Jak & Daxter: The Precursor Legacy #3
Nie cieszę się zbyt długo z opuszczenia zoomera i wkurzającej niecki nieopodal wioski Rock. Wszystko przez to, że wraz z Jakiem i Daxterem lądujemy w „Zaginionym mieście prekursorów”, które jest podwodną konstrukcją wypełnioną lurkerami. Ich obecność to pikuś przy największym problemie tego miejsca. Wypełnione wodą baseny co i rusz przenoszą ładunki elektryczne, które wywoływane są albo przez niesprawne instalacje, albo system mający zabezpieczać to miejsce przed nieproszonymi gośćmi. Rażą każdego, kto tylko dotknie powierzchni. Skakanie po latających platformach, wysuwających się gzymsach i aktywowanych na chwilę podestach nie należy w takich warunkach do najprzyjemniejszych. Dawno już nie miałem podobnego treningu zręczności.
Twarzą w błocie
Kiedy Jak sięgnął po ostatniego power cella z listy do zdobycia w tym miejscu, byłem bliski tańca radości. Konieczność męczącego powtarzania nieraz długiej trasy, by ponownie spróbować zdobyć dany artefakt czy wykonać zadanie dawała się nam wszystkim we znaki. Wciągając do płuc powietrze, kiedy winda wwoziła nas z powrotem na górę, dosłownie odetchnęliśmy z ulgą.
Ostatnim punktem na liście były bagna. Miejsce raczej dalekie od tych, które odwiedzamy dla przyjemności. Duszne, z unoszącym się w powietrzu odorem, który drażni nozdrza. Małe jeziorka czarnego eco pomiędzy kolczastymi roślinami stanowią w tych warunkach tylko dodatkowe utrudnienie. Małym pocieszeniem są źródła żółtego eco, dzięki którym możemy na chwilę postrzelać ognistymi kulami z dłoni. Kiedy Jak i Daxter są czymś przez chwilę zajęci, nie mogę odmówić sobie przyjemności wystrzelenia jednej Kamehamehy. Zawsze chciałem to zrobić. Jak tymczasem obiera sobie za cel szczury, które zbudowały z błota wysokie domki. Dopóki nie zrównamy ich z ziemią, potrafią z nich wychodzić jeden za drugim, atakując wszystko w zasięgu wzroku.
Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek mógł tu mieszkać na stałe. Szybko jednak znajdujemy chłopaka, który pokochał bagna i zaadaptował się do tego środowiska. Sam zresztą idealnie tu pasuje, co potwierdza jego nieznajomość takiego wynalazku jak wanna. Daxter w swoim stylu ironizuje i wbija mu szpile, wywołując uśmiech na twarzach mojej i Jaka. Kiedy nasz rozmówca prosi o pomoc, zostawiamy złośliwości na boku i zakasamy rękawy, by odstraszyć szczury od jedzenia, które zostawił dla swojego zaginionego pupila. Chyba bagna nie są zbyt wdzięcznym miejscem do życia dla tych kolorowych gryzoni, bo pomimo naszego ostrzału ognistymi kulami nacierały całymi hordami, byle tylko wgryźć zęby w coś smacznego.
Tor z niebieskimi okręgami
Atletyczność Jaka, który pomimo wielu godzin wędrówki nadal równie sprawnie i entuzjastycznie podejmuje się kolejnych wyzwań nie przestaje mi imponować. Na pewno jest też zaskoczeniem dla wielu osób, przy których dorastał. W głosie wodza wioski Samosa dostrzegam kiepsko zakamuflowane uznanie dla osiągnięć chłopca. Nie może być inaczej, wszak odcinając sznury do kamiennych kotwic sterowca znów ratował pewien rejon wyspy. To trochę tak, jakby Jak na naszych oczach przeobrażał się z lokalnego rozrabiaki, w młodego mężczyznę, któremu można powierzyć odpowiedzialne zadania. Powinien tylko popracować nad swoją nieśmiałością, bo ileż można milczeć jak grób.
Mając zebrany komplet power cells, możemy ruszać w dalszą drogę. Skacząc po kładkach rozmawiamy z Daxterem o wiosce Rock i ostatnich wyzwaniach. Nieumyślnie przypominamy Jakowi o niezaliczonym przejeździe przez niebieski okręgi z niecki. Parę chwil później znowu siedzimy na zoomerze pilotowanym przez chłopaka. Najwyraźniej nie ma w zwyczaju zostawiać spraw niedokończonych. Przeraża mnie perspektywa spędzenia tu kolejnych kilkudziesięciu minut, a może nawet paru godzin.
Ktokolwiek projektował ten tor, chciał zmusić pilota zoomera do cierpienia. Wiele okręgów jest zawieszonych wysoko, więc wystarczy kiepski najazd do wyskoku, by spalić całą próbę. Złośliwa jest też ta sekcja pomiędzy skałami, w której błękitne pola pojawiają się tak, jakby próbowały się ukryć przed wzrokiem. I jeszcze ten finał z przejazdem po wąskim przesmyku oraz dalekim skokiem. Można zwątpić, kiedy się pomyli tuż przed upragnionym finiszem. Jakimś sposobem Jak jednak szybko uczy się wszystkich pułapek i za piątym podejściem sięga po ostatniego czekającego na nas w niecce power cella.
Pojedynek z gigantem
Unoszę rękę w geście zwycięstwa, a w środku oddycham z nieskrywaną ulgą. Daxter celebruje sukces w moim ulubionym stylu, pakując artefakt do plecaka Jaka efektownym slum dunkiem rodem z NBA. Niesieni tą euforią przedostajemy się po kładkach do Kiary, która uruchamia machinę tutejszego wodza i unosi głaz blokujący dalszą drogę. To tam czai się gigantyczny lurker, który od dłuższego czasu zasypuje okolice skałami.
Jak tak pomyślę, to na razie musieliśmy mierzyć się głównie z wyzwaniami zręcznościowymi. Poza całymi hordami lurkerów i tamtą mięsożerną rośliną z dżungli, nie czekały na nas inne złowrogo nastawione istoty. Czy nasza paczka będzie w stanie udźwignąć ten ciężar? Zupełnie nie pamiętam, jakiego rodzaju próba czai się przed nami.
Szybko okazuje się, że starcie z gigantem to w zasadzie kolejny test refleksu i zręczności. Najpierw musimy unikać jego głazów, przeskakując pomiędzy trzema platformami lewitującymi nad lawą. Potem przebiec po aktywowanym mocą niebieskiego eco podeście, omijając toczące się w naszą stronę kamienie, by na koniec ostrzelać wroga serią pocisków żółtego eco aż straci siły na tyle, by zrzucić sobie na własny łeb ogromną skałę.
I tak trzy razy, przy czym olbrzym robi się coraz bardziej wściekły, a tym samym ciska w nas przedmiotami coraz szybciej i mocniej. A taki głaz lecący w twoim kierunku nie wybacza błędów. Jak jednak korzysta z naszej pomocy, by wyprzedzać ruchy przeciwnika. Resztę robi sam, dzięki swojej zachwycającej sprawności. W końcu monstrum upada i znika w odmętach lawy. Wioska Rock może wreszcie odetchnąć z ulgą. Okolica odzyskała spokój.
Wybuchowy przejazd
Tego za to nie mamy my, bo kawałek dalej czeka na nas zaparkowany zoomer i długa dolina ciągnąca się pomiędzy pasmami górskimi. Co gorsza wypełniona ładunkami wybuchowymi, które trzech lurkerów, pędzących przed nami, zamierza wysadzić po dotarciu na koniec drogi. Trzeba być szybszym, a to oznacza jazdę na krawędzi ryzyka i po krawędziach terenu, tuż nad przerażająco głębokimi rozpadlinami.
Jak najwyraźniej przyzwyczaił się już do tego rodzaju wyzwań, bo gna przed siebie, jakby miał nieskończoną liczbę żyć. Znajduję pewne pocieszenie w oczach Daxter, w których dostrzegam łączące nas przerażenie. Jeszcze straszniej robi się, kiedy docieramy do jaskiń. Oczy potrzebują chwili, żeby się przyzwyczaić, a mimo to Jak wcale nie zwalnia. Kiedy zaczynam wreszcie coś widzieć wokół mnie, dostrzegam ogromne skrzynie z dynamitem, które mijamy na centymetry.
Na koniec Jak jeszcze z impetem taranuje lurkera, który zorientował się w sytuacji i próbował wysadzić dolinę razem ze swoimi kompanami. Tymi, których zabójcze tempo naszego kompana pozwoliło zostawić w tyle. Błyskawiczna reakcja chłopaka ratuje nam wszystkim skórę. Powinienem był go o tym ostrzec, przecież przeżywałem to i ogrywałem przed laty. Im jednak dłużej trwa nasza przygoda, tym bardziej mam wrażenie, że moje zasoby pamięci wyczerpały się gdzieś w okolicach wioski Sandover i tamtych plaż. Mózg został wtedy na wakacjach…
—
Jak & Daxter: The Precursor Legacy to platformówka 3D opracowana przez studio Naughty Dog, które wcześniej zachwyciło posiadaczy pierwszego PlayStation trylogią Crash Bandicoot. Opowiadająca o przygodzie tytułowej dwójki produkcja pojawiła się na rynku w 2001 roku i pokazała, jak mogą wyglądać trójwymiarowe platformówki na konsolach następnej generacji. Czy przy okazji znalazło się miejsce na nieco bardziej rozbudowaną historię? Jakie wyzwania spotkały Jaka, Daxtera i mnie podczas powrotu do klasyka sprzed lat? O tym opowiem w serii opowiadań publikowanych w Gralingradzie!
Podoba Ci się moja twórczość i ten blog? Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Jeśli doceniasz moją twórczość, postaw mi kawę, która da mi energię na dalsze odkrywanie klasyków sprzed lat! Dzięki z góry!
<— Drugi odcinek opowieści z gry Jak & Daxter: The Precursor Legacy
Czwarty odcinek relacji z gry Jak & Daxter: The Precursor Legacy —>