Red Steel #2: Desperacka obrona apartamentu
Projektant wnętrz w tym luksusowym hotelu może mówić o pechu. Ani ja, ani tych pięciu zbirów po drugiej stronie pokoju, nie zwracamy większej uwagi na doskonale skontrastowane z kolorem ścian sofy, akwaria z podświetleniami i mieniące się wieloma barwami ściany wodne. Wszystko tłucze się i niszczy w drobny mak pod gradem kul.
Wiem, że mam przy sobie ponad sto trzydzieści naboi do uzi, więc niespecjalnie przejmuje się zapasami. Koleje serie przecinają przedmioty i uziemiają wrogów. Zupełnie przypadkowo trzech kolejnych wrogów eliminuję celnymi trafieniami w nogi. Gdy pada ostatni z nich, sprawdzam jeszcze za barem i wołam Sato do pomieszczenia. Nie wygląda na przejętego rozmiarem zniszczeń. Najwyraźniej to nie jest dobry moment na kontemplowanie sztuki i stylu. Pociesza mnie, że jego prywatny apartament jest tuż za rogiem.
Na korytarzu wpadamy na jeszcze jednego psychopatę z mieczem. Sato rozpoznaje charakterystyczny tatuaż członków yakuzy. Obcy ignoruje skierowane do niego pytanie, całą uwagę skupiając na mnie. Wstrzymuje się jednak od ataków. Wymierzam pierwszy cios. Paruje. Drugi. Tak samo. Trzeci. Bez zmian. W końcu prowokuję go do ataku, lekko opuszczając trzymany w prawej ręce miecz. Nabiera się i nadziewa na krwistą kontrę.
W końcu docieramy do apartamentu. W środku czeka już ochroniarz z Miyu. Jest roztrzęsiona, praktycznie mnie nie zauważa. Ojciec obejmuje ją i przyciska mocno do piersi. Zjawia się osobisty asystent Sato, który informuje o samochodzie czekającym na podziemnym parkingu. Nie zdążył nawet skończyć zdania, gdy od drugiej strony wpadają kolejni napastnicy. Pierwsze pociski dziurawią ścianę tuż nad głową mojej narzeczonej. Odpowiadamy ogniem, gdy tymczasem ukochana i jej ojciec uciekają do windy. Nawet nie wiem kiedy pada ochroniarz, który pomagał mi utrzymać wrogów na dystans. Zostaję sam. Wiem, że muszę powstrzymać bandytów przez co najmniej dwie minuty, by dać Sato czas niezbędny na ucieczkę. Kolejne trupy padają na schodach. Z trudem opieram się próbom oflankowania mnie ze skrzydeł. Uzi rozgrzewa się niemal do czerwoności.
Trzeba wiać. Cofam się do drzwi i na dotyk wyszukuję klamkę. Zero efektu. Zablokowane. Kurwa, zamknęli mnie tutaj?! – rzucam głośno, nie wierząc, że będę musiał wyjść drzwiami, przez które dopiero co wpadło kilkunastu członków yakuzy. Powoli schodzę na dół i natrafiam akurat na gościa z mieczem. W kolejnym pojedynku dobrze paruję jego ciosy i wymierzam cięcia kontrujące. Na koniec ogłuszam gnoja tępą stroną broni. Sam nie wiem czemu. Dopiero w tym momencie orientuję się, że zostało mi tylko nieco ponad dwadzieścia pocisków do uzi. Wracam do apartamentu Sato i zbieram kilka leżących na miejscu strzelb, zostawiając wysłużoną broń.
Ciasne korytarze wydają się idealne dla shotguna, ale mam problem z wycelowaniem broni o tak dużym rozrzucie. Wrogowie nie dają do siebie podejść odpowiednio blisko, chowając się za skrzyniami, więc dziurawię wszystko, ale nie ich. Nie idzie mi to przeładowywanie, bo naboje są duże i nieporęczne, a uzupełnianie magazynka czasochłonne. Tracę kilka cennych minut na bezsensownej wymianie ognia. Gdy docieram do kolejnego pomieszczenia, słyszę syreny za oknem. Ostrożnie podchodzę do szyb, skulony. Widzę migające światła radiowozów, które wjeżdżają na teren hotelu. Sam nie wiem, czy cieszyć się z przyjazdu tej czerwono-niebieskiej kawalerii.
Docieram na podziemny parking w ostatniej chwili. Na moich oczach Ryuichi, zdawałoby się, że oddany człowiek Sato, zmusza go do zajęcia miejsca na tylnym siedzeniu czerwonej limuzyny. Następnie siłą wpycha do drugiego auta Myui, po czym oddaje kilka strzałów w moim kierunku.
Samochody ruszają z piskiem opon na wyższe kondygnacje podziemnego parkingu. Muszę się spieszyć, jeśli chcę ich powstrzymać. Rzucam się biegiem w kierunku klatki schodowej. Drogę próbują zastępować mi ludzie yakuzy, ale w pełnym biegu eliminuję ich celnymi strzałami z pistoletu. Przystaję tylko momentami, gdy wróg ukrywa się za filarem i zaczyna opróżniać magazynek na ślepo. Na kolejnych piętrach mijam wjeżdżające szybko na górę samochody. Trwa wyścig z czasem.
Docieram na poziom zero o kilka sekund za późno. Czarna limuzyna z Myui wyjeżdża już na zewnątrz. Mogę jednak jeszcze zablokować drogę czerwonemu auto z Sato. Posyłam serię z uzi po silniku. To wystarczy, by kierowca spanikował i skręcił prosto w filar. Uderzenie jest mocne, ale nowoczesne systemy zabezpieczeń pozwalają kierowcy wyjść z wypadku bez większych obrażeń. Lekko oszołomiony wytacza się zza kółka z mieczem w ręku i rzuca w moim kierunku parę wyzwisk. Pojedynek jest niesprawiedliwy. Łatwo wykorzystuję stan swojego przeciwnika, by kilkoma celnymi cięciami posłać go do piachu. Odwracam się i widzę Sato, który zaczyna wysiadać z pojazdu. Zatrzymuję go. Prosi, bym pomógł mu dostać się do ostatniej osoby, której może ufać, Tony’ego Tanaki. Zamykam drzwi i wskakuję za kółko. O dziwo, samochód jest w stanie odpalić. Nie mam zbyt wiele czasu na zastanawianie się nad stanem poszczególnych podzespołów. Wrzucam wsteczny, lekko wycofuję, a potem ruszam z piskiem opon. Musimy wydostać się stąd szybko, nim dojadą gliniarze i zaczną zadawać zdecydowanie zbyt wiele pytań.
U Tanaki Sato opowiada mi o swojej przeszłości i relacjach z Ryuichim. Dowiaduję się o ich karierze w yakuzie. Na szczęście mężczyzna streszcza się, bo chce, żebym natychmiast wyruszył tropem zdrajcy i uratował porwaną Myiu. Potrzebne informacje mogę zdobyć u prywatnej masażystki Ryuichiego, Angel, która z jego pomocą otworzyła już nawet własny przybytek.
Red Steel to wydany ekskluzywnie na Nintendo Wii FPS z 2006 roku, który jako jeden z pierwszych z gatunku próbował wykorzystać właściwości kontrolerów ruchowych. Jak wypada w praktyce? Opowiem wam o tym, relacjonując swoje boje w grze. Obserwuj profile Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube, by nie minąć żadnych ciekawych treści i dołączyć do jedynej takiej społeczności! A jeśli podobają Ci się moje opowiadania i kariery – możesz też wesprzeć mnie na Patronite.