Genialne transfery Sevilli

Nowi zawodnicy SevilliGdybym miał wybrać w tym momencie klub, który najlepiej radzi sobie na rynku transferowym to postawiłbym na Sevillę. Zespół z Andaluzji umiejętnie rozporządza środkami finansowymi, nie wydaje milionów na przereklamowanych zawodników i wyraźnie widać, że buduje kadrę według jakiegoś planu. Nie sposób się taką polityką zwycięzcy ostatniej edycji Ligi Europy nie zachwycać.

Do dzisiaj klub z Estadio Ramon Sanchez Pizjuan wzmocnił swoją kadrę siedmioma nazwiskami, wydając łącznie nieco ponad osiemnaście milionów euro. Za te naprawdę niewielkie, jak na realia współczesnego futbolu, pieniądze, ściągnięto ogranych, utalentowanych i na pewno stanowiących wzmocnienia zawodników. Michael Krohn-Dehli od kilku sezonów wyróżniał się w Celcie Vigo, a kibicom z Europy zapisał się w pamięci choćby podczas Euro 2012. Adil Rami zachwycał już w Primera Division w barwach Valencii, a teraz wraca do Hiszpanii po średnim okresie w Milanie.  Steven N’Zonzi od kilku sezonów efektywnie łączył defensywę z ofensywą na boiskach Premier League, gdzie przecież nikt się nie oszczędza. Do tego wciąż niespełniony wielki talent z Francj, Gael Kakuta, który w zeszłym roku zaczynał pokazywać umiejętności w Rayo Vallecano i wyruszający w końcu podbić Europę z Dniepropietrowska Jewhen Konoplyanka. Za sprzedanego do Milanu za trzydzieści milionów Euro Carlosa Baccę ściągnięto Ciro Immobile, który trafiać do siatki na pewno potrafi i będzie chciał to w Andaluzji udowodnić, a na lewą obronę za  niecałe trzy miliony euro zatrudniono solidnego Escudero. Jak dla mnie to przemyślane, nie przepłacone i poczynione z pomysłem ruchy transferowe, które wypadają jeszcze lepiej, gdy porównać je z działaniami innych drużyn.

Transfery Sevilli

Weźmy taką Valencię, która wydała ponad trzy razy tyle co Sevilla na trzech zawodników – Joao Cancelo, Andre Gomesa i Rodrigo Moreno z Benfiki. To na pewno gracze zdolni, bardzo perspektywiczni, ale czy naprawdę warci takich sum? Nie są oni gwarantem dobrych wyników, nie napędzą raczej sprzedaży koszulek Nietoperzom, a i wcale nie muszą podbić Primera Division. Sevilla swoimi transferami moim zdaniem ryzykuje dużo mniej i to nie tylko finansowo, ale też sportowo.

Mam nadzieję, że w kolejnych tygodniach w Sevilli nikt nie namiesza i nie popsuje tego wizerunku drużyny budowanej i zarządzanej z głową. Na razie jest naprawdę dobrze. Aż z punktu widzenia kibica Milanu, chciałoby się, żeby i Rossoneri doczekali się podobnie działających na rynku włodarzy. Na razie jednak się na to nie zanosi, skoro ściąga się Baccę za trzydzieści milionów Euro, a uzdolnionego nastolatka Mastoura chce wymieniać za powoli zbliżającego się do emerytury Ibrahimovicia…

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.