Transcripted #2: Broń biologiczna
Tajemniczy wirus okazał się bronią biologiczną, którą prawdopodobnie ktoś nadal steruje. NADIA potrzebowała czasu, by wykryć źródło. Pomóc jej mógł jedynie kierujący nanosondą bojową Adam. Desperacka obrona łańcucha DNA przed próbującym zatrzeć ślady patogenem trwała od kilku minut.
Misja eskortowa w mikroskali
– Adamie, pamiętaj, żeby wykorzystywać białe cząsteczki z pokonanych przeciwciał i modyfikować łańcuch. W ten sposób zapobiegniesz większym zniszczeniom, jeśli kolejni wrogowie dotrą do celu.
– Wiem, ale nie jest to proste. One są wszędzie! – młody biochemik był wyraźnie zdenerwowany. Czuł, że cel wymyka się z rąk i traci kontrolę nad sytuacją. Po karku spływały mu kropelki potu.
Obrona łańcucha okazywała się dużo trudniejsza niż jego atakowanie. Wcześniej miał większą swobodę, musiał martwić się jedynie o stan nanosondy, a na planowanie kroków było więcej czasu. Nic nie szkodziło, jeśli potrzebował na chwilę wycofać się, by system zregenerował osłony. Teraz nie mógł zafundować sobie najmniejszej chwili przerwy, bo z każdą sekundą chroniony łańcuch był coraz bardziej nadwyrężony.
– NADIA, ile jeszcze?! – choć biochemik próbował to ukryć, w jego głosie słychać było desperację.
– 57 sekund – odpowiedziała spokojnie sztuczna inteligencja.
To było najdłuższe pięćdziesiąt siedem sekund w życiu naukowca. Rzucił na szalę wszystko i zacisnął dłonie na joystickach w laboratorium aż zaczęły łapać go skurcze. Kiedy NADIA potwierdziła, że cel udało się zrealizować, opadł na oparcie fotela zupełnie wycieńczony.
Chciał odpocząć. Czuł, że w tym stanie nie będzie w stanie zrealizować kolejnej misji za sterami nanosondy. NADIA zajęła się analizą danych i wydawało się, że dostanie chwilę, by zafundować sobie choćby kilkudziesięciominutową drzemkę. I wtedy właśnie do laboratorium weszli agenci służb specjalnych, żądając by poszedł z nimi.
Dostał swój czas, by odpocząć. Zamiast niewygodnej kanapy na zapleczu laboratorium, miał do dyspozycji pryczę celi wilgotnego aresztu.
Grozi nam pandemia
Po dwóch dniach przesłuchań, podczas których zadano mu wiele niezrozumiałych pytań, otrzymał polecenie powrotu do laboratorium. Agenci odprowadzili go do wejścia, a jeden z nich został przy drzwiach, by upewnić się, że mężczyzna nigdzie się nie wybierze.
– Witaj z powrotem, Adamie – metaliczny głos NADII wydał się dziwnie ciepły i ludzki po ostatnich długich rozmowach ze śledczymi.
– Co się dzieje?
– Mamy problem. Wirus wydostał się i grozi nam pandemia.
– Jak to możliwe?!
– Patogen ewoluował i opuścił ciała zabitych, którzy byli przetrzymywani w piwnicy budynku szpitala. Obiekt został zamknięty, ale jeśli go nie powstrzymamy, za moment nie będzie to stanowić przeszkody.
– Nic nie rozumiem, co nam grozi?
– Adamie, wirus zyskał nowe zdolności i właśnie w tym momencie stopniowo zajmuje cały budynek, pochłaniając jego kolejne elementy. Rośnie na bazie sztucznych materiałów. Doskonale się zaadaptował.
– Cholera, brzmi niczym inteligentna forma życia z kosmosu. Gdzie jest profesor?
– Profesor Dahl zniknął. Od kilku dni trwają poszukiwania.
– Myślisz, żę ma z tym coś wspólnego?
– Nie mam wystarczających danych, by ferować wyroki.
– No tak, zapomniałem.
– Adamie, nie mamy czasu. Musisz powstrzymać wirusa. Naszą jedyną nadzieją jest zniszczenie jądra.
– Przygotuj nanosondę. Jestem gotowy.
Głos szaleńca
Przenosząc się na mikroskopijny front walki, Adam wiedział już, że czeka go konfrontacja z nieobliczalnym przeciwnikiem. Patogen nie zachowywał się jak żaden inny znany wirus, a przy tym doskonale dostosowywał się do nowych warunków. Już po chwili naukowiec przekonał się co go czeka. Nowa forma przeciwciał była zdolna do szybkiego klonowania się, więc wystarczyła chwila nieuwagi, by nansonda została otoczona przez zabójczo groźnych przeciwników. Adam musiał wykazać się jeszcze większą podzielnością uwagi i refleksem. Prawdopodobnie byłby bez szans, gdyby nie zaimplementowane ulepszenia, w tym nowe działko pulsacyjne, które wyjątkowo skutecznie radziło sobie z przeciwciałami.
Krok po kroku młody biochemik zbliżał się do celu. Od jądra dzieliły go ostatnie bariery.
– Adamie, tu profesor Dahl, nie możesz zniszczyć jądra. Przed nami prawdziwy cud, który należy zbadać i poznać! – wiadomość od przełożonego zaskoczyła naukowca, ale jeszcze bardziej zdumiał go sam komunikat.
– On oszalał, jest gotów zaryzykować życiem milionów!
– W historii ludzkości wielu było takich, którzy dla sławy poświęcili życie innych. Wysunęłabym teorię, że większość ludzi, która gotowa jest zabić miliony jednym wciśnięciem guzika, sama stoi na krawędzi. Ich desperacja wynika z faktu, że nie będą w stanie przeżyć ani jednego dnia więcej, nie będąc usłyszanym.
– Sugerujesz, że to cecha wynikająca z naszego społecznego charakteru i potrzeb?
– To tylko efekt mojej analizy waszego gatunku.
– Niepokojąco trafny, obawiam się.
Atak na SI
Adam ufał NADII. Mogło wydawać się to irracjonalne, ale ani przez moment nie wątpił w jej dobre intencje. Jeśli w ostatnim czasie miałby wskazać kogokolwiek, komu byłby w stanie uwierzyć, to wytypowałby właśnie tę sztuczną inteligencję.
Wkrótce jednak stracił sojuszniczkę. Postawiony pod ścianą wirus zaatakował systemy laboratorium i zaczął przejmować kontrolę. NADIA została zepchnięta do ściany i znalazła się w sytuacji zagrożenia wymazaniem. Adam zyskał dodatkowy motywator, by szybciej dotrzeć do jądra i je zniszczyć.
– Dlaczego chcesz mnie zlikwidować? – niespodziewana wiadomość od wirusa wstrząsnęła naukowcem. Jego ewolucja postępowała szybciej niż przypuszczał.
– Zagrażasz całemu światu i wymknąłeś się spod kontroli. To jedyna opcja, by zapobiec globalnej katastrofie.
– Chcę się tylko rozwijać.
– Kosztem innych. Na to nie dopuszczę.
Adam wyruszył w ostatni bój, unikając dalszych dyskusji z patogenem. Obawiał się, że dłuższa rozmowa może zasiać w nim ziarno wątpliwości. Mógł skończyć jak profesor Dahl, który widział w epidemii wielką szansę dla siebie, a być może też świata. Ryzyko było zbyt duże, a on był już zbyt zmęczony.
Echo upadku
Jądro wyglądało majestatycznie. Było też dobrze chronione, ale Adam przez te godziny potyczek z przeciwciałami do perfekcji opanował już kontrolę nad nanosondą. Był zbyt szybki i dokładny, by pozwolić się dopaść, choć wirus wysyłał przeciw niemu kolejne fale wrogów. Kolejne cząsteczki trafiały w łańcuch oplatający jądro, zaburzając jego strukturę. Uporządkowana praca tego bioperfekcyjnego systemu z każdym ciosem wytracała równowagę. Ostatnia czerwona cząsteczka trafiła w punkt, a łańcuch rozerwał się. Nie towarzyszyły temu eksplozje i krzyki. Tylko lekki, ale znaczący odgłos pękającego ogniwa, który rozszedł się echem po wnętrzu tej tajemniczej istoty.
– NADIA? – pytanie cechowała niepewność i strach przed możliwą odpowiedzią.
– Jestem, Adamie.
– Cieszy mnie to.
– Dziękuję. Analizy wskazują, że wirus umarł i nie wykazuje dalszej aktywności.
– Chyba w końcu będę mógł zrobić sobie tę kawę.
– Tak, nie ma ku temu przeszkód.
– To dobrze. Warto było wygrać dla tego jeszcze jednego kubka.
KONIEC
Transcripted to nietypowa produkcja indie, która łączy w sobie mechaniki zręcznościowych strzelanek i gier logicznych. Tytuł opowiada przy tym intrygującą historię pewnego wirusa, który zaczął zagrażać całej ludzkości. Opowieść na bazie gry, połączoną z moimi spostrzeżeniami, znajdziesz w kolejnych odcinkach opowiadania w Gralingradzie. A jeśli interesuje Cię tradycyjna recenzja Transcripted, ją również znajdziesz na blogu.
Podoba Ci się w Gralingradzie? Obserwuj więc profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli przyjemnie czytało Ci się tę opowieść – postaw mi kawę, żebym mógł zarwać kolejną nockę na przygotowywanie nowych tekstów. 🙂