Syberia #2: Akademickie Barrockstadt
Kate Walker wiele słyszała o Europie. Miała okazję zetknąć się z relacjami zachwyconych podróżnych, którzy wrócili z Paryża, Londynu czy Wenecji. I choć te miasta, symbolizujące piękną i bogatą historię Starego Kontynentu, zostawiała daleko za plecami, nie znaczy to, że w tej podróży na wschód nie czekały na nią onieśmielające widoki.
Przymusowy postój
Pędząca do tej pory miarowym rytmem lokomotywa zaczęła zwalniać i po chwili zupełnie się zatrzymała. Kate odsłoniła kotarę i wyjrzała przez okno. Otaczało ją coś, co przypominało gigantyczną szklarnię. Wielki, oszklony budynek porośnięty w środku roślinnością. Zaciekawiona, postanowiła sprawdzić, gdzie są. Przy okazji zamierzała zapytać Oscara o powody postoju. Czyżby dotarli już do celu?
Automaton poinformował ją z typowym dla siebie spokojem o problemie. Napęd lokomotywy wymagał nakręcenia, by mogli ruszyć dalej. Innowacyjna ze wszech miar konstrukcja nie była idealna. Szybka i komfortowa, nie mogła pokonywać ogromnych dystansów bez przystanków na stacjach pozwalających na ponowne nakręcenie mechanizmu.
Kate opuściła wagon i rozejrzała się po okolicy. Zewsząd dochodził śpiew lub skrzek ptaków, które miały tu swoje gniazda. Z pewnością ten dworzec w niczym nie przypominał typowych miejsc zatrzymywania pociągów, które można było znaleźć w Stanach Zjednoczonych i Europie. Prawniczka postanowiła w pierwszej kolejności odszukać maszynę, o której wspominał jej maszynista. Szybko zorientowała się, że wspomniany problem nie okaże się błahostką. Lokomotywa zatrzymała się na dworcu w Barrockstadt, kilkaset metrów od mechanizmu do nakręcania napędu. Nie było szans jej ruszyć, a na pewno nie bez pomocy.
Na uczelnię
Spacerując pośród roślin, nad płynącym obok torowiska kanałem wodnym, dotarła na niewielką plażę, gdzie dumał zarządca dworca. Otyły mężczyzna z głębokim głosem był miły, ale też roztargniony i niezbyt skory do pomocy. Tłumaczył się, że nie jest osobą decyzyjną, bowiem o wszystkim, co dzieje się na dworcu, decydują rektorzy pobliskiego uniwersytetu. Kate nie zwlekała długo i ruszyła w stronę placówki.
Powitał ją iście monumentalny widok. Cztery gigantyczne posągi mamutów w różnych pozach podkreślały specjalizację uczelni, a jednocześnie rozwiewały wątpliwości Kate. Ten przystanek nie był przypadkowy. Hans z pewnością się tu zatrzymał. Cała trasa, którą pokonuje, będzie zapewne podróżą jego śladami, którą to Anna miała odbyć na koniec swojego życia.
Obiekt świecił pustkami. Przed głównym wejściem natknęła się na jednego tylko studenta. Bezczelny chłopak próbował bezceremonialnie zaprosić ją do wspólnej zabawy i niewiele robił sobie z jej pierwszej kulturalnej odmowy. Odnosząc się do niego równie bezpośrednio, szybko zakończyła dyskusję i przekroczyła mury uniwersytetu.
Student Hans Voralberg
Posadzka korytarzy lśniła, budując wrażenie przestrzeni. Na korytarzach pełno było eksponatów. Szkielety mamutów i innych zwierząt zamieszkujących planetę przed tysiącleciami podkreślały zainteresowanie miejscowych badaczy czasami minionymi i całym światem natury. Współgrały też doskonale z obrazem dworca, który przypominał ludzki wytwór oddany w pokorze Matce Ziemi.
Przy jednym z okazów stał przyglądający mu się z uwagą niski profesor. Siwizna pokrywała jego głowę, sygnalizując Kate, że karierze edukacyjnej poświęcił prawdopodobnie całe swoje życie. W pierwszej chwili zdawał się ją ignorować, ale kiedy już odwrócił się i odpowiedział na pozdrowienie, okazał bardzo wylewnym i wartościowym rozmówcą. To od niego dowiedziała się, że Hans przed laty spędził trochę czasu na uczelni. Zafascynowany mamutami, chłonął wiedzę przekazywaną na wykładach, choć nigdy oficjalnie nie został przyjęty tutaj jako student. Pracował za to dla rektorów, konstruując wiele praktycznych rozwiązań mechanicznych, które ułatwiały życie kadrze lub podnosiły prestiż placówki.
Z pewnością miał swój wkład w to miejsce, gdzie codzienność przenikała się jakby z magią. Granica między nimi była równie delikatna jak mgła, która każdego poranka otulała bezkresne pola wokół uczelni. Kate skierowała swoje kroki do wysokiego pokoju po drugiej stronie budynku, gdzie na podwyższeniu, za wysokim stołem, siedziało trzech wąsatych rektorów. Wieloletni współpracownicy znali i rozumieli się już tak dobrze, że często potrafili wchodzić sobie w słowo, przerywać i uzupełniać wzajemnie wypowiedzi, nic sobie z tego nie robiąc.
Piętrzące się obowiązki
Prawniczka opowiedziała o swojej sytuacji, ale nie spotkała się ze zrozumieniem. Dla rektorów najważniejsze było, by pociąg jak najszybciej opuścił dworzec. Nie zamierzali specjalnie w tym pomagać, zostawiając wszystko na barkach przybywającej z Valadilene podróżnej.
Kate wróciła do nich niedługo później z konkretną propozycją. Udało jej się wyprosić o pomoc pewne małżeństwo podróżujące barką przez kanał wodny. W zamian za odblokowanie im drogi poprzez otworzenie grodzi i skromną opłatę w kwocie 100 dolarów, byli gotowi podholować jej pociąg bliżej mechanizmu. Walker nie dysponowała taką kwotą, więc udała się po nią do rektorów. Ci jednak nie byli zbyt chętni dawać nieznajomej cokolwiek za darmo. I tak kobiecie doszedł jeszcze jeden punkt na wydłużającej się liście rzeczy do załatwienia w urokliwym, acz nieprzystępnym dla gości Barrockstadt.
Kate ciężko usiadła na fotelu w swoim wagonie i wzięła do ręki listę, którą spisywała, by nie umknęły jej żadne zadania. Choć robiła wszystko, co w jej mocy, liczba punktów zdawała się tylko wciąż rosnąć. Z irytacją spojrzała na stojącego w kącie pomieszczenia Oscara, który stanowczo odmawiał współpracy. Jak tłumaczył – tutejszy mikroklimat błyskawicznie doprowadzi do zatarcia jego kół zębatych. Łatwo było mu mówić.
Mały duży bimbrownik
Masując zmęczone skronie, przypomniała sobie o pracodawcy, który jest coraz bardziej sfrustrowany brakiem postępów. Poświęcenie i zaangażowanie, które wykazywała, pozostawało niezauważone. Liczył się tylko efekt, a tego nadal brakowało. Sprawa przejęcia wciąż była otwarta, a rzekomego spadkobiercy nie było nawet wiadomo, gdzie dokładnie szukać. Podążała za poszlakami, które równie dobrze mogły prowadzić ją na manowce.
Nie mogła marnować więcej czasu. Zabrała z wagonu lalkę mamuta znalezioną w jaskini w Valadilene i udała się do uniwersytetu. Przekazała ją profesorowi, który zachwycił się okazem i postanowił dokładniej zbadać. Zaprosił ją do swojego laboratorium, a także na zaplanowany na później wykład, na którym opowie o nowych odkryciach. Z pomieszczenia zabrała trochę proszku Yangala-Cola oraz akcesorium do trzymania próbek badawczych.
Wcześniejsza rozmowa z rektorami pozwoliła jej dowiedzieć się o nielegalnej, pobocznej działalności, którą prowadzą wraz z zarządcą stacji. Przymykali oczy na produkcję wina, której dopuszczał się mężczyzna, w zamian za kilka butelek trunku. Skonfrontowany pracownik wszystkiemu starał się zaprzeczyć, a w końcu uciekł, licząc, że to uwolni go od wścibskiej prawniczki. Walker nie mogła sobie pozwolić na kolejne bezsensowne kluczenie w poszukiwaniu odpowiedzi, więc odnalazła go i przymusiła do otworzenia wrót prowadzących do ogrodu.
Służbista Oscar
Zgodnie z oczekiwaniami znalazła tam winogrona sauvignon. Dokładnie te, których potrzebowała, by odciągnąć ptaki blokujące jej wejście po drabinie na podwieszany podest. Tam znalazła kukułcze jajo podrzucone do gniazda innych ptaków. Bez skrupułów zabrała je, by użyć dosłownie kilka chwil później jako ciężarek na szalce zamka drzwi grającej trybuny, którą miała naprawić w ramach umowy z rektorami. Bez trudu przywróciła do działania stary mechanizm. Okazało się, że wystarczyło tylko pociągnięcie dźwigni. Zadowolona z szybkiego sukcesu wróciła do profesorów i odebrała swoją nagrodę.
Tym sposobem zdobyła środki, którymi opłaciła pomoc małżeństwa z barki. Nie wszystko szło jak z płatka, bo okazało się, że dysponują oni jedynie mocnym łańcuchem. Gdyby nie znaleziony wcześniej na plaży przy stacji hak, miałaby kolejny ból głowy.
O ten jednak i tak postanowił przyprawić ją niezawodny Oscar. Kiedy silnik pociągu udało się nakręcić i lokomotywa była już gotowa do drogi, okazało się, że maszynista wymaga jeszcze oficjalnego pozwolenia na otwarcie bram wielkiego muru otaczającego Barrockstadt. Automaton nie wyobrażał sobie nagięcia reguł czy ominięcia przepisów. Stanowczo odmówił współpracy, oczekując na odpowiednie pismo w przypominającym kiosk małym budynku. Kate wiedziała, że nawet nie ma sensu się denerwować, bo to nic nie zmieni.
Kapitan Malatesta
Odnalazła drogę na szczyt muru. Musiała tam namierzyć kogoś, kto da jej niezbędne dokumenty. Z wysoka roztaczał się fantastyczny widok na ciągnące się po horyzont pola. Bezmiar wszechobecnej pustki był nieco kojący, wręcz melancholijny. Uspokajał ją po ostatnich trudach. I wtedy wszystko popsuł Dan. Dzwoniąc z pretensjami, stawiając się w roli pokrzywdzonego, próbował nakłonić ją do szybkiego powrotu do Ameryki. Jego problemy były dużo ważniejsze niż jej i dał temu głośno wyraz. Kate rozłączyła się w nerwach. Czar urokliwego miejsca błyskawicznie prysł.
W strażnicy napotkała kapitana Malatestę. Oficer przejął obowiązki po swoim ojcu i od lat służył w tym miejscu, strzegąc spokoju na granicy. Był przekonany o istotności swojej misji, której poświęcał się całkowicie. Walker była zdumiona, kiedy przez lunetę obserwacyjną spostrzegła, że kozacki szpieg, o którym mówi, to w rzeczywistości przewrócone, powykręcane przez wiatr drzewo. Mężczyzna stanowczo odmawiał przyznania potrzebnej wizy właśnie ze względu na rzekome niebezpieczeństwa czyhające na podróżnych za murem.
Nie mając innego wyjścia, Kate zaproponowała mu kieliszek wina, do którego dosypała proszku Yangala-Cola. Napar miał szansę na chwilę wyostrzyć mu wzrok. Jakimś sposobem udało jej się nakłonić wojskowego do spojrzenia przez lunetę. Kiedy odkrył prawdę, był równie zmieszany, co zdruzgotany. Nagła świadomość utraconego bezsensownie czasu legła mu na barkach i odebrała poczucie misji, które napędzało jego dni.
Zniósł to z godnością. Przeprosił za wprowadzenie przyjezdnej w błąd i wypełnił potrzebne dokumenty. Kate mogła oddać je Oscarowi i wyprosić wreszcie, by ruszyli dalej. Usatysfakcjonowany spełnieniem potrzeb regulaminowych Automaton żwawym krokiem udał się do czekającej już w gotowości lokomotywy.
Brama podniosła się z łoskotem, a Kate spojrzała raz jeszcze przez okno wagonu na powoli znikające w oddali posągi mamutów witające odwiedzających uniwersytet w Barrockstadt.
Syberia to produkcja otwierająca serię gier przygodowych, które przez wielu fanów gatunku uznawane są za jedne z najlepszych i najciekawszych z całej jego przepastnej historii. W oryginale wydana na komputery osobiste w 2002 roku, po nieco ponad dekadzie doczekała się odświeżenia w opisywanej tu wersji na PlayStation 3. Jak wypada historia opracowana przez Benoita Sokala i jego zespół? Powspominaj perypetie Kate Walker w kolejnych odcinkach opowieści na bazie mojej przygody z Syberią!
Podoba Ci się moja twórczość i ten blog? Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Jeśli doceniasz moją twórczość, postaw mi kawę, która pomoże mi odkopywać i przypominać kolejne klasyki z przepastnej biblioteki historii gier! Dzięki z góry!
<— Sprawdź pierwszy odcinek Syberii
Następny odcinek opowieści z Syberii – wizyta w Komkolzgradzie —>