Włosi w Europie #25: Smaczne Porto?
Roma powolnym krokiem zmierzała do pomieszczenia, z którego dobiegał co chwilę donośny śmiech. Ktoś w środku wyraźnie dobrze się bawił. To nie był pierwszy raz, gdy wracała. Liga Mistrzów nie była dobrym miejscem dla takich jak ona. Bardziej takim, przed którym matki przestrzegają swoje córki.
W minionych latach nie raz już została tam boleśnie skrzywdzona. 1:7 z Czerwonym Diabłem, 1:6 z zazdrosną Dumą Katalonii pozostawiły nie tylko uraz psychiczny, ale i widoczne szramy, które trudno było ukryć przed wzrokiem nieznajomych na ulicy. Mimo to znowu chciała tam wrócić. Na jej drodze stał jednak pewien problem. Wydziarany macho man z Portugalii, który, jak mawiał, takie suczki obracał na co dzień. Pech chciał jednak, że ostatnio coś nie poszło po jego myśli i teraz musiał zdobyć zaufanie góry, by znowu wejść do ulubionego klubu Ligi Mistrzów.
Roma otworzyła drzwi wynajmowanego mieszkania i z miejsca została ogłuszona dudniącym basem z głośników. Sassuolo kiwało głową w tym muzyki, potrząsając długimi włosami i wykrzywiając twarz w grymasie męskiej satysfakcji. Jest Sassuolo, jest impreza! – krzyknęło. Balanga trwała już któryś dzień, po tym jak młodziak poradził sobie z egzaminatorem ze Szwajcarii, konkretnie z Lucerny, i został zaproszony na kolejny etap rekrutacji do elitarnego grona Ligi Europy. Roma mogła tylko pokręcić głową z niesmakiem i zażenowaniem.
– To nawet nie jest żadne poważne, znaczące miejsce, a świętujesz jakbyś konstytucję uchwalił – rzuciła do współlokatora.
– Życie jest za krótkie, by marnować je na takie podejście jak Twoje. Już widziałem efekty tej Twojej rozwagi, jak wracałaś w porwanych szmatach po laniu od jakiegoś Anglika czy Hiszpanki – odpowiedziało pewne siebie Sassuolo.
– Kozaczysz, a rok temu tak samo robiła Sampdoria i co? Zvojvodinowali ją.
– Ja jestem lepiej przygotowany.
– Jakoś nie sądzę. Poza tym, słyszałam, że ta Crvena Zvezda to niezła sztuka – każdy z pięciu ostatnich meczów o stawkę kończyła z co najmniej dwoma strzelonymi golami. Liderka ligi serbskiej z dużymi aspiracjami. Możesz nie podołać.
– Ty się bardziej martw o siebie, bo trafiasz na faceta, który w Lidze Mistrzów się już zadomowił.
– I który aktualnie ma… pewne męskie problemy. Mam pomysł jak go zaskoczyć podczas najbliższego spotkania.
– Żebyś tylko nie miała takiego planu, jak kilka miesięcy temu w Katalonii.
– Nie podskakuj synku, bo nie masz czym się chwalić. Lucernę to ja regularnie dodaję do sałatki.
– Smacznego. A jak będziesz popijać ją Porto się czasem nie zachłyśnij.
Czy Sassuolo spokornieje po spotkaniu z Crveną Zvezdą Belgrad, a Roma znowu wróci z wyprawy, tym razem do Portugalii, poobijana? Cała Serie A czeka na odpowiedzi na te pytania. Chcesz wiedzieć pierwszy co będzie dalej? Polub Gralingrad na Facebooku i śledź go na Twitterze.