozycji już od dłuższego czasu i trzeba wrócić pamięcią aż do ich grudniowych potyczek, by znaleźć pierwsze porażki w walce o punkty. Przewaga psychologiczna będzie jednak mimo wszystko po stronie Bawarczyków, którzy w 2013 roku w ćwierćfinale rozgrywek dwukrotnie pokonali Juventus po 2:0. Od tego czasu mistrz Włoch poczynił jednak spore postępy i można wierzyć, że już tak łatwo nie pozwoli się wyeliminować. Trzeba będzie tylko zatrzymać Lewandowskiego.
W Lidze Europy w najlepszej sytuacji przed drugim meczem jest Lazio, które przed kilkoma dniami wywalczyło w Stambule bramkowy remis z Galatasaray. Rzymianie dobrze wypadli na trudnym terenie, mieli sporo okazji do strzelenia gola, a dzięki bramce na wyjeździe do rewanżu przystąpią z etykietą faworyta. Kwestia awansu wciąż jest jednak otwarta, bo gości z Turcji też stać na strzelenie gola w stolicy Włoch, zwłaszcza przy chimerycznej postawie defensywy Biancocelestich. Liczę więc przede wszystkim, że na wysokości zadania staną gracze ofensywni i szybko odbiorą gościom chęć do gry. Oby celowali lepiej niż w weekend na boisku Frosinone.
https://www.youtube.com/watch?v=ujjWn7ttRFY
Odrobić gola straty będzie musiało na własnym boisku Napoli. 0:1 nie było tragicznym rezultatem na El Madrigal, choć mimo wszystko szkoda tej bramki straconej w 82 minucie i do tego zera z przodu. Taki wynik jest zawsze niebezpieczny w kontekście rewanżu, bo wystarczy jeden błąd w obronie, chwila gapiostwa, by rywal wpakował futbolówkę do siatki. A wtedy strzelić trzeba będzie już co najmniej trzy. Napoli nie należy do mistrzów defensywy, więc obawiam się o scenariusz tego widowiska. Zwłaszcza, że Hiszpanie potrafią grać na wyjazdach, co udowodnili niedawno, remisując bezbramkowo na obiektach Athletiku Bilbao i Atletico Madryt.
Mission Impossible spróbuje w czwartek zrealizować z kolei Fiorentina, która w pierwszym meczu zremisowała z Tottenhamem 1:1. Podopieczni Paulo Sousy na pewno nie są bez szans, ale jakoś trudno wierzyć w ich sukces, gdy spojrzy się na formę i rezultaty gospodarzy na White Hart Lane. W tym sezonie w Premier League wygrali przed własną publicznością siedem i zremisowali cztery z trzynastu spotkań, a w Lidze Europy nie przegrali od sierpnia 2014 roku. W poprzednim sezonie Viola wyeliminowała Koguty, dzięki wygranej u siebie 2:0. Co ciekawe, pierwsze spotkanie wówczas też zakończyło się remisem 1:1. Oby teraz obeszło się bez powtórki.
Liga włoska bardzo potrzebuje punktów do rankingu i dlatego tak kluczowe będą najbliższe mecze jej czterech reprezentantów w europejskich pucharach. Oby Napoli, Lazio i Fiorentina wypadły lepiej niż przed kilkoma dniami, a Juventus zanotował korzystniejszy rezultat niż Roma.