Final Fantasy 7 Remake #8: Rana Midgaru
Czy możemy w ogóle przeciwstawić się tak potężnej sile? Shinra przez lata stworzyła ogromną organizację, która efektywnie wykorzystuje zasoby i dysponuje armią oddanych żołnierzy i wierzących w każde obwieszczenie zwolenników. Możemy być bohaterscy, stawiając jej czoła, ale musimy liczyć się z dotkliwymi ciosami. Zgliszcza sektora siódmego dobitnie nam to przypominały.
Wielu mieszkańców slumsów zdołało ewakuować się, ale niemal każdy stracił cały swój dobytek. Lata ciężkiej pracy zniknęły pod gruzami. Materialne dobra w takiej chwili traciły jednak na znaczeniu, bo wokół nie brakowało osób, które nagle zostały pozbawione najbliższych. Shinra jednym ruchem odebrała zwykłym mieszkańcom Midgaru tak wiele.
Prawda o Aerith
Aerith jakimś cudem ocalała i zdołała nawet wydostać maleńką Marlene, którą zostawiła pod opieką swojej przyszywanej matki Elmyry. To właśnie wtedy poznaliśmy prawdę o kwiaciarce ściganej przez Turksów. Wiedziała doskonale, że jako ostatni żyjący potomek Cetry jest smakowitym kąskiem dla owładniętych żądzą zdobycia nieograniczonych możliwości ludzi z Shinry. Mimo to nie bała się ryzykować i nie zawahała się ani przez moment, gdy przyszło do postawienia własnego życia na szali dla Avalanche. Teraz za to miała odpokutować, trafiając pod obserwację szalonych naukowców, z Hojo na czele.
Elmyra długo walczyła z sobą, ale ostatecznie musiała pogodzić się z faktem, że tylko my możemy wyciągnąć jej ukochaną córkę z wiecznej niewoli korporacji. Przez chwilę oszukiwała się, że Shinra sama odda jej dziecko, ale w głębi serca musiała wiedzieć, że nie ma na to szans. Takich skarbów nie wypuszczają oni z rąk dobrowolnie.
I tak grupa szaleńców, bo inaczej trudno było nas nazwać, zdecydowała się ruszyć do głównej siedziby organizacji. Wcześniej jeszcze poświęciliśmy chwilę, by wspomóc lokalnych mieszkańców odnaleźć się w nowej sytuacji . Okazało się to o tyle wartościowsze, że pod gruzami w sektorze 7 natrafiliśmy na dawne tajne laboratorium Shinry, gdzie przeprowadzano przedziwne eksperymenty z udziałem ludzi i zwierząt. Jeśli ktokolwiek z nas łudził się wcześniej, że Aerith może być bezpieczna, wtedy stracił już nadzieję. Czekała ją niechybna śmierć, o ile nie zdążymy z misją ratunkową. Niespodziewanie w zwałach betonu natrafiliśmy na nieprzytomnego Wedge’a, który jakimś cudem zdołał uciec śmierci. Ciężko ranny i nieprzytomny, potrzebował czasu na regenerację. Barreta zdążyłem poznać jako człowieka, który dość oszczędnie pokazuje emocje, ale wtedy wyraźnie widać było po nim radość i ulgę. Odzyskał przyjaciela, z którym przeżył tak wiele w minionych dniach.
Pupilek dona i zemsta Lesliego
Nie było jednak czasu na świętowanie. Wróciliśmy do Wall Market, by odnaleźć drogę za mur prowadzący do gruzowiska sektora siódmego. Dotarliśmy do etapu, w którym za plecami mieliśmy zostawić jedną twarz Midgaru, a powitać zaraz tę drugą – rzekomo lepszą i bardziej oficjalną. Ścieżka ta nie mogła być bardziej symboliczna.
Jeszcze przed rozpoczęciem wspinaczki po gruzowiskach sektora siódmego pomogliśmy Lesliemu, do niedawna oddanemu podwładnemu Dona Corneo, który postanowił w końcu rozliczyć się z przeszłością. Wykorzystał nas do własnych celów, to prawda, zmuszając do żmudnej i nieprzyjemnej bieganiny po kanałach, ale jak się okazało, miał ku temu dobry powód. Żadne z naszej trójki nie mogło mieć mu tego za złe, nawet wtedy, gdy musieliśmy stawić czoła królowi tych cuchnących podziemi – wiernemu pupilkowi dona w postaci Abzu. Choć tym razem bestia wsparta została dziesiątkami swoich małych pobratymców, nie znaczyła nic w starciu ze zmotywowaną drużyną Avalanche.
W bitewnym chaosie, w którym śmieci, fale nieczystości i dziesiątki potworów wywoływały trudne do opisania zamieszanie, to my kontrolowaliśmy sytuację. Abzu miotał się i wściekał bez większego efektu. Swoje zadanie jednak wykonał celująco, pozwalając zbiec Corneo przed gniewem Lesliego. Sprawiedliwość nie znalazła tym razem szczęśliwego finału.
Chłopak odwdzięczył się za uratowanie życia w najlepszy sposób. Uzbrojeni w karabinki wspinaczkowe, wyruszyliśmy w górę, ku czekającemu nas przeznaczeniu.
Wspinaczka ku górze
Shinra wysłała na teren tragedii spore siły, by przeczesywały okolice. Być może dla pokazu troski, być może z obawy, że któryś z buntowników zdołał przeżyć. W tych niesprzyjających warunkach przyszło nam wspinać się po rusztowaniach z betonu i stali. Wokół roiło się wrogów, a każdy zły krok mógł oznaczać upadek z kilkudziesięciu metrów. Towarzyszył nam niezwykły widok. Im wyżej się znajdywaliśmy, tym chmury dymu i unoszonego przez wiatr pyłu rozrzedzały się, ustępując miejsca promieniom zachodzącego słońca. Ciepły malinowy kolor przypominał opatrunek, który świat próbował założyć na tę otwartą ranę wyrządzoną w strukturze metropolii przez bezlitosnych pracowników Shinry.
Będąc już kilkaset metrów nad ziemią, na skrawku autostrady, która oparła się na dziesiątkach ton gruzu, spojrzeliśmy w niebo. Przed nami widniały granice miasta, za którymi czekał wielki, oferujący nowe możliwości świat. Jakże proroczym widokiem okazał się być ten krajobraz, który na moment ukoił serca całej naszej trójki. Ostatni oddech i chwila spokoju przed iście samobójczym atakiem na dom giganta.
Długo wyczekiwany remake Final Fantasy VII przedstawia wydarzenia w mieście Midgar, odsłaniając nowe wątki dotyczące losów Clouda i spółki. Zakochany w oryginale, z radością rzuciłem się w wir przygody, z której relacje możecie czytać w Gralingradzie. Kolejne odcinki już wkrótce!
Jeśli nie chcesz przegapić następnej części lub innych opowiadań na bazie gier, odwiedzaj bloga Gralingrad. Możesz też obserwować go na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube lub wspomóc stronę na Patronite. Dzięki!
<— Final Fantasy 7 Remake #7 i duchy miasta Midgar