Final Fantasy 7 Rebirth #19: Dwa spojrzenia

Final Fantasy 7 Rebirth blog

Świątynia miała być twierdzą i schronieniem. Sanktuarium, w którym każdy członek Cetry znajdzie swój dom. Nie zdołała jednak zapobiec tragedii. Dzisiaj stanowiła przepełniający bólem tragiczny symbol upadku moich przodków. Upadku, którego szczegóły mogłam dopiero poznawać.

Okiełznać lifestream [Aerith]

Kiedy mijałam kolejne pomieszczenia, czułam na barkach przytłaczający ciężar przeszłości. Mroczne, majestatyczne wnętrza wypełniało echo dawno minionych dni chwały. Poruszałam się jakby w zwolnionym tempie, delikatnie przesuwając palcami po zimnych kamieniach, które przetrwały wieki. Czułam się odpowiedzialna za moich kompanów. Wszyscy znajdowaliśmy się w nieznanym miejscu, które było nieprzyjazne. Podróżowaliśmy po omacku. Wiedziałam, że Tifa, Barret, Yuffie, Red, a nawet Cloud patrzą na mnie trochę jak na przewodnika. W moich żyłach płynęła krew Cetry. Byłam w stanie usłyszeć to, co dla innych było niesłyszalne. Poczuć ból, który wypełniał każdy element tej potężnej struktury.

Aerith Lifestream FF7 Rebirth

Tym większy ciężar miała nieudana próba okiełznania wirów lifestreamu. Zdawało się, że go rozumiem i nawiązałam więź, która pozwoli mi wyjaśnić powody naszej wizyty w świątyni. Tymczasem zamiast ciszy i ukojenia wywołałam tylko wstrząs, po którym zostaliśmy rozdzieleni. Cloud, Barret i Tifa znaleźli się gdzieś daleko zdani wyłącznie na siebie. Otoczeni przez wrogów i niebezpieczeństwa. My z Redem i Yuffie wcale nie mieliśmy łatwiej. Musimy jak najszybciej odnaleźć kompanów. Znów połączyć siły, bo tylko razem mieliśmy szansę przetrwać w tym zagadkowym miejscu.

Lifestream nie odrzucił mnie całkowicie. Wykazał się zrozumieniem i dał szansę. Zaczęłam pojmować, jak mogę gromadzić energię ukrytą w różnych obiektach i istotach, by za jej pomocą naprawiać zniszczenia i torować sobie drogę. Poznawałam siebie i zaczynałam rozumieć, jak mogę zapanować nad otaczającym nas chaosem. Pozostało tylko przeć naprzód, mierząc się z kolejnymi bestiami i szukając właściwej ścieżki w labiryncie schodów i korytarzy. Ciemnozielone niebo i ciągnące się po horyzont widoki skał lewitujących w przestrzeni nie mogły odwrócić naszej uwagi. Byłam gotowa odkryć prawdę dotyczącą moich przodków.

Nie zwracałam uwagi na rosnące zmęczenie, choć każda próba ukierunkowania energii lifestreamu kosztowała wiele. W końcu musiało to przynieść swoje konsekwencje. Ruchy przestały być tak dokładne, co zirytowało życiodajną energię planety. Osunęłam się na kolana, łapczywie chwytając oddech. Byłam na siebie zła. Wściekła na swoją bezsilność. Yuffie i Red przyszli mi ze wsparciem i otuchą, sugerując chwilę odpoczynku. Chętnie z niej skorzystałam…

Ścigając Turksów [Cloud]

Kamienne bloki szybko uniosły się, zabierając ze sobą Aerith, Yuffie i Reda. Zostaliśmy rozdzieleni. Barret i Tifa chcieli pospieszyć im na ratunek, ale nie było czasu na kluczenie po labiryncie w poszukiwaniu drogi na górę. Na pewno zdążą do nas dotrzeć. My musieliśmy nadrabiać dystans do Turksów, by nie pozwolić im pierwszym położyć łap na czarnej materii.

Wkrótce dopadliśmy dwóch dobrze znanych sobie funkcjonariuszy. Reno i Rude nie powitali nas z entuzjazmem, co było zrozumiałe. Wiedzieli, że oznaczamy kłopoty. Tchórzostwo wzięło górę i zamiast stawić nam czoła, aktywowali ładunki, które wstrząsnęły murami i doprowadziły do zawalenia się części budowli. Gruzowisko uniemożliwiło nam pogoń i zablokowało najkrótszą drogę.

Musieliśmy zaliczyć kolejny długi marsz, odsyłając na tamten świat potwory odgrywające rolę strażników i szukając przejścia dalej. W pewnym momencie okazało się, że ścieżka jest urwana. Przepaść wyglądała na zbyt szeroką, by można było ją przeskoczyć. Namierzyłem sześcian podobny do wcześniej przesuwanych i popchnąłem go w nurt lifestreamu. Zaczepił się o skały, ale to było nadal za mało, by bezpiecznie przejść dalej.

Cloud Barret Tifa Iron Giant FF7 Rebirth

Los przygotował dla nas kolejne wyzwanie. Na szczycie wieży, której jeden z filarów wyglądał na mocno uszkodzony, stał inny potrzebny nam sześcian. By sprowadzić go na dół, musieliśmy doprowadzić do zawalenia się konstrukcji. Do tego miał nam posłużyć ożywiony siłą lifestreamu żelazny gigant – monstrum przypominające rycerza z wielkim mieczem w dłoni. Adwersarz wymagający, bo wyjątkowo odporny na ciosy. Problematyczne było jednak przede wszystkim to, że był nieśmiertelny i jego pokonanie nic nam nie dawało. Trzeba było go oszołomić i pozbawić równowagi, by chwiejąc się wpadł na wieżę i doprowadził do jej upadku.  

Wyrównanie rachunków [Cloud]

Chwilę zajęło mi pojęcie, że jedynym sposobem na osiągnięcie celu będzie zasypanie go czarami elektryczności, na które był wrażliwy. Tylko to było w stanie przynieść nam sukces. Doprowadzić do jego oszołomienia, zanim straci całe zapasy energii i znowu zapadnie w chwilowy sen.

Wieża runęła z hukiem. Okazało się, że sześcian będzie już zbędny, bo walące się elementy utworzyły dla nas korytarz nad wirami lifestreamu. Bez zwłoki ruszyliśmy tak utworzoną ścieżką. Dotarliśmy do skalnej półki i przystanęliśmy na niej. Poniżej Reno i Rude toczyli nierówną walkę z otaczającymi ich bestiami. Barret delektował się widokiem i liczył, że za moment obaj stracą życia. Pozbawiłem go złudzeń. Nie było czasu na oglądanie potyczki. Zeskoczyłem na dół i włączyłem się w bój. Wiedziałem, że pewne rzeczy są tylko kwestią czasu.

Rozprawiliśmy się z monstrami bez większych trudności. Rude uratował Tifę przed atakiem w plecy, a ja rozciąłem potwora, który omal nie pożarł Reno. Na tym skończyły się wzajemne uprzejmości. Przyszła pora na wyrównanie rachunków. Reno najwyraźniej nie próżnował, dochodząc do siebie po bitwie na filarze w sektorze 7. Miałem wrażenie, że jeszcze lepiej wyczuwał ataki i skuteczniej kontratakował. Wyraźnie było widać też różnicę w tym, jak dobrze wygląda jego współpraca z Rude’em, który do tej pory musiał godzić się ze słabościami początkującej Eleny.

Rude Reno FF7 Rebirth

To była wymiana uderzeń z zaskoczenia. Kiedy Reno zbijał mój atak i sprowadzał mnie na ziemię, Barret błyskawicznie zmazywał mu szelmowski uśmieszek z twarzy, posyłając mocną salwę pocisków z dystansu. Gdy na niego nacierał z kolei ratujący kompana Rude, za moment musiał przechodzić do defensywy, bo dopadała do niego z szybką kombinacją Tifa.

Pierwszego na kolana powaliliśmy Turksa walczącego pięściami, który był mniej mobilny i stanowił przez to łatwiejszy cel. Potem mogliśmy skupić się na Reno, którego szybkość nie wystarczyła na ataki trzech typów z tak wielu kierunków. Nie był SOLDIER-em, by móc poradzić sobie z takim wyzwaniem. W końcu wylądowali jeden na drugim. Zanim zdążyli się podnieść, skalna półka pod naszymi stopami nie wytrzymała i runęła w dół…

Elena i Tseng [Aerith]

Po odzyskaniu sił ruszyliśmy dalej. Czułam, że nie możemy sobie pozwolić na dłuższy postój, bo Cloud i reszta mogą nas potrzebować. Nie pomyliłam się. W pewnej chwili zobaczyliśmy, jak walczą z Turksami w oddali. Droga doprowadziła nas jednak nie do nich, a do Eleny i Tsenga, który próbowali inną ścieżką dotrzeć do celu.

Tseng zawsze wychodził z założenia, że siłowa konfrontacja to ostateczność. Tym razem też chciał uniknąć rozlewu krwi. Ale charaktery Yuffie, otwarcie prowokującej do walki i Eleny, zawsze gotowej przyjąć takie wyzwanie, sprawiły, że starcie było nieuniknione.

W specjalnej jednostce Shinry służą najlepsi z najlepszych, co zresztą mogliśmy sami sobie potwierdzić, przechodząc program szkoleniowy w Gongadze. Nawet on nie przygotował mnie na atak dwóch tak doskonałych w walce przeciwników. Miałam trudność w utrzymaniu ich tempa i przyjmowałam kolejne ciosy, starając się jakkolwiek przed nimi osłonić i odpowiedzieć. Tylko odrobinę lepiej radziła sobie Yuffie, która chyba zbyt odważnie podeszła do starcia i zapomniała o obronie. W tej trudnej dla nas sytuacji ratunkiem okazał się Red. Strażnik doliny był szybki i zabójczo efektywny.

Odnosiłam wrażenie, że nie imają się go ciosy, a sam atakuje z zaciekłością i siłą, która nawet Tsenga i Elenę przerażała. Biorąc na siebie ciężar potyczki, był nawet w stanie uleczyć nas szeptaną modlitwą, czymś, w czym do niedawna ja się specjalizowałam.

Zimny jak lód [Aerith]

Naszą bitwę przerwały spadające odłamki skał, które poprzedziły zawalenie się sklepienia świątyni. To Cloud, Barret i Tifa okazali się walczyć nad nami z Reno i Rude’em. Choć wyglądało to przerażająco, o dziwo nikomu nic się nie stało. Tseng wykorzystał zamieszanie, by zbiec, a reszta obitych Turksów próbowała otrząsnąć się po upadku lub wygramolić spod rumowiska. Cloud spokojnym krokiem podszedł do Eleny i uniósł trzymany w rękach miecz. Beznamiętnym tonem oznajmił agentce, że nie powinna się bać, bo to nie koniec, a jedynie powrót do domu. W ostatniej chwili uniknęła ciosu, odskakując w bok. Metal zabrzęczał, odbijając się od skalnego podłoża. Cloud wydawał się tym niewzruszony. Skierował kroki ku agentce i znów uniósł broń. Wydawało się, że przed drugim atakiem nie zdąży się obronić. I wtedy Tifa dopadła go i objęła z całych sił w pasie. Poprosiła, by przestał.

Cloud Merciless FF7 Rebirth

Spojrzał na nią, a z twarzy próżno było wyczytać jakiekolwiek emocje. Odtrącił jej ręce i rzekł tylko, że rzeczywiście nie ma czasu, by zajmować się Turksami. Ruszył dalej, jakby zupełnie nie przejmując się faktem, że omal nie zamordował kolejnych osób na swojej drodze. Podążyliśmy za nim w głąb świątyni, zostawiając funkcjonariuszy korporacji za plecami. Yuffie dla pewności zamknęła wrota, by zbyt szybko nie mogli nas dogonić.

Długi korytarz z pięknymi rzeźbami po obu stronach, skąpany w półmroku, prowadził do pomieszczenia, skąd dochodziło światło…

Spóźnieni [Cloud]

Sephirot. Był znów o krok przed nami. Wyciągnął ostrze z ciała Tsenga i odwrócił się w naszym kierunku. Strząsnął krew na posadzkę i z uśmiechem na ustach oznajmił, że to nie śmierć, a powrót do domu. Następne słowa skierował do Aerith, mówiąc, że wkrótce będzie miała okazję do niego dołączyć. Potem usłyszeliśmy strzał i osunął się na kolana. Zniknął, a jego miejsce zajął jeden z zakapturzonych wędrowców…

Bolesne próby [Aerith]

Tseng nie był moim wrogiem. Nigdy nie uważałam go za złego człowieka. Jego rola była skomplikowana i wymagała zrozumienia. Spojrzenia z dystansem na sytuację, w której się znaleźliśmy. Wskazał podwyższenie za swoimi plecami i podpowiedział, że to element aktywujący mechanizm, który tylko ja zdołam otworzyć. A potem jakimś sposobem odnalazł w sobie wystarczająco wiele siły, by pomimo poważnej rany wstać i zacząć wracać do pozostawionych z tyłu kompanów.

Tseng Wounded FF7 Rebirth

Uniosłam dłoń i przyłożyłam do zimnego kamienia. Poczułam, że drży. Za moment poszczególne wrota okalające pomieszczenie zamigotały i wystrzeliły w naszym kierunku małymi wiązkami energii, które wskazały poszczególne osoby. Tifa. Barret. Red. Yuffie. I ja. Zostaliśmy zaproszeni do środka. Każdy osobno. Wszyscy, tylko nie Cloud. Skwitował to krótko, żebyśmy się pospieszyli i nie tracili czasu.

To były próby. Przygotowane tylko dla nas konfrontacje z przeszłością, która naznaczyła naszą przyszłość. Bolesne, często tragiczne wspomnienia, z którymi znów mieliśmy się zmierzyć. Wszyscy kiedyś coś lub kogoś straciliśmy, a świątynia chciała nam tamte sytuacje przypomnieć, jakby próbując wyciągnąć na powierzchnie nasze prawdziwe emocje.  

Przeszłość, której nie zapomnimy [Aerith, Yuffie, Barret, Red, Tifa]

Nagle wróciłam na peron sektora w Midgarze. Znów byłam małą dziewczynką, która desperacko próbuje znaleźć kogoś, kto pomoże mamie. Zderzyłam się z niemocą, niezrozumieniem, egoizmem. Nikt nie chciał mi pomóc. Nikt nie chciał nawet wysłuchać moich próśb. Poczułam się taka samotna. Wracałam zapłakana do matki. Nie miała już czasu, czekała tylko na powrót, by ostatnim tchnieniem poprosić Eleonorę, jedyną osobę, którą zainteresował mój los, o pomoc i opiekę nad córką. Gdyby nie ta przypadkowa życzliwa kobieta, zostałabym wtedy zupełnie sama i prawdopodobnie trafiła od razu w ręce Shinry. Nie byłoby mnie tu, gdzie jestem teraz…

Stanęłam przed piękną rzeźbą w skale i ani się obejrzałam, a byłam znów w Nibelheim. Widziałam tatę, który biegnie w kierunku reaktora, ścigając Sephirota. Chciałam go zatrzymać. Tak bardzo chciałam zapobiec tragedii, która miała się wydarzyć. Mogłam tylko jednak znów przytulić jego nieruchome ciało leżące na zimnej, stalowej posadzce reaktora…

Wróciłem do Corel. Do moich przyjaciół i sąsiadów, którzy z entuzjazmem zapatrywali się na przyszłość po budowie reaktora. Mogłem przytulić Myrlę, poczuć jej ciepło i bicie serca. Na krótką chwilę, która jedynie rozdarła mi duszę. Za chwilę znów mi ją odebrano…

Próbowałem uciec. Walczyć, stawić czoła nacierającym funkcjonariuszom Shinry, ale byłem bezradny. Zostałem pojmany i zabrany znowu tam. Przed oblicze Hojo, który ucieszył się z kolejnego eksponatu do badań. Na nic zdała się walka. Szarpanina z trzymającymi mnie na łańcuchach żołnierzami. Przywiązany do stołu, mogłem tylko krzyczeć, gdy naznaczał mnie trzynastym numerem, rozpoczynając serię szalonych eksperymentów…

To był budynek Shinry. Te same, zimne wnętrza. Podziemia siedziby korporacji. Wspinając się po kratownicy, usłyszałam Solona. To na pewno był on. Jego ciepły, uspokajający głos. Próbowałam go dogonić. Dotarłam do pokoju we mgle. Do tych stalowych drzwi windy, które tak dobrze zapamiętałam. A potem pojawił się on. Morderca. Szaleniec o potężnej sile. Zapytał, czy jestem gotowa pogodzić się z faktem, że więzi Solona i wykorzystuje niczym swoją marionetkę. Mój druh, wybawca, przyjaciel w niewoli, na którą skazał się, ratując mnie…

Trials FF7 Rebirth

Przytłoczeni [Aerith]

Kiedy wszyscy stanęliśmy znowu obok siebie, mogłam wyczuć ciężar, który każdy dźwiga na swoich barkach. Definiujący nas i nasze życie. Określający nasze wybory, sposób patrzenia na świat i na innych ludzi. To przeszłość. Przeszłość, która może jest wyryta w kamieniu, ale nie oznacza, że mamy już tylko jedną drogę i jedną przyszłość. Tę możemy przecież nadal zapisać. Zmienić. Powiedziałam to głośno, chcąc nie tyle co podnieść innych na duchu, a bardziej by wyrazić swoje odczucia po pokonanej próbie. Zetknęliśmy się wzrokiem z Cloudem i wydawało się mi, że też to rozumiał, ale on powiedział tylko…

Pusty w środku [Cloud]

Skończyłaś już? – zapytałem Aerith, czując, że trwonimy cenny czas. Czarna materia była blisko, ale Sephirot krążył wokół i mógł w każdej chwili przejąć na nią kontrolę. Ruszyliśmy dalej. W korytarzu zaczęło dziać się coś dziwnego. Nagle kamienne ściany ustąpiły miejsca tym z metalu. Byłem znów w reaktorze i trzymałem w rękach ładunek wybuchowy. Barret zapytał, czy wszystko w porządku. Odwróciłem się, a świąt wokół stanął w płomieniach. Przy drzwiach leżał nieprzytomny Biggs. Podszedłem do niego i wtedy usłyszałem głos Sephirota.

Nagle znalazłem się na filarze podtrzymującym płytę nad sektorem 7. To był ten dzień desperackiej walki o z Shinrą. Przede mną Tifa klęczała nad ciałem Jessi. Obraz, który wtedy – jak sądziłem – mną wstrząsnął. Ale czy naprawdę? – Współczucie. Empatia. Troska. Żal. To dla ciebie puste słowa. Przestań udawać, że je rozumiesz. Jesteś tylko marionetką. Moją marionetką – głos Sephirota był lodowaty niczym ostrze, a mówiąc to patrzył na mnie z wyższością. Podbiegłem do niego i przebiłem go mieczem z całych sił. Opadł na mnie, a po chwili pochwalił i polecił, bym właśnie w ten sposób pozwolił się pochłonąć gniewowi.

Wszystko zniknęło i znów byłem w świątyni. Odwróciłem się do kompanów, na których twarzach malował się niepokój. – Nie jestem nim. Nigdy nie będę – powiedziałem. Aerith odpowiedziała w imieniu wszystkich, że wiedzą o tym.

Schodząc w dół, ku miejscu ukrycia czarnej materii, zaczęliśmy odkrywać historię Cetry…

Final Fantasy 7 Rebirth to druga odsłona projektu będącego remake’iem kultowej produkcji jRPG Final Fantasy 7. Gra przynosi nie tylko unowocześnią oprawę audiowizualną i rozbudowę systemu, ale również nowe spojrzenie na znaną historię. Jak wygląda podróż przed świat Rebirth? Co czeka Clouda i jego kompanów? Przeżyj przygodę jeszcze raz w formie opowiadania na bazie wrażeń z gry!

Podoba Ci się to opowiadanie? Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli doceniasz moje starania w takiej formie gier relacjonowania – postaw mi kawę, która pozwoli mi kontynuować wędrówkę przez świat Final Fantasy 7 Rebirth! Dzięki z góry!

<— Poprzedni odcinek opowiadania z Final Fantasy 7 Rebirth

Następny odcinek bloga z Final Fantasy 7 Rebirth —>

<— Początek przygody w Final Fantasy 7 Rebirth

Sprawdź audiobook z Final Fantasy 7 Remake –>

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.