Pamiętnik Gran Turismo 7 #8: Rajdowy miszmasz

GranTurismo 7 blog

W ósmym wpisie do pamiętnika z Gran Turismo 7 pozwalam sobie na odrobinę rajdowego szaleństwa, w którym na szutrze testuję nowe i stare. A później przychodzi czas na pierwsze spotkanie od dawna z legendą branży motoryzacyjnej. Wskakuję za kółko cudu techniki zwanego ferrari. Ile przyjemności może dać czerwona bestia? Czy wygrywanie nią to kaszka z mleczkiem? Zapraszam do lektury.

Dzień 48

Długo się zbierałem do kolejnej pozycji w menu. Mistrzostwa samochodów turystycznych 700 zapowiadały się na wyzwanie i chciałem móc przysiąść do nich, by przejechać je na raz. Pierwszym problemem okazuje się wybór odpowiedniego auta.

Konkurencja miała startować samochodami grupy 4, więc istniało spore ryzyko, że nawet dobrze stuningowana seryjna maszyna może nie dać rady. Po analizie stanu garażu wsiadam więc za kółko wygranego gdzieś na początku przygody amuse nismo. Z dużymi nadziejami wyjeżdżam na Trial Mountain, a więc pierwszą rundę.

Tempo auta jest niezłe, ale przyjemność prowadzenia raczej przeciętna. Nie pomaga drażniący dźwięk silnika przy przyspieszaniu, który przypomina odgłosy szlifierki. Po cichu liczę, że może przynajmniej pomoże w walce z sennością, ale niestety nie.

Mocna stawka i większa liczebność konkurentów, których na torze jest aż dwudziestu, oznaczają, że trzeba się mocno zmobilizować. Choć lecę na lekkim autopilocie, z coraz cięższymi powiekami, jestem w stanie przebić się na przód peletonu i wygrać. Dobry symptom przed następnymi rundami. Auto poradzi sobie z tym wyzwaniem – myślę, zapominając, że składnikiem wygranej jest też przytomny kierowca.

Amuse Nismo Racing Gran Turismo 7

Urwany film i zderzak

Prawdopodobnie wskoczyłbym na najwyższy stopień podium również na Circuit de Barcelona-Catalunya, ale że dwukrotnie urwał się film i straciłem kilkanaście sekund, to wpadam na metę dopiero czwarty. Przed ostatnimi zmaganiami na Nurburgringu w układzie dwudziestoczterogodzinnym, który łączy sekcję toru GP i długą pętlę Nordschleife, spadam w generalce na drugą pozycję.

Wygrana w mistrzostwach nie zależy już ode mnie. Muszę wyprzedzić Yamanakę w toyocie suprze, a przy tym liczyć, że straci ze trzy pozycje. Scenariusz wyjątkowo mało prawdopodobny. Nie mam jednak nawet co wściekać się na konkurentów, bo trudny tor i zmęczenie składają się na średni przejazd, który zapewnia mi zaledwie trzecie miejsce. Przynajmniej cały puchar kończę na pozycji nr 2.

Jeszcze kilka tygodni intensywnej pracy zawodowej przede mną, więc GT7 będzie na bocznym torze lub z przygodami zasypiającego gracza. Trzymajcie kciuki, bym dotrwał.

Dzień 49

Talon na ferrari przepadł, bo nie zebrałem wystarczającej gotówki. Nie byłoby to problemem, bo w Gran Turismo 7 jest gdzie zarobić kolejne setki tysięcy kredytów, ale że ostatnio gram wyjątkowo mało, to się po prostu nie udało wyrobić czasowo. Progres w karierze utknął, bo chcę mu poświęcić odpowiednią uwagę. Aktualnie wskakuję więc za kółko na pół godziny co któryś dzień, wybierając zmagania na czas po sieci.

I nie wiem, czy to dłuższa przerwa, czy gorszy dzień, ale męczę się przeokrutnie na Monzy za kółkiem Genesis X Gran Berlinetta Vision Gran Turismo Concept. Futurystyczna maszyna prowadzi się dziwnie i nie potrafię z nią złapać żadnego połączenia. Muszę się natrudzić, by tylko załapać się na brąz. Szkoda byłoby stracić te 250 000 kredytów.

Dzień 50

Budżet trochę się podreperował nagrodami, a że nie wydałem ich na ferrari, to przepuściłem na dwie inne maszyny. W komisie natrafiłem na specjalny model Nismo R400 z niewielkim przebiegiem. Z kolei w salonie aut ekskluzywnych niewielka cena zachęciła mnie do rzucenia portfelem w nissana skyline super silhouette. Wygląda intrygująco, a przy okazji może stanowić klucz do poznania zupełnie nieznanych rejonów historii motorsportu.

W ramach wyścigowego minimum przejechałem jeden z pominiętych wcześniej wyścigów, ale to wspominam tylko z kronikarskiego obowiązku.

Dzień 51

W trybie sport trwa kolejna czasówka, tym razem na Autopolis International Racing Course. Jest o tyle trudniej, że można swobodnie wybierać spośród szerokiej palety samochodów grupy 4. Szybki przegląd dostępnych opcji i wskakuję w lancera evo.

Kilka okrążeń. Ustawiony duch lidera znika z oczu już w jednej trzeciej toru. Czas na mecie ledwie w limitach na brązowe trofeum. Z ciekawości sprawdzam, jak wypadają inni kierowcy startujący mitsubishi. Nikt sklasyfikowany w pierwszym tysiącu nie jechał lancerem. Sprawdzam więc alternatywę – vw scirocco, który wcześniej tak miło zaskoczył jako model seryjny. Udaje się trochę poprawić czas, ale nadal brakuje trochę do srebra. Jeśli będzie okazja, spróbuję jeszcze raz.

W karierze tymczasem nadrabiam znów jeden z wyścigów – tym razem amerykańskich aut z napędem na tylną oś. To doskonała okazja, by zrobić dwanaście kilometrów za kółkiem corvetty z 1989 roku. Podobnież fani modelu nie lubią tego projektu. Dla mnie, od czasu psx-owego Gran Turismo, to pierwsze, co przychodzi na myśl, gdy słyszę tę nazwę. Jak tu nie zakochać się w tej długiej masce i charakterystycznym tyle z okrągłymi światłami?

Toyota GR86 Rally Gran Turismo 7

Dzień 52

Pierwsze kilometry za kółkiem rajdowej toyoty 86 przypomniały mi, dlaczego nie cierpiałem zawodów na szutrze w Gran Turismo 4. Rozbijanie się po bandach w tych wąskich rynienkach wybija z immersji i nie ma w sobie nic zabawnego. W dużej mierze to moja wina, bo zawsze zapominam przestawić się na inny styl jazdy. W pierwszych kilometrach na Fishermans Ranch rozbijam się więc w końcówce stawki, ucząc na nowo ostrożniejszego operowania gazem i „pływania” po wyznaczonym korytku toru. Na szczęście konkurenci nie mają zbyt wysokiego tempa, więc nawet kiepski początek nie przekreśla moich szans na dobry wynik. Okazuje się wręcz, że na koniec brakuje mi ledwie kilkuset metrów, by dopaść prowadzącego focusa. Drugi stopień podium łagodzi nagroda w postaci audi sport quattro S1 ’87. Kultowy klasyk znany każdemu fanowi rajdów.

Toyota nie spisała się źle, ale legendom się nie odmawia, więc na kolejny wyścig rajdowy na Sardynii przesiadam się do audi z gigantycznym spojlerem. Połączenie potężnej maszyny i odświeżonego odpowiedniego podejścia przekłada się na emocjonujący wyścig. Węgier Bader w focusie grupy B ma wyraźnie apetyt na drugi triumf. Ilekroć przypuszczam na niego udany atak, kontruje w kolejnym zakręcie. Wymieniamy się tak pozycjami przez pół kółka, nieraz mijając o centymetry po zewnętrznych lub wewnętrznych.

Wykorzystuję fakt, że w jednej sekcji ma nieco gorsze tempo, by uciec na dwie sekundy. Niezwykle potrzebne, bo z kolei ostatnie metry z hopką i lekkim łukiem wychodzącym na prostą startową mi sprawiają problemy. Muszę przejechać ten fragment spokojniej, żeby utrzymać narowiste quattro w odpowiedniej linii. Focus tymczasem mknie z pełną siłą, zmniejszając dystans. Skoncentrowany na maksa pokonuję ostatnie metry optymalnie i utrzymuję przewagę.

Piękny dzień na szutrze. Fajny dzień z Gran Turismo 7. I tylko ta pieprzona ruletka popsuła mi humor na koniec. Jaka jest szansa, by wylosować dwa razy tę samą część do tego samego samochodu? Przecież mówimy o dziesiątkach elementów do kilkuset maszyn!

Dzień 53

Do tej pory z reguły wybierałem jeden samochód, tuningowałem go i zaliczałem wszystkie wyznaczone zadania w ramach danego menu. To poświęcone rajdówkom grupy B przyniosło jednak całkowity zwrot, bo co wyścig, to inny wóz. Skoro na trzeci wyścig porzucaliśmy trudniejszą nawierzchnię na rzecz asfaltu, a regulacje wymuszały start na wyścigowych oponach, więc z przyjemnością wyciągnąłem z garażu nissana skyline’a super silhouette. I jakże to okazuje się dobry wybór!

Głośna skrzynia biegów i wystrzały z wydechu umieszczonego po lewej stronie sprawiają mi masę, wręcz dziecięcej radości. Samochód mocno trzyma się drogi i pozwala na kolejne skuteczne manewry wyprzedzania. W tych zawodach po prostu płynę przed siebie, ciesząc się jazdą. Po łatwe i suto nagrodzone kredytami zwycięstwo.

Ferrari Menu Gran Turismo 7

Ferrari F430

A to nie jest wcale koniec przyjemności tego dnia. Zbliżam się ewidentnie do końca bazowego zestawu menu z kafeterii, bo tematem są coraz mocniejsze, słynniejsze i znaczące marki w świecie motoryzacji. Teraz przyszła pora na ferrari. Szczerze powiem, że nie pamiętam, kiedy i czy w ogóle miałem w ostatnich latach szansę usiąść za sterami jakiegokolwiek cudu techniki z Maranello.

W garażu stoi tylko wygrane wcześniej ferrari F430. Wystarczy na start. Lekki tuning i czerwona strzała wyjeżdża na Dragon Trail. Tor, który zdążyłem już trochę poznać, więc będę mógł skoncentrować się na walorach samego ferrari.

Zaczynam z pewną dozą ostrożności, wszak to może być narowista bestia. Ale nic z tych rzeczy, F430 prowadzi się wręcz potulnie i sunie po torze w szybkim, ale jednolitym rytmie. Mam tak dobre tempo, że prowadzę już w połowie wyścigu zaplanowanego na pięć okrążeń. Ale nie zwalniam i nie pozwalam sobie na zdekoncentrowanie. Prowadzi się po prostu zbyt przyjemnie, by nagle sobie odebrać tę frajdę. W ten sposób pierwszy raz w Gran Turismo 7 dubluje rywala kierowanego przez sztuczną inteligencję. Coś czuję, że mogę się zaprzyjaźnić z ferrari na dłużej.

Gran Turismo 7 to kolejna odsłona jednej z najsłynniejszych gier wyścigowych, które kiedykolwiek ukazały się na konsolach i komputerach. Wydawana ekskluzywnie na PlayStation pozwala na długie tygodnie zatopić się w kolekcjonowaniu setek samochodów oraz na wyścigach po prawdziwych i fikcyjnych torach w różnych rejonach świata. Do tego uniwersum wracam po wielu latach przerwy, ale z bagażem ciepłych wspomnień zebranych w odsłonach z numerkami 1, 2 i 4. Jakie wrażenia wzbudzi we mnie GT7? O tym przeczytasz w kolejnych odcinkach pamiętnika – tylko w Gralingradzie!

Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli doceniasz moje starania w takiej formie gier relacjonowania – postaw mi kawę, która pozwoli na kilka wyścigów więcej podczas wieczornej partyjki! Dziękuję z góry!  

<— Siódmy odcinek pamiętnika Gran Turismo 7

Dziewiąty odcinek pamiętnika Gran Turismo 7 —>

<—- Pierwszy odcinek pamiętnika Gran Turismo 7

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.