Spisani #2: Superman i Blob
Superman czuł się nieswojo. Wrócił na Ziemię po długiej eskapadzie i zastał rzeczywistość bardzo różną od tej, którą pamiętał sprzed pięciu lat. Piękna Lois Lane miała już księcia z bajki, a nawet dziecko, planetę znowu ogarniał chaos, a na domiar złego okazało się, że Lex Lutor wygląda teraz jak Kevin Spacey i wyszedł na wolność, bo on sam nie stawił się na rozprawie. Gdyby nie jego przepełnione dobrocią serce, to pewnie rozpierdzieliłby to wszystko w drobny mak i poleciał szukać szczęścia w innej galaktyce. Nie mógł jednak zostawić tych wszystkich biednych ludzików z Ziemi. Nie mógł też zmielić na papkę kochasia Lois, więc pozostało mu tylko ich stalkować i dyskretnie obserwować, jak budują swój kwitnący związek.
Coś jednak zmieniło się też w samym Supermanie. Pewne rzeczy zaczynały go gryźć, niepokoić, nawet irytować. Dlaczego dzień w dzień pod ten tani garnitur zakłada najpierw lateksowe rajstopy, a potem te jaskrawoczerwone slipy? Przecież mógłby ratować świat po godzinach pracy, jakby wrócił do domu i się przebrał. Z drugiej strony, wcale nie musiał pracować i użerać się z dziennikarską patologią Daily Planet. Superbohater z Metropolis coraz częściej czuł, że to jego życie jest jakieś nie do końca przemyślane.
– Nawet on ma jakąś depresję, a jest przecież przystojny, potężny, niemal nieśmiertelny – rzucił Brucevsky, obserwując zmagania Supermana z samym sobą i wyraźnie mając ochotę zafundować sobie kilka autowrzutek.
– Jesteś naprawdę zabawny Narratorze, wiesz? Niewidoczny mądrala, który nie ma odwagi na konfrontację w cztery oczy – dodał.
– Nie chcę cię dołować – odpowiedział mu Narrator – jeszcze byś zupełnie stracił do siebie szacunek. Niestety nie mam dobrych wieści… straciliśmy Bloba.
– Jak to?
– Utknął na wieki w nieskończonej podróży, spójrz.
Blob i towarzyszący mu chłopiec kontynuowali swoją wyprawę po mrocznej krainie w pobliżu wielkiej metropolii. Tradycyjnie ruszyli o świcie, rześko zrywając się z łóżka na równe nogi i bez śniadania opuszczając duże domostwo. Dziwna jaskiniowa konstrukcja wyglądała z jednej strony tajemniczo pięknie, z drugiej była chłodna i niegościnna. Wszędzie czaiły się dziwne stwory i pułapki, gotowe zabić małego podróżnika. Blob robił jednak wszystko, by go chronić. Zamieniał się w tak użyteczne do walki przedmioty, jak lewarek i piłka. Chłopiec miał prawo czuć się bezpiecznie z takim ekwipunkiem. Pokonanie kolejnej serii przeszkód potwierdziło spryt i sprawność nietypowego duetu. Zadowoleni weszli do tajemniczych wrót, prowadzących w głąb jaskini. Blob i towarzyszący mu chłopiec kontynuowali swoją wyprawę po mrocznej krainie w pobliżu wielkiej metropolii. Tradycyjnie obudzili się w łóżku o świcie i rześko zrywając się na równe nogi, bez śniadania, opuścili duże domostwo. Dziwna jaskiniowa konstrukcja wyglądała z jednej strony tajemniczo pięknie, z drugiej była chłodna i niegościnna. Wszędzie czaiły się dziwne stwory i pułapki, gotowe zabić małego podróżnika. Blob robił jednak wszystko, by go chronić. Zamieniał się w tak użyteczne do walki przedmioty, jak lewarek i piłka. Chłopiec miał prawo czuć się bezpiecznie z takim ekwipunkiem. Pokonanie kolejnej serii przeszkód potwierdziło spryt i sprawność nietypowego duetu. Zadowoleni weszli do tajemniczych wrót, prowadzących w głąb jaskini. Blob i towarzyszący mu chłopiec kontynuowali swoją wyprawę po mrocznej krainie w pobliżu wielkiej metropolii. Tradycyjnie ruszyli o świcie…
– A myślałem, ze takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach science-fiction i zabugowych grach, które wieszają się w trakcie misji. Możemy im jakoś pomóc?
– Wygląda na to, że po wejściu w portal resetuje się im też pamięć, więc nie zdają sobie sprawy z całej sytuacji. Niestety nie mamy z nimi komunikacji, możemy odbierać tylko raporty. Od kilku dni przychodzą identyczne, kropka w kropkę.
– I tyle było z wielkiej przygody chłopca i istoty z kosmosu. Na szczęście Superman wygląda na lepiej radzącego sobie z problemami.
– Nie powiedziałbym. Ostatnio mam wrażenie, że odkąd wrócił zachowuje się jak…naśladowca Jezusa Chrystusa. Przyjmuje dziwne pozy, udaje ostatnią nadzieję ludzkości i nakłania innych do walki z nałogami. Pożytku z niego nie będzie, lepiej bym o nim zapomniał.
Brucevsky próbował coś odpowiedzieć, ale zamiast tego zrobił tylko minę osoby, która ma kłopoty żołądkowe. A miałem powiedzieć mu o Son Goku. Jeśli chcecie dowiedzieć się, co u młodego wojownika, śledźcie Facebooka i Twittera, by nie przegapić kolejnego odcinka.